Łzy Sharon Stone mogą pomóc Hillary Clinton w drodze do Białego Domu
Siedmiominutowa sekwencja z przemówieniem generała Pattona do amerykańskich żołnierzy w filmie Francisa Forda Coppoli to jedna z najbardziej sugestywnych scen w historii amerykańskiego kina. Producenci filmu o małżeństwie Hillary i Billa Clintonów idą o zakład, że pięciominutowa scena, w której były prezydent USA przyznaje się do seksu oralnego z Moniką Lewinsky, przebije nie tylko sekwencję z Pattonem, ale będzie równie często powtarzana jak pożegnanie Ingrid Bergman i Humphreya Bogarta w "Casablance" Michaela Curtiza. "Nie mogę sobie wyobrazić bardziej emocjonującej historii życia osobistego niż perypetie Clintonów" - mówi Robert DeBitetto, szef American Arts and Entertainment Network, która zamierza wyprodukować film oparty na bestsellerowej książce Hillary Clinton "Living History".
Wydawnictwo Simon and Schuster zapłaciło osiem milionów dolarów, by była pierwsza dama Ameryki poruszyła temat, którym żył cały świat, a który Hillary Clinton próbowała wyprzeć z pamięci. Znacznie więcej wydadzą producenci filmu, aby obsadzona w roli Hillary Sharon Stone, szlochając i klnąc siarczyście, mogła wysłuchać, jak skruszony Bill wyznaje: "Przepraszam, przepraszam. Kłamałem, bo chciałem ochronić ciebie i Chelsea". Producenci wiedzą, że taka scena jest warta każdych pieniędzy, bo widzowie uwielbiają true stories. Nie wiadomo jeszcze, kto zagra byłego prezydenta - najwięcej szans ma John Travolta, który sprawdził się już w clintonopodobnej roli w "Barwach kampanii" Mike'a Nicholsa. Pomysł obsadzenia w roli Hillary gwiazdy "Nagiego instynktu" (i byłej miss Teksasu) wydaje się ryzykowny. W Ameryce już opowiada się dowcip, że w takim razie Monicę Lewinsky powinna zagrać Salma Hayek.
43 x John F. Kennedy
Od początku kina politycy byli wdzięcznym tematem dla filmowców. Prezydent John F. Kennedy stał się bohaterem aż 43 filmowych produkcji. Ale też jego krótkie życie (z jakże filmowym zakończeniem) obfitowało w setki skandali, zwłaszcza o erotycznym posmaku. Kino najczęściej eksponowało romans Kennedy'ego z Marilyn Monroe. Wielokrotnie inscenizowano słynny występ podpitej gwiazdy na prezydenckich urodzinach, gdy ubrana w bardzo obcisłą sukienkę odśpiewała "Happy Birthday To You". Niewiele rzadziej w filmach o Kennedym opowiadano o jego kolejnych skokach w bok oraz o pogłębiającej się samotności nieszczęśliwej Jacqueline. Przedmiotem zainteresowania filmowców nie przestaje też być wątek domniemanego udziału braci Kennedych w rzekomym zabójstwie Marilyn Monroe. Znacznie mniejszym zainteresowaniem cieszy się Kennedy jako mąż stanu twardo przeciwstawiający się ZSRR. Wyjątek stanowi "JFK" Olivera Stone'a, który ożywił debatę na temat zamachu na prezydenta. Pod wrażeniem tego filmu w Kongresie została przyjęta ustawa nakazująca ujawnienie dotychczas nie publikowanych materiałów dotyczących zabójstwa Kennedy'ego.
Quasi-biograficznych filmów - nierzadko wybitnych - doczekali się także politycy uważani wręcz za wzorcowych mężów stanu. Prócz nagrodzonego siedmioma Oscarami "Pattona" w reżyserii Coppoli z niezapomnianym George'em C. Scottem w roli tytułowej warto wspomnieć obraz Richarda Attenborough "Gandhi" - z rewelacyjną kreacją Bena Kingsleya.
Sharon Stone dla Hillary Clinton
"Sprawa Moniki Lewinsky długo wydawała mi się kolejną nienawistną intrygą politycznych przeciwników mego męża" - twierdzi w swojej biografii Hillary Clinton. Prezydent rozwiał jej złudzenia dopiero wtedy, gdy musiał zeznawać w Senacie. Naiwna wiara pierwszej damy ma być dowodem głębi jej uczuć i szlachetności charakteru. Tak przynajmniej uważają czytelnicy, a jeśli taki jej wizerunek utrwali też kino, będziemy mieli do czynienia z rzadkim wypadkiem, że żona zyskuje na zdradzie męża. Nic bardziej nie przyczyniło się do wzrostu popularności Hillary niż ujawnienie romansu jej męża. A to, że broniła Billa jak lwica, przysporzyło jej zwolenników. Biorąc pod uwagę ambicje polityczne obecnej senator z Nowego Jorku, wydaje się pewne, że wykorzysta ona film do promowania swojej kandydatury w wyborach prezydenckich.
