Mniej emerytów, więcej Polaków
Do 2010 r. liczba polskich emerytów systematycznie rosła, przekraczając pułap 5 mln osób. Jednak już od 4 lat tendencja się odwraca i świadczenia z ZUS pobiera coraz mniej Polaków. Według najnowszych danych w 2014 r. z ZUS-owskiej emerytury korzystało lekko ponad 4,94 mln osób, czyli praktycznie tyle samo ile w 2009 r. Pozytywne dane płyną też z Głównego Urzędu Statystycznego. Po raz pierwszy od wielu lat w pierwszym kwartale tego roku w Polsce urodziło się więcej dzieci niż w tym samym okresie rok wcześniej. – W pierwszych trzech miesiącach 2014 r. w Polsce urodziło się 91,5 tys. dzieci, czyli o 1,2 tys. więcej niż w pierwszym kwartale ubiegłego roku - podał GUS. Tym samym po raz pierwszy od lat udało nam się odwrócić tendencję spadkową, która zaczęła się z końcem lat 90. Emeryci już zacierali ręce z nadzieją na podwyżkę świadczeń, bo nie dość, że jest ich mniej, to na dodatek rodzi się więcej Polaków, którzy w przyszłości mogą ich utrzymywać. Ich entuzjazm szybko jednak ostudzili ekonomiści. Ich zdaniem na żadną poważną rewaloryzację nie ma co liczyć, a wysokość emerytur będzie tak jak dotąd podwyższana na minimalnym ustawowym poziomie. Tymczasem wysiłki ZUS w pozyskiwaniu nowych pracowników nie słabną od lat. Według najnowszych zapowiedzi państwowy moloch chciałby przygarnąć do swoich biur dodatkowe 1,8 tys. osób. W ubiegłym roku koszt utrzymania zakładu miał wzrosnąć o blisko 80 mln zł do ponad 4,19 mld zł. –sk
LICZBA
50,30
- tyle wyniósł pomiar nastrojów gospodarczych w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. To rekordowy wynik, bo pierwszy raz w historii Busometr, czyli indeks nastrojów gospodarczych małych i średnich przedsiębiorstw, badany przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) oraz Dom Badawczy Maison, przekroczył 50 pkt. Jeszcze pod koniec 2012 r. wynik był na historycznym dnie i wynosił 34,7 pkt. Najlepsze nastroje są w mikrofirmach (53 pkt), najsłabsze w firmach średnich (44,8 pkt). Najwięcej optymizmu jest w firmach z sektora handlu (52,5 pkt), najmniej w firmach produkcyjnych (48,2 pkt). Kiepsko jednak wygląda atmosfera na rynku pracy. Zdaniem Cezarego Kaźmierczaka, prezesa ZPP, to efekt nałożenia na pracodawców obowiązku odprowadzania ZUS od umów o dzieło. - Wygląda to słabo. Zarówno jeśli chodzi o płace, jak i zatrudnianie. Są to pierwsze skutki „zusowania” wszystkiego. To załamujące, że rząd tego nie rozumie. Jesienią będzie zbierał tego plony. A w zasadzie nie on, tylko najsłabsi na rynku pracy i młodzi, bo to ich najbardziej dotknie. Możemy zatem zakładać, że po wakacjach nastąpi wzrost bezrobocia – dodał.
Robert Gwiazdowski @RGwiazdowski W związku z informacją, że nie będzie byka na pl. Trzech Krzyży pod giełdą, bo obraża uczucia okolicznych parafian, informuję, że moich nie obraża.
Ignacy Morawski @iggnacy Nasza pozycja politgospodarcza jest ewidentnie najsilniejsza od Jagiellonów. Ale dochód per capita vs Niemcy taki jak teraz mieliśmy w XIX w.
Maciej Sankowski @MaciekSankowski Nowy szef Stadionu Narodowego wprost z ministerstwa sportu - czytaj - spółdzielnia podnosi głowę.
Piotr Knąber @pknaber News dnia: 3 mln $ gotówką lecą z Ghany do Brazylii. Muszą trafić do piłkarzy przed meczem z Portugalią. Tak kazał prezydent Ghany. #przelew
Leszek Jażdżewski @LesJazd Na razie „trop rosyjski” w aferze taśmowej jest mniej więcej równie udowodniony co „zamach smoleński”.
Google-fiction
70 tys. – tyle osób w ciągu 70 ostatniego miesiąca zgłosiło się do wyszukiwarki Google z wnioskiem o usunięcie niektórych wyników wyszukiwania w ramach gwarancji do bycia zapomnianym. Pod koniec maja Google udostępnił na swojej stronie internetowej formularz, który pozwala na wymazanie z serwisu niektórych rezultatów wyszukiwania. Użytkowników prosi się o podanie linków, które chcą usunąć z wyników wyszukiwań. Należy też podać swoje dane osobowe oraz załączyć dokument ze zdjęciem. Konieczna jest także argumentacja, dlaczego akurat te odsyłacze naruszają ich prywatność. W połowie maja Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że amerykański koncern Google musi usuwać te wyniki wyszukiwania, które zawierają prywatne dane osobowe. O to, czy w internecie możemy w ogóle dać o sobie zapomnieć, postanowiliśmy spytać PIOTRA WAGLOW- SKIEGO, prawnika, publicysty i webmastera.
