W walentynki zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna. Powiedział, że jest członkiem Ruchu Narodowego, i zapytał, czy przebaczyłam jego kolegom, że wtargnęli na mój wykład (rok wcześniej) przebrani za małpy i wrzaskiem uniemożliwili mi jego rozpoczęcie. Powiedziałam, że od lat niczemu się nie dziwię, na nikogo się nie gniewam, nie muszę też wybaczać. Mój rozmówca zapytał, czy w związku z walentynkami gotowa jestem ich pokochać. Odpowiedziałam, że w polityce nie chodzi o miłość. Kochać można dziecko, męża lub psa, ale nie narodowca czy socjalistę. „Aha! – podchwycił inteligentnie mój rozmówca. – To znaczy, że kocha się pani ze swoim psem! Ha! Ha!”. Mój rozmówca się nie przedstawił, nie wiem więc, czy rzeczywiście był narodowcem, czy zwykłym kretynem, ponieważ jednak tego dnia kilka osób dostało podobne „miłosne” telefony, pomyślałam, że jednak narodowcy są wśród nas, nie tylko w listopadzie, lecz także w lutym. O tym, że są obecni także w marcu, przekonało mnie Niezależne Zrzeszenie Studentów.
Zbliża się rocznica haniebnych wydarzeń 1968 r. Uniwersytet wykrwawił się wtedy z wielu naukowców, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia kraju. Wielu ludziom złamano życie i karierę. 46. rocznica tych wydarzeń powinna być uczczona chociażby chwilą refleksji nad tym, do czego prowadzą autorytarne rządy i ślepa ideologia oraz jak obrzydliwa i barbarzyńska jest dyskryminacja w różnych jej formach. Nie wiem, czy jakieś obchody tej rocznicy są przewidziane, jak na razie studenci z NZS Uniwersytetu Warszawskiego zaprosili na prelekcję Leszka Żebrowskiego, znanego w kręgach nacjonalistycznych architekta mitu żydokomuny, pogromcy „kłamstw o Jedwabnem” i dekonspiratora wielu żydowskich biografii. Leszek Żebrowski odbywa tournée po salach różnych nacjonalistycznych organizacji, redakcjach Radia Maryja i Telewizji Trwam, głosząc swoje prawdy i pisząc o nich na łamach „Naszego Dziennika”. Ale ma też większe, bardziej akademickie występy. Oto niedawno na zaproszenie kibiców Śląska przybył do Wrocławia, by na tamtejszym uniwersytecie (nie stadionie) rozprawić się z komunistami (jako Żydami). Uniwersytet Wrocławski to dość przyjazne miejsce dla działaczy NOP, kibiców Śląska oraz Sparty. W czerwcu 2013 r. przerwali oni wykład prof. Zygmunta Baumana. Z kolei wykład Leszka Żebrowskiego przyjęli owacją na stojąco. Uniwersytet ofiarował na potrzeby tego widowiska identyczną salę jak ta, gdzie wrzeszczano na Baumana. Żeby było po równo.
Nie chcę wnikać w logikę myślenia władz Uniwersytetu Wrocławskiego, ale wydaje mi się, że polega ona na uznaniu dziwnego pluralizmu, forsowanego przede wszystkim przez media. Sprowadza się on do tego, że zaprasza się osobę, która mówi na przykład, że „II wojnę rozpoczęli Niemcy”, i konfrontuje się ją z osobą, która mówi, że „II wojnę rozpoczęli Polacy”. Lub przychodzi ktoś, kto mówi, że „socjologia jest nauką o społeczeństwie”, i ktoś, kto dowodzi, że „socjologia jest nauką o diabelstwie”. Przy czym nieważne, czy ktoś jest uznanym w świecie profesorem, czy, dajmy na to, publicystą niszowych pisemek (lub posłem niszowej partii) – pluralizm to pluralizm, każdy pogląd się liczy i pogląd każdego jest wart tyle samo. Media przyjęły to już dawno jako aksjomat. Ale uniwersytet to nie media! To przestrzeń, która musi być wolna od ideologii, ignorancji i kłamstwa. Uniwersytet tym się różni od innych miejsc w przestrzeni publicznej (a jest ich przecież mnóstwo!), że prowadzona tam debata powinna spełniać wyraźne standardy intelektualne, kompetencyjne i demokratyczne.
Niezależne Zrzeszenie Studentów, które jest organizacją zajmującą się nie tylko „obroną praw studenckich”, ale – jak czytamy w statucie – krzewieniem „idei demokracji, tolerancji i integracji europejskiej”, nie powinno – w ramach uniwersytetu – promować Ruchu Narodowego, który nigdy nie odciął się od dziedzictwa przedwojennej Młodzieży Wszechpolskiej i ONR, znanych z wprowadzenia na uczelniach gett ławkowych oraz numerus clausus dla młodzieży żydowskiej.
Do Ruchu Narodowego należą place, ulice, stadiony, media, kościoły, a nawet niektóre partie. Uniwersytet jeszcze nie. I niech to „nie” trwa dłużej niż marzec. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.