Podczas gdy Grecja chwieje się w posadach, jej największy wróg, Turcja, kwitnie. Nad Bosforem wyrosło regionalne mocarstwo.
W tym samym dniu odnieść wielki sukces, a jednocześnie poczuć gorzki smak porażki. Doznał tego premier Turcji Recep Tayyip Erdoğan. W wyborach parlamentarnych 12 czerwca jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (APK) z blisko 50-proc. poparciem trzeci raz z rzędu pokonała polityczną konkurencję. Znowu zepchnęła do narożnika pozostałe partie i znowu przez kolejne cztery lata będzie decydować o tureckiej polityce.
Triumfator nie ukrywa jednak rozczarowania. Liczył na więcej, na dwie trzecie głosów, dzięki którym mógłby zmienić konstytucję. Zmienić znaczy wprowadzić, na wzór amerykański czy francuski, system prezydencki i za jego sprawą rządzić co najmniej do 2019 r.
Więcej możesz przeczytać w 25/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.