Nie wiem, o co chodzi. Czy podświadomie społeczeństwo oddaje grozę rządów Tuska, a może po okresie karłowatości (krasnalowatości) III RP dinozaury z wiejskich podwórek oddają ogrom cudu gospodarczego i drapieżność naszych cech narodowych, które skazują nas na sukces, dopóki nie nadleci meteoryt. Myślę, że wyjaśni to prof. Czapiński.
Moda modą, a pewne rzeczy są niezmienne. Po pierwsze, tzw. polskie akcenty. Pradziadek kierownika szatni Chelsea miał przyjaciela, który w XIX w. zjadł bigos, i już mamy polski akcent w Lidze Mistrzów. Po drugie, co inni o nas myślą, mówią i piszą. Cień kurtuazji doprowadza nas do patriotycznego orgazmu, nuta krytyki każe stawiać kosy. Postanowiłem więc jako nieodrodny syn tej ziemi poczytać na zagranicznych forach, co cudzoziemscy ignoranci sądzą o potomkach husarzy. Skoro przy husarii jesteśmy – wywołuje ona zainteresowanie koneserów, którzy dopytują, czy istnieje poświęcone jej muzeum. W świat poszła wieść, że jesteśmy potęgą rekonstrukcji historycznych. Warto zwiedzić Auschwitz, Gdańsk, Karpaty, Kraków, Malbork, Toruń, Częstochowę, rosyjski targ w Warszawie (ale chyba już go nie ma), a nawet Słowiński Park Narodowy.
Pociągi jeżdżą wolno, ciężko w nocy kupić bilety, ale są tanie i bezpieczniejsze od poruszania się po polskich drogach. W Warszawie jest dziwny dworzec kolejowy i pełno kantorów, pewnie dla tych Polaków, którzy wracają z pracy w Anglii. Korki w stolicy potrafią być 24 godziny na dobę, tego nie widziałem nigdzie w Europie. Stare Miasto było chyba odnawiane, bo jest w świetnym stanie. Architektura wygląda na mieszankę rosyjsko-niemiecką, a Warszawa nie jest takim koszmarnym miastem przemysłowym, jak mówią. Zbrodnią jest pojechać do Polski i nie napić się wódki. Warto spróbować żubrówki i wyborowej, a z dala trzymać się od krakowskiej. Jedzenie jest świetne, trochę wiejskie, ale smaczne. Mają fantastyczny chleb, śledzie i zupy. Przy posiłku w domu, kiedy dziękujecie za dokładkę, nie traktują was poważnie, i tak dołożą.
Trudno się dogadać po angielsku, zwłaszcza ze starszymi. Ci często znają rosyjski, ale udają, że nie. Należy grzecznie próbować mówić po angielsku, bo jeśli po prostu zagadamy, oczekując odpowiedzi, Polak może się obrazić. Nie należy dotykać ludzi, zagadując albo rozmawiając. Wchodząc do mieszkania, należy zdjąć okrycie przy wejściu. Wielu gospodarzy oczekuje również, że zdejmiemy buty. Polacy traktują się bardzo poważnie. Kiedy idą ulicą, wyglądają na skupionych na celu marszu. Nawet ich psy nie zwracają uwagi na inne psy. W autobusie groźnie wyglądający osiłek potrafi ustąpić miejsca starszej kobiecie. Miasta wydają się spokojne, ale można wyczuć jakieś napięcie, jakby coś miało zaraz eksplodować. Mają ciekawe wierzenia: nie należy na przykład dziękować, kiedy ktoś życzy ci szczęścia, i nie należy zapalać papierosa od świeczki.
Polacy wyglądają na romantyków. Wszędzie widać dziewczęta z kwiatami bądź chłopców zmierzających z bukietami na randki. Młodzi się przytulają i całują. Polki są dość zalotne wobec cudzoziemców. Ludzie cenią wygląd i to, jak się ubierają. Polacy są sympatyczni i otwarci, ale nie oczekujcie, że was zaproszą; sami musicie wykazać inicjatywę. Bywają homofobiczni, rasistowscy i seksistowcy, przekonani, że katolicyzm jest jedyną możliwą wersją chrześcijaństwa. Kobiety w mediach przedstawiane są jako coś trochę atrakcyjniejszego od stada krów. Polacy są jednocześnie dumni ze swojej historii i bez przerwy narzekają na Polskę, tak jakby wszyscy chcieli wyjechać, gdyby tylko mogli.
Przed przyjazdem myślałem, że Polacy są podobni do Rosjan. W żadnym wypadku! Są bardzo włoscy z charakteru, bardzo otwarci i spontaniczni. Są delikatni, jak mogą, unikają krytyki gościa lub jego zachowania.
Po piątej po południu żegnają się, mówiąc „dobranoc". Zupełnie jakby wszyscy byli chorzy albo nie marzyli o niczym innym jak tylko o położeniu się do łóżka. Nie lubią parasolek. W deszczowy dzień jestem zawsze jednym z niewielu nieprzemoczonych ludzi. W telewizji najzabawniejsze jest, że każdego, trzyletnie dziecko czy starszą kobietę, dubbinguje ten sam poważny męski głos. No i wszędzie leżą psie kupy. Prawie nie mają publicznych pralni, a w prysznicach zamiast ścianek są zasłonki albo po prostu nie ma nic. Dogmatyczne sądy wygłaszają jako prawdy nie do podważenia. Może padać pół lata, zimy bywają strasznie mroźne, ale mówię wam, to najpiękniejszy kraj w Europie!
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.