Najlepsi profesorowie przechodzą z państwowych do prywatnych uczelni
Aż 18 znanych profesorów przeniosło się ostatnio z państwowych uczelni do warszawskiej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. To tylko zapowiedź całej serii spektakularnych transferów znanych profesorów z uczelni państwowych do prywatnych. Przenoszą się do nich, mimo że trzeba tam znacznie więcej pracować. W każdym semestrze każde ich zajęcia są przez studentów oceniane i osoby uzyskujące słabe notowania nie mają przedłużanych umów. W tych szkołach studenci nie godzą się na przekładanie czy skracanie zajęć. Profesorowie decydujący się na takie warunki w ogromnej większości mają za sobą doświadczenia na uczelniach amerykańskich: wybierają większą konkurencję, żeby się rozwijać. Wybierają też wyższe płace: w państwowej uczelni zarabiają przeciętnie 3-4 tys. zł, w prywatnej - nawet 15 tys. zł.
Akademicki sezon transferowy
Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej, którą zarządza prof. Andrzej Eliasz, wybrało ostatnio m.in. czterech profesorów z Uniwersytetu Warszawskiego: Grzegorz Sędek, Wojciech Pisula, Jerzy Trzebiński i Ewa Trzebińska, trzech z Uniwersytetu Jagiellońskiego: Jacek Wasilewski, Wiesław Godzic i Andrzej Szmajke (dwaj ostatni rozpoczną pracę od nowego roku akademickiego), dwóch z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu: Wojciech Burszta (na pierwszy etat przejdzie w październiku tego roku) i Tomasz Maruszewski, oraz prof. Andrzej Falkowski z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W SWPS pracuje już też jeden z najwybitniejszych polskich socjologów - prof. Marek Ziółkowski z UAM w Poznaniu. Do Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego przeszli m.in. prof. Jolanta Jabłońska-Bonca z Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Krystyna Iglicka-Okólska z Uniwersytetu Warszawskiego i prof. Cezary Kosikowski z Uniwersytetu Łódzkiego. Od dawna profesorem tej uczelni jest również były minister finansów prof. Grzegorz Kołodko, który do WSPiZ przeszedł ze Szkoły Głównej Handlowej.
W lutym tego roku prof. Anna Fornalczyk zdecydowała się przejść z Uniwersytetu Łódzkiego do Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu. Wcześniej z Uniwersytetu Łódzkiego do Nowego Sącza przenieśli się prof. Jerzy Dietl oraz prof. Marcin Bielski (zmarł w ubiegłym roku). Na pracę w nowosądeckiej szkole wyższej zdecydowali się również niedawno prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, i prof. Michał Kulesza, prawnik z UW, którzy wykładają politologię.
Prywatna ofensywa
Poziom nauczania na takich kierunkach, jak zarządzanie, bankowość, socjologia, psychologia, filozofia czy kulturoznawstwo, na najlepszych uczelniach prywatnych jest dziś wyższy niż w najlepszych szkołach publicznych. Najwyższy poziom nauczania socjologii prezentuje obecnie Collegium Civitas, gdzie pracują m.in. profesorowie Edmund Wnuk-Lipiński, Henryk Domański, Jadwiga Koralewicz, Aldona Jawłowska, Ewa Leś, Ewa Misztal, Aleksander Manterys czy Włodzimierz Wesołowski. Collegium Civitas jest już także najlepszym w Polsce ośrodkiem kształcącym filozofów - wykładają tu m.in. profesorowie Stefan Amsterdamski, Zdzisław Kuksewicz, Tadeusz Gadacz, Joanna Górnicka-Kalinowska, Józef Niżnik czy Aleksander Marciszewski.
Pod względem poziomu kształcenia socjologów Collegium Civitas niewiele ustępuje Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej. Uczelnia ta jest obecnie zdecydowanym liderem na polskim rynku w dziedzinie kształcenia psychologów - uczą tam m.in. profesorowie Grzegorz Sędek, Krystyna Skarżyńska, Tomasz Maruszewski, Jerzy Trzebiński, Anna Izabela Brzezińska, Tatiana Klonowicz czy Wojciech Pisula. Od nowego roku akademickiego na tej uczelni powstanie najsilniejszy w Polsce ośrodek kształcenia kulturoznawców.