Widok urodziwej Sharon Stone, zalewającej się łzami z powodu zdrady męża prezydenta, zapewne skruszy najbardziej zatwardziałe serca. Przynajmniej męskie. Poparcie pań będzie już jedynie skutkiem kobiecej solidarności. W drodze do prezydentury Hillary Clinton dramat odtworzony przez Sharon Stone może się okazać decydującym argumentem. Istotnym wątkiem filmu ma być droga pierwszej damy do senatorskiego fotela. A stamtąd - jak dowodzi historia amerykańskiej prezydentury - już naprawdę niedaleko do Białego Domu.
Jeśli Hillary Clinton ma trochę zmysłu dramaturgicznego, powinna namawiać scenarzystów, by przedstawili niewiernego Billa w jak najgorszym świetle. Im czarniejszym okaże się charakterem, tym jej gwiazda świecić będzie jaśniej. Tylko czy Travolta, uchodzący za przyjaciela Clintona, zdecyduje się pokazać go w czarnych barwach?
Wydawnictwo Simon and Schuster zapłaciło osiem milionów dolarów, by była pierwsza dama Ameryki poruszyła temat, którym żył cały świat, a który Hillary Clinton próbowała wyprzeć z pamięci. Znacznie więcej wydadzą producenci filmu, aby obsadzona w roli Hillary Sharon Stone, szlochając i klnąc siarczyście, mogła wysłuchać, jak skruszony Bill wyznaje: "Przepraszam, przepraszam. Kłamałem, bo chciałem ochronić ciebie i Chelsea". Producenci wiedzą, że taka scena jest warta każdych pieniędzy, bo widzowie uwielbiają true stories. Nie wiadomo jeszcze, kto zagra byłego prezydenta - najwięcej szans ma John Travolta, który sprawdził się już w clintonopodobnej roli w "Barwach kampanii" Mike'a Nicholsa. Pomysł obsadzenia w roli Hillary gwiazdy "Nagiego instynktu" (i byłej miss Teksasu) wydaje się ryzykowny. W Ameryce już opowiada się dowcip, że w takim razie Monicę Lewinsky powinna zagrać Salma Hayek.
43 x John F. Kennedy
Od początku kina politycy byli wdzięcznym tematem dla filmowców. Prezydent John F. Kennedy stał się bohaterem aż 43 filmowych produkcji. Ale też jego krótkie życie (z jakże filmowym zakończeniem) obfitowało w setki skandali, zwłaszcza o erotycznym posmaku. Kino najczęściej eksponowało romans Kennedy'ego z Marilyn Monroe. Wielokrotnie inscenizowano słynny występ podpitej gwiazdy na prezydenckich urodzinach, gdy ubrana w bardzo obcisłą sukienkę odśpiewała "Happy Birthday To You". Niewiele rzadziej w filmach o Kennedym opowiadano o jego kolejnych skokach w bok oraz o pogłębiającej się samotności nieszczęśliwej Jacqueline. Przedmiotem zainteresowania filmowców nie przestaje też być wątek domniemanego udziału braci Kennedych w rzekomym zabójstwie Marilyn Monroe. Znacznie mniejszym zainteresowaniem cieszy się Kennedy jako mąż stanu twardo przeciwstawiający się ZSRR. Wyjątek stanowi "JFK" Olivera Stone'a, który ożywił debatę na temat zamachu na prezydenta. Pod wrażeniem tego filmu w Kongresie została przyjęta ustawa nakazująca ujawnienie dotychczas nie publikowanych materiałów dotyczących zabójstwa Kennedy'ego.
Quasi-biograficznych filmów - nierzadko wybitnych - doczekali się także politycy uważani wręcz za wzorcowych mężów stanu. Prócz nagrodzonego siedmioma Oscarami "Pattona" w reżyserii Coppoli z niezapomnianym George'em C. Scottem w roli tytułowej warto wspomnieć obraz Richarda Attenborough "Gandhi" - z rewelacyjną kreacją Bena Kingsleya.
Sharon Stone dla Hillary Clinton
"Sprawa Moniki Lewinsky długo wydawała mi się kolejną nienawistną intrygą politycznych przeciwników mego męża" - twierdzi w swojej biografii Hillary Clinton. Prezydent rozwiał jej złudzenia dopiero wtedy, gdy musiał zeznawać w Senacie. Naiwna wiara pierwszej damy ma być dowodem głębi jej uczuć i szlachetności charakteru. Tak przynajmniej uważają czytelnicy, a jeśli taki jej wizerunek utrwali też kino, będziemy mieli do czynienia z rzadkim wypadkiem, że żona zyskuje na zdradzie męża. Nic bardziej nie przyczyniło się do wzrostu popularności Hillary niż ujawnienie romansu jej męża. A to, że broniła Billa jak lwica, przysporzyło jej zwolenników. Biorąc pod uwagę ambicje polityczne obecnej senator z Nowego Jorku, wydaje się pewne, że wykorzysta ona film do promowania swojej kandydatury w wyborach prezydenckich.
Widok urodziwej Sharon Stone, zalewającej się łzami z powodu zdrady męża prezydenta, zapewne skruszