Przodująca siła, występująca obecnie pod kryptonimem SLD, uchwaliła podczas kongresu, że będzie lepiej.
Ma duże doświadczenie w uchwalaniu optymistycznych deklaracji. Największy pakiet obietnic otrzymujemy zawsze przed wyborami. Tak było dwa lata temu. Ach, jak miało być pięknie! Kasy chorych zmienione w fundusz zdrowych miały wyleczyć wszystkich ze wszystkiego, Pola miały przemienić się w autostrady, bezrobotni w robotnych, biznesmeni w filantropów, nauczyciele w inteligentów, chłopi w bauerów itd. Po przejęciu władzy obietnice dziwnie zbladły, wyliniały, wyparowały razem Łapińskimi, Kołodkami, winietkami, biopaliwami... Przyszła więc pora, by znowu rzucić gawiedzi miłe dla uszu zapowiedzi odczuwalnej poprawy.
Oczywiście nie jest tak, że zgromadzony na kongresie aktyw nie chce żadnej poprawy. Naturalnie, życzy on sobie szczerze, "żeby Polska rosła w siłę i ludzie żyli dostatniej". Tak jak sobie życzyli ich poprzednicy: Gierek, Gomułka, Jaruzelski. W czym więc tkwi tajemnica, że to się nie ma prawa udać? W braku kompetencji. "To widać, słychać i czuć" - jak głosi piosenka. Oni naprawdę nie potrafią niczego ulepszyć, a zepsuć potrafią wszystko. Pierwsze z brzegu przykłady - obsesyjna chęć zniszczenia Rady Polityki Pieniężnej, białorusinizacja mediów publicznych, bezradność wobec problemów Śląska.
Najzabawniejszy ostatnio epizod to walka o ustawę medialną. Konflikt między interesem partyjnym a ogólnospołecznym jest tak silny, że odbiera resztki rozsądku grupie trzymającej władzę. "Gramy dalej - nic nie było" - jak mówią sprawozdawcy sportowi, a tu się narobiło, niestety, paskudnych fauli od cholery i ciut-ciut. Pomysł Rywina, by - przy okazji nowego rozdania - wyrwać coś dla siebie i niejawnych wspólników, to tylko odprysk głównej rozgrywki. Gra bowiem idzie o istnienie całego tego towarzystwa. Bez propagandowej maszynki do mielenia w głowach oni po prostu nie przetrwają. Muszą absolutnie i dokładnie opanować telewizję i radio, jeżeli chcą dalej istnieć. Żadne skrupuły, żadne kryteria przyzwoitości nie mają najmniejszego znaczenia. Uchwalą, co zechcą, choćby opozycja przegryzła sejmową mównicę i zgwałciła komisję Nałęcza. To jest partia propagandy i musi mieć swą tubę, by oznajmiać masom, co się poprawi, podniesie i polepszy. I tylko o to chodzi. Reszta to pryszcz na... No właśnie.
Oczywiście nie jest tak, że zgromadzony na kongresie aktyw nie chce żadnej poprawy. Naturalnie, życzy on sobie szczerze, "żeby Polska rosła w siłę i ludzie żyli dostatniej". Tak jak sobie życzyli ich poprzednicy: Gierek, Gomułka, Jaruzelski. W czym więc tkwi tajemnica, że to się nie ma prawa udać? W braku kompetencji. "To widać, słychać i czuć" - jak głosi piosenka. Oni naprawdę nie potrafią niczego ulepszyć, a zepsuć potrafią wszystko. Pierwsze z brzegu przykłady - obsesyjna chęć zniszczenia Rady Polityki Pieniężnej, białorusinizacja mediów publicznych, bezradność wobec problemów Śląska.
Najzabawniejszy ostatnio epizod to walka o ustawę medialną. Konflikt między interesem partyjnym a ogólnospołecznym jest tak silny, że odbiera resztki rozsądku grupie trzymającej władzę. "Gramy dalej - nic nie było" - jak mówią sprawozdawcy sportowi, a tu się narobiło, niestety, paskudnych fauli od cholery i ciut-ciut. Pomysł Rywina, by - przy okazji nowego rozdania - wyrwać coś dla siebie i niejawnych wspólników, to tylko odprysk głównej rozgrywki. Gra bowiem idzie o istnienie całego tego towarzystwa. Bez propagandowej maszynki do mielenia w głowach oni po prostu nie przetrwają. Muszą absolutnie i dokładnie opanować telewizję i radio, jeżeli chcą dalej istnieć. Żadne skrupuły, żadne kryteria przyzwoitości nie mają najmniejszego znaczenia. Uchwalą, co zechcą, choćby opozycja przegryzła sejmową mównicę i zgwałciła komisję Nałęcza. To jest partia propagandy i musi mieć swą tubę, by oznajmiać masom, co się poprawi, podniesie i polepszy. I tylko o to chodzi. Reszta to pryszcz na... No właśnie.
Więcej możesz przeczytać w 27/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.