Polski model amerykański
W naszym kraju już ukształtował się edukacyjny rynek konsumenta, co sprawi, że drogie i nieefektywne uczelnie publiczne albo się sprywatyzują i będą działać na takich samych zasadach jak prywatne, albo zbankrutują. Zmorą polskiego szkolnictwa wyższego była dotychczas niekonkurencyjność. Teraz pojawiła się prawdziwa konkurencja. Kiedy prof. Franciszek Ziejka, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, ogłosił, że profesorowie tej uczelni powinni się zdecydować, czy chcą pracować na UJ, czy na innych uczelniach, zareagował na sytuację na rynku. Uchwałę Senatu UJ wydano w momencie, gdy dochodziło do najbardziej spektakularnych transferów profesorów z uczelni państwowych do prywatnych. - Senat UJ strzelił w kolano sobie i innym państwowym uczelniom. Łatwiej oczywiście zabronić dorabiania kadrze, niż jej godziwie płacić. Jeśli zakaz wejdzie w życie i pomysł podejmą inne publiczne placówki, to za kilka lat można się spodziewać lawinowego odpływu pracowników naukowych do prywatnych uczelni - ocenia prof. Anna Fornalczyk.
Dzięki konkurencji, jaką dla 82 uczelni państwowych stworzyło ponad 300 szkół prywatnych, zaczyna powstawać akademicka elita, swoista polska liga bluszczowa (w USA do ligi bluszczowej zalicza się uczelnie z tradycjami, których kampusy mieszczą się w starych, obrośniętych bluszczem budynkach). Prawdopodobnie za 10-15 lat w Polsce będzie dziesięć uczelni na wysokim poziomie, około dwustu przeciętnych (odpowiedników 2 tys. amerykańskich college'ów stanowych), reszta zaś po prostu zbankrutuje.
Atutem Polski - w porównaniu ze szkolnictwem wyższym w Europie - jest to, że na naszym rynku edukacyjnym zachodzą podobne procesy jak sto lat temu w Stanach Zjednoczonych. Po prostu kształtuje się model przedsiębiorczego uniwersytetu, finansowanego głównie z niepublicznych źródeł. W tym kontekście absurdem jest utrzymywanie podziału na uczelnie państwowe i prywatne: wszystkie powinny być prywatne i działać na takich samych, rynkowych zasadach. Zresztą rynek to wkrótce wymusi - niezależnie od oporu lewicowych polityków i niereformowalnych profesorów, którzy w warunkach normalnej konkurencji poza uczelniami państwowymi nie znaleźliby pracy.
Urynkowieni studenci
W szkołach wyższych, które powstały po 1990 r., znacznie szybciej urynkowili się studenci niż profesorowie. Kiedy zorientowali się, że licencjat dobrej uczelni prywatnej zapewnia im lepszą pracę i lepsze przygotowanie do zawodu niż magisterium na uczelni państwowej, zaczęli wybierać nogami (w Nowym Sączu ponad 80 proc. studentów pochodzi spoza Małopolski). Ci, którzy znaleźli dobrą pracę, zachęcili do studiowania swoich znajomych. O ile jeszcze w 1995 r. uczelnie prywatne wybierano jako wyjście awaryjne, gdy kandydat nie dostał się na studia w szkole państwowej, o tyle od 1999 r. wielu najlepszych absolwentów liceów składa aplikacje wyłącznie do uczelni prywatnych.
