BARTOSZ ARŁUKOWICZ: Pani się nie dąsa! Musiałem. Zresztą z Grzegorzem wszystko w porządku, trochę się umorusał, pojeździł na Łysku, a potem kombajnem węglowym tak się rozpędził, że wygryzł tunel aż do Czech. Więc znów o nim na pasku żółtym napiszą.
MAKOWA PANIENKA: A co mnie to?
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: A może do teatru chce pani pójść? Mogę coś na czwartek załatwić.
MAKOWA PANIENKA: Pan łąkę z klubem seniora mylisz?
BARTOSZ ARŁUKOWICZ (zmieniając taktykę): Ależ do pani te miny nie pasują…
MAKOWA PANIENKA ( bez cienia litości): Do pana za to świetnie pasowały na tej konwencji. Podobną ekspresję u Flipa i Flapa widziałam. U nich też nie można było się pomylić, kiedy się złoszczą, a kiedy się cieszą. U pana podobnie. Rozumiem, że chodziło o to, by w tej hali nawet w ostatnich rzędach nowi koledzy widzieli, że jest pan dumny?
OPIS: Zapada cisza. Arłukowicz nie wie, której z targających nim emocji ulec. Zwycięża jednak poczucie obowiązku.
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: Jako minister bez teki odwołuję się do pani odpowiedzialności! Po konwencji sama pani przyzna, że musimy wiedzieć, jakie są emocje Jarosława, co czuje, czyli co zamierza.
MAKOWA PANIENKA (zmieniając ton): Prawda, z tym żartów nie ma. Z konwencji już wiem, że zbliża się koniec świata, więc może warto powróżyć – a nuż lepsze informacje nadejdą. Pan wyrywa.
OPIS: Arłukowicz pociąga za płatek sukni Makowej Panienki.
MAKOWA PANIENKA: „Kocha". Kocha kogoś Jarosław?
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: Nas wszystkich, Polaków. Ale jako surowy ojciec oczekuje, by się poprawić. To miłość wymagająca.
MAKOWA PANIENKA (sama wyrywając kolejny płatek z sukni). To może „lubi"?
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: To nie jest właściwe słowo. Niepoważne. Może lubi Joachima, ale też tak ironicznie jakby. Teraz ja (minister wyrywa płatek). „Szanuje". O psia kość. To zbiór pusty mimo rozpaczy posłanki Szczypińskiej.
MAKOWA PANIENKA: „Nie dba"?
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: O siebie, o innych, o nic. Tu coś jest na rzeczy.
MAKOWA PANIENKA: Coś w trawie piszczy?
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: (rozglądając się nerwowo): W jakim sensie?
MAKOWA PANIENKA: No mamy takie przysłowie u nas na łące.
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: Na Wiejskiej go nie ma. U nas z przysłów najpopularniejsze: jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.
MAKOWA PANIENKA (wyrywając przedostatni płatek sukni) „Nie chce".
BARTOSZ ARŁUKOWICZ: Podobno nie chce rządzić. Że tylko tak mówi, że chce, ale że nie chce. Więc z kolegami tylko tak żartują, coś skrytykują, coś napiętnują, ale tak niekonkretnie raczej, na niby.
MAKOWA PANIENKA (wyrywa ostatni płatek): Czyli „żartuje"! No jasne! A my się na żartach nie znamy, ciemniaki! A to huncwot i ladaco. Trefniś jeden.
BARTOSZ ARŁUKOWICZ (wzburzony): Pani tak serio? To mam Donaldowi powtórzyć?! Że Jarosław żartuje?! (po chwili oficjalnym tonem) Na mnie pora. Będę musiał pójść do Jakubiak, ona na pewno coś o Jarosławie konkretnego powie.
MAKOWA PANIENKA: A to też Makowa Panienka?!
OPIS: Choć to niegrzeczne, Bartosz Arłukowicz nie odpowiada. Myślami jest już przy innym zadaniu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.