Wierzy pan w to, że dzięki Google możemy wymazać siebie z sieci?
„Prawo do bycia zapomnianym” nie istnieje. To jest teoretyczny byt, który ktoś chce na siłę proklamować. Kiedy w maju Trybunał Konstytucyjny wydawał wyrok, miał wziąć pod uwagę prawo do bycia zapomnianym w prasie i prawo do bycia zapomnianym w Google. Zupełnie nie ruszył mediów, które przecież całkowicie przenoszą się do Internetu. Co więc da nam usunięcie kilku wyników wyszukiwania, kiedy będziemy i tak obecni na wszystkich portalach społecznościowych, w artykułach prasowych, komentarzach pod tekstami internetowymi? Prawo do bycia zapomnianym to wulgaryzacja prawa. Ktoś może mylnie uznać, że to dokładnie to samo co wykasowanie własnego ,,ja" z całej sieci.
W ciągu miesiąca wnioski do Google złożyło 70 tys. Europejczyków. Dużo?
Jeszcze za wcześnie, żeby to oceniać. Składać wnioski może każdy, ale wiadomo, że Google nie musi rozpatrywać wszystkich podań pozytywnie. Jeżeli Amerykanie nie usuną wyników wyszukiwań, ktoś może pójść do sądu, a tam niekoniecznie czeka go wygrana. Ciężko będzie udowodnić, że to właśnie wyszukiwarka, a nie jakiś portal internetowy, gazeta czy blog narusza naszą prywatność. W Polsce jak na razie złożono 1600 wniosków. Narzędzie udostępnione przez Google jest tylko dla wybranych.
W takim razie dla kogo?
Dla takich osób jak mama małej Madzi albo Mariusz Trynkiewicz. Dla kogoś, kto w przeszłości popełnił jakąś zbrodnię i chciałby oczyścić swoje nazwisko. To narzędzie dla męża, który zdradził żonę z kochanką, a ta w złości wypuściła zdjęcia z ich romansu do internetu. Prawo do bycia zapomnianym powinno przysługiwać tylko właśnie w takich ekstremalnych sytuacjach. –sk
5 dni
7 LIPCA, PONIEDZIAŁEK
Tydzień rozpoczyna się od spotkania ministrów finansów strefy euro, a niedługo potem – wystąpienie członka zarządu ECB Sabine Lautenschläger. Niemiecki urząd statystyczny poinformuje o wielkości produkcji przemysłowej, a Szwajcaria przedstawi sytuację na rynku pracy.
8 LIPCA, WTOREK
Spotkanie ministrów finansów UE, bilans płatniczy Japonii, wyniki produkcji przemysłowej Wielkiej Brytanii i poziom inflacji konsumenckiej w Szwajcarii to najbardziej oczekiwane dane tego dnia. Ponadto - indeks zaufania biznesu w Nowej Zelandii i Australii, wysokość inflacji producenckiej w Chile i liczba udzielonych kredytów w USA.
9 LIPCA, ŚRODA
Mario Draghi wygłosi wykład podczas spotkania zorganizowanego przez IFRS Foundation w Londynie. Ciekawe dane od naszych sąsiadów – na Słowacji i na Węgrzech bilans handlu
10 LIPCA, CZWARTEK
W Wielkiej Brytanii decyzja ws. wysokości stóp procentowych oraz bilans handlu zagranicznego, w USA ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, w Rumunii produkcja przemysłowa i inflacja konsumencka – podobnie jak we Francji. W Japonii raport kancelarii premiera Japonii na temat wielkości zamówień na sprzęt, maszyny i urządzenia, w Chinach zaś dane o transakcjach międzynarodowych kraju.
11 LIPCA, PIĄTEK
Departament Stanu złoży oświadczenie o wysokości przychodów i wydatków budżetu federalnego USA, Kanada poinformuje o sytuacji na swoim rynku pracy, a Indie podadzą wynik produkcji przemysłowej. W Hiszpanii ważne dane o wysokości inflacji, która zbita z poziomu 0,9 proc. do 0 proc. najprawdopodobniej utrzyma się już kolejny miesiąc, i podobny wskaźnik na Węgrzech, z tym, że tam eksperci przewidują utrzymanie go na ujemnym poziomie. Inflacja w Niemczech zmniejszy się z 0,3 do 0,2 proc. –sk
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.