Na razie polscy studenci lepiej się sprawdzają w międzynarodowej rywalizacji niż ich profesorowie. Co ciekawe, we wszelkich olimpiadach i konkursach ponad 80 proc. nagród zdobywają studenci szkół prywatnych. Polskie drużyny - najczęściej z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu bądź Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego - od lat dostają się do ścisłych finałów konkursu Market Place (to swego rodzaju biznesowa gra symulacyjna), w których bierze udział kilka tysięcy uczelni z całego świata. W ostatnich latach Wyższa Szkoła Biznesu w Nowym Sączu wystawia nawet dwie ekipy do konkursu. W niedawnym konkursie L'Oréal drużyna WSB w Nowym Sączu zakwalifikowała się do światowego finału w Paryżu (przegrała w ścisłym finale z ekipą japońską), gdzie walczyła ze studentami z Harvardu, Yale, MIT i innych renomowanych amerykańskich uniwersytetów. Przed finałem w Paryżu drużyna WSB pokonała 167 zespołów z Polski (w finale wygrała z reprezentacjami Szkoły Głównej Handlowej i Uniwersytetu Warszawskiego).
Leczenie rynkiem
Dobrze na rynku radzą sobie nie tylko studenci, ale i absolwenci, nawet absolwenci studiów licencjackich. Ponad 90 proc. z nich ukończyło prywatne uczelnie. Lidia Klemetsrud, absolwentka WSB - N-LU, mieszka w Tallahassee na Florydzie i pracuje jako menedżer w firmie Fringe Benefits Management Company (ubezpieczenia medyczne). Po licencjacie w Polsce studiowała w Minot State University. Jej kolega Michał Oprządek jest menedżerem w Siemens Mobile Communications w Szanghaju. Tomasz Kobus pracuje w centrali PricewaterhouseCoopers w Nowym Jorku na stanowisku global knowledge manager. Adam Cyrek po praktykach AISEC (międzynarodowa organizacja zrzeszająca studentów nauk ekonomicznych i handlowych) otrzymał propozycję z holdingu CVI w Brazylii, pracującego dla Coca-Coli. Piotr Bożek zatrudnił się w centrali DaimlerChrysler w Stuttgarcie.
Z analizy wyborów, jakich dokonali tegoroczni absolwenci liceów (zdający obecnie egzaminy wstępne), wyraźnie widać, że tworzy się już polska liga bluszczowa. Mimo ekonomicznej stagnacji absolwenci chcą płacić za studia, jeśli gwarantują one dobre wykształcenie. Widać też ogromny strach na uczelniach publicznych, które obawiają się, że przegrają konkurencję z prywatnymi. Dlatego wiele z nich obniża kryteria przyjęć i zwiększa limity. Na szczęście procesów rynkowych w polskim szkolnictwie wyższym nie da się już zatrzymać.
Akademicki sezon transferowy
Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej, którą zarządza prof. Andrzej Eliasz, wybrało ostatnio m.in. czterech profesorów z Uniwersytetu Warszawskiego: Grzegorz Sędek, Wojciech Pisula, Jerzy Trzebiński i Ewa Trzebińska, trzech z Uniwersytetu Jagiellońskiego: Jacek Wasilewski, Wiesław Godzic i Andrzej Szmajke (dwaj ostatni rozpoczną pracę od nowego roku akademickiego), dwóch z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu: Wojciech Burszta (na pierwszy etat przejdzie w październiku tego roku) i Tomasz Maruszewski, oraz prof. Andrzej Falkowski z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W SWPS pracuje już też jeden z najwybitniejszych polskich socjologów - prof. Marek Ziółkowski z UAM w Poznaniu. Do Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego przeszli m.in. prof. Jolanta Jabłońska-Bonca z Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Krystyna Iglicka-Okólska z Uniwersytetu Warszawskiego i prof. Cezary Kosikowski z Uniwersytetu Łódzkiego. Od dawna profesorem tej uczelni jest również były minister finansów prof. Grzegorz Kołodko, który do WSPiZ przeszedł ze Szkoły Głównej Handlowej.
W lutym tego roku prof. Anna Fornalczyk zdecydowała się przejść z Uniwersytetu Łódzkiego do Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu. Wcześniej z Uniwersytetu Łódzkiego do Nowego Sącza przenieśli się prof. Jerzy Dietl oraz prof. Marcin Bielski (zmarł w ubiegłym roku). Na pracę w nowosądeckiej szkole wyższej zdecydowali się również niedawno prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, i prof. Michał Kulesza, prawnik z UW, którzy wykładają politologię.
