Roman Giertych nie jest pierwszym z brzegu mecenasem. To człowiek, który balansuje między adwokaturą, biznesem i polityką. Reprezentuje syna premiera, ministrów, w gazetach można przeczytać, że jest typowany na ministra spraw wewnętrznych. Właściwie nie ma tygodnia, żeby się nie pojawiał w politycznych programach. Recenzuje, poucza, rozdaje ciosy przeciwnikom ekipy Tuska. Przyznam, że chyba żadna z dotychczasowych taśm „Wprost” nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Propozycje, które były wicepremier i główny obrońca rządu składał Piotrowi Nisztorowi, są absolutnie szokujące. Oto Giertych proponuje, żeby powołać swoistą spółkę do kolekcjonowania haków na najbogatszych Polaków i wymuszania na nich pieniędzy.
Giertych chce z tej metody zrobić, jak mówi, „way of life”, czyli sposób na życie. – Ty będziesz pisał. A ja będę, słuchaj, sprzedawał to – proponuje dziennikarzowi. Z ust Giertycha padają nazwiska biznesmenów, których można w ten sposób szantażować. To ludzie z czołówki listy „100 najbogatszych Polaków”: Jan Kulczyk, Zygmunt Solorz-Żak, Leszek Czarnecki, Michał Sołowow. Giertych proponuje dziennikarzowi: „Masz materiał na następną książkę, to możemy zrobić firmę, tak? Ja daję opiekę prawną. Wszystko załatwię tak, żeby było koszerne. Ty zbierasz materiały, ty piszesz, zadajesz pytania”. Te deklaracje Giertycha są niebywałe. Inne jego pomysły również mrożą krew w żyłach. Oto mecenas chce wykupić od dziennikarza książkę o najbogatszym Polaku, Janie Kulczyku. Oferuje 400 tys. zł i dziesięć procent od tego, co uda mu się wyszarpać od Kulczyka za zakopanie książki.
Giertych opisuje, w jaki sposób operacja ma być opłacona: „Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka. Mojego nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki, wszystko.
Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie megabestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa [miliardera – red.], tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam […]. W tej chwili modus operandi, że se bierzemy następnego gościa, tak?”. Mówi to były wicepremier, były polityczny lider, mecenas polityków, kolega ludzi, którzy rządzą Polską. Metodami Giertycha, które przynoszą hańbę palestrze, powinna się zająć nie Naczelna Rada Adwokacka, ale prokuratura.
Inną sprawą jest to, co obrońca podobno liberalnej władzy sądzi o mniejszościach seksualnych, czyli, jak mówi, o „pedałach”. Jego opowieści o tym, jak chciał zdemaskować polityka rzekomo mającego skłonności homoseksualne, są żenujące. Kpiny z katastrofy smoleńskiej – po prostu żałosne.
Czy premier polskiego rządu wie, że jego syna i ministrów w sprawach prawnych reprezentuje mecenas planujący powołanie „spółki” do wymuszania pieniędzy od przedsiębiorców? Człowiek, który jest chorobliwym homofobem? Człowiek, który drwi z jeszcze świeżej tragedii narodowej? Nisko upadła władza, jeśli jej pierwszym i najważniejszym żołnierzem jest ktoś taki. �
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.