Gdy Brytyjczyk Robert Falcon Scott umierał, musiał go dręczyć żal. Człowiek, który w 1910 r. miał być pierwszym na świecie zdobywcą bieguna południowego, ostatecznie przybył tam drugi. Już miał święcić triumf, gdy u celu zobaczył namiot i norweską flagę. Norweg Roald Amundsen dotarł tu przed nim. „Nienawidzę tego miejsca” – napisał Scott w pamiętniku. Jakby tego było mało, wiedział, że źle przygotował wyprawę – motorowe sanie zamarzły, a nieprzywykłe do temperatury -50 st. C kucyki padły. Tracącymi czucie palcami napisał: „Gdybyśmy przeżyli, opowiedziałbym historię o harcie i odwadze moich towarzyszy, która pokrzepiłaby serce każdego Anglika. Jednak to notatki i nasze martwe ciała opowiedzą tę historię”. Debata rozpoczęta nad zamarzniętym trupem Scotta, mająca osądzić jego umiejętności jako polarnika, trwa do dziś.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.