Prywatna ofensywa
Poziom nauczania na takich kierunkach, jak zarządzanie, bankowość, socjologia, psychologia, filozofia czy kulturoznawstwo, na najlepszych uczelniach prywatnych jest dziś wyższy niż w najlepszych szkołach publicznych. Najwyższy poziom nauczania socjologii prezentuje obecnie Collegium Civitas, gdzie pracują m.in. profesorowie Edmund Wnuk-Lipiński, Henryk Domański, Jadwiga Koralewicz, Aldona Jawłowska, Ewa Leś, Ewa Misztal, Aleksander Manterys czy Włodzimierz Wesołowski. Collegium Civitas jest już także najlepszym w Polsce ośrodkiem kształcącym filozofów - wykładają tu m.in. profesorowie Stefan Amsterdamski, Zdzisław Kuksewicz, Tadeusz Gadacz, Joanna Górnicka-Kalinowska, Józef Niżnik czy Aleksander Marciszewski.
Pod względem poziomu kształcenia socjologów Collegium Civitas niewiele ustępuje Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej. Uczelnia ta jest obecnie zdecydowanym liderem na polskim rynku w dziedzinie kształcenia psychologów - uczą tam m.in. profesorowie Grzegorz Sędek, Krystyna Skarżyńska, Tomasz Maruszewski, Jerzy Trzebiński, Anna Izabela Brzezińska, Tatiana Klonowicz czy Wojciech Pisula. Od nowego roku akademickiego na tej uczelni powstanie najsilniejszy w Polsce ośrodek kształcenia kulturoznawców.
Polski model amerykański
W naszym kraju już ukształtował się edukacyjny rynek konsumenta, co sprawi, że drogie i nieefektywne uczelnie publiczne albo się sprywatyzują i będą działać na takich samych zasadach jak prywatne, albo zbankrutują. Zmorą polskiego szkolnictwa wyższego była dotychczas niekonkurencyjność. Teraz pojawiła się prawdziwa konkurencja. Kiedy prof. Franciszek Ziejka, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, ogłosił, że profesorowie tej uczelni powinni się zdecydować, czy chcą pracować na UJ, czy na innych uczelniach, zareagował na sytuację na rynku. Uchwałę Senatu UJ wydano w momencie, gdy dochodziło do najbardziej spektakularnych transferów profesorów z uczelni państwowych do prywatnych. - Senat UJ strzelił w kolano sobie i innym państwowym uczelniom. Łatwiej oczywiście zabronić dorabiania kadrze, niż jej godziwie płacić. Jeśli zakaz wejdzie w życie i pomysł podejmą inne publiczne placówki, to za kilka lat można się spodziewać lawinowego odpływu pracowników naukowych do prywatnych uczelni - ocenia prof. Anna Fornalczyk.
Dzięki konkurencji, jaką dla 82 uczelni państwowych stworzyło ponad 300 szkół prywatnych, zaczyna powstawać akademicka elita, swoista polska liga bluszczowa (w USA do ligi bluszczowej zalicza się uczelnie z tradycjami, których kampusy mieszczą się w starych, obrośniętych bluszczem budynkach). Prawdopodobnie za 10-15 lat w Polsce będzie dziesięć uczelni na wysokim poziomie, około dwustu przeciętnych (odpowiedników 2 tys. amerykańskich college'ów stanowych), reszta zaś po prostu zbankrutuje.
Atutem Polski - w porównaniu ze szkolnictwem wyższym w Europie - jest to, że na naszym rynku edukacyjnym zachodzą podobne procesy jak sto lat temu w Stanach Zjednoczonych. Po prostu kształtuje się model przedsiębiorczego uniwersytetu, finansowanego głównie z niepublicznych źródeł. W tym kontekście absurdem jest utrzymywanie podziału na uczelnie państwowe i prywatne: wszystkie powinny być prywatne i działać na takich samych, rynkowych zasadach. Zresztą rynek to wkrótce wymusi - niezależnie od oporu lewicowych polityków i niereformowalnych profesorów, którzy w warunkach normalnej konkurencji poza uczelniami państwowymi nie znaleźliby pracy.
