Adrian Pracon był 22 lipca na wyspie UtØya. Cudem uratował się z krwawej rzezi urządzonej przez Andersa Breivika.
WALDEMAR PIASECKI: Cudem ocalałeś, bo postrzelony udawałeś, że nie żyjesz, a wcześniej zamachowiec posłuchał twojej prośby, żeby cię nie zabijać. Jak myślisz, dlaczego?
ADRIAN PRACON: Nie wiem. Sam chciałbym to wiedzieć...
Może pod względem etnicznym miałeś lepszy wygląd niż zastrzeleni koledzy. Byłeś biały i nie wyglądałeś na syna polskich imigrantów.
Być może... Być może wziął mnie za rdzennego Norwega i odłożył wyrok. Za jakiś czas jednak wrócił i mógł mnie rozwalić, kiedy leżałem i udawałem trupa. Jednak nie strzelił mi w głowę, tylko w ramię. Może nie trafił, może chciał sprawdzić, czy żyję, a gdy nie zareagowałem na trafienie, odpuścił...
Więcej możesz przeczytać w 32/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.