Paulina urodziła się jako chłopiec. Przez wiele lat próbowała się dostosować do oczekiwań innych. Wbrew sobie żyła jak mężczyzna, założyła rodzinę. Gdy jej córki dorosły, poczuła, że dłużej nie wytrzyma. Zdecydowała się na korektę płci i wtedy zaczęło się piekło. Rodzice ją znienawidzili, a córki nie chciały znać. Stres spowodowany ciągnącym się latami procesem o ustalenie płci sprawił, że Paulina dostała udaru. Otarła się o śmierć. I została sama. Całkiem sama. Nie tylko ona. W Polsce decyzja o korekcie płci zwykle prowadzi do zrujnowania życia rodzinnego. Przyczynia się do tego prawo, które każe osobie transseksualnej pozywać do sądu rodziców. Najnowszy wyrok Sądu Najwyższego może im utrudnić życie jeszcze bardziej. Sędziowie uznali bowiem, że do sądu trzeba pozwać także dzieci. – Istnieje niebezpieczeństwo, że ten wyrok stanie się wzorem dla innych sądów, jak postępować w takich sprawach – martwi się Maciej Kułak, prawnik Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Gorsze niż rak i więzienie
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.