Urynkowieni studenci
W szkołach wyższych, które powstały po 1990 r., znacznie szybciej urynkowili się studenci niż profesorowie. Kiedy zorientowali się, że licencjat dobrej uczelni prywatnej zapewnia im lepszą pracę i lepsze przygotowanie do zawodu niż magisterium na uczelni państwowej, zaczęli wybierać nogami (w Nowym Sączu ponad 80 proc. studentów pochodzi spoza Małopolski). Ci, którzy znaleźli dobrą pracę, zachęcili do studiowania swoich znajomych. O ile jeszcze w 1995 r. uczelnie prywatne wybierano jako wyjście awaryjne, gdy kandydat nie dostał się na studia w szkole państwowej, o tyle od 1999 r. wielu najlepszych absolwentów liceów składa aplikacje wyłącznie do uczelni prywatnych.
Na razie polscy studenci lepiej się sprawdzają w międzynarodowej rywalizacji niż ich profesorowie. Co ciekawe, we wszelkich olimpiadach i konkursach ponad 80 proc. nagród zdobywają studenci szkół prywatnych. Polskie drużyny - najczęściej z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu bądź Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego - od lat dostają się do ścisłych finałów konkursu Market Place (to swego rodzaju biznesowa gra symulacyjna), w których bierze udział kilka tysięcy uczelni z całego świata. W ostatnich latach Wyższa Szkoła Biznesu w Nowym Sączu wystawia nawet dwie ekipy do konkursu. W niedawnym konkursie L'Oréal drużyna WSB w Nowym Sączu zakwalifikowała się do światowego finału w Paryżu (przegrała w ścisłym finale z ekipą japońską), gdzie walczyła ze studentami z Harvardu, Yale, MIT i innych renomowanych amerykańskich uniwersytetów. Przed finałem w Paryżu drużyna WSB pokonała 167 zespołów z Polski (w finale wygrała z reprezentacjami Szkoły Głównej Handlowej i Uniwersytetu Warszawskiego).
Leczenie rynkiem
Dobrze na rynku radzą sobie nie tylko studenci, ale i absolwenci, nawet absolwenci studiów licencjackich. Ponad 90 proc. z nich ukończyło prywatne uczelnie. Lidia Klemetsrud, absolwentka WSB - N-LU, mieszka w Tallahassee na Florydzie i pracuje jako menedżer w firmie Fringe Benefits Management Company (ubezpieczenia medyczne). Po licencjacie w Polsce studiowała w Minot State University. Jej kolega Michał Oprządek jest menedżerem w Siemens Mobile Communications w Szanghaju. Tomasz Kobus pracuje w centrali PricewaterhouseCoopers w Nowym Jorku na stanowisku global knowledge manager. Adam Cyrek po praktykach AISEC (międzynarodowa organizacja zrzeszająca studentów nauk ekonomicznych i handlowych) otrzymał propozycję z holdingu CVI w Brazylii, pracującego dla Coca-Coli. Piotr Bożek zatrudnił się w centrali DaimlerChrysler w Stuttgarcie.
Z analizy wyborów, jakich dokonali tegoroczni absolwenci liceów (zdający obecnie egzaminy wstępne), wyraźnie widać, że tworzy się już polska liga bluszczowa. Mimo ekonomicznej stagnacji absolwenci chcą płacić za studia, jeśli gwarantują one dobre wykształcenie. Widać też ogromny strach na uczelniach publicznych, które obawiają się, że przegrają konkurencję z prywatnymi. Dlatego wiele z nich obniża kryteria przyjęć i zwiększa limity. Na szczęście procesów rynkowych w polskim szkolnictwie wyższym nie da się już zatrzymać.
Najbardziej oblegane kierunki (liczba kandydatów na jedno miejsce) |
---|
|
LIGA BLUSZCZOWA W USA |
---|
|
kandydaci do ligi bluszczowej w Polsce |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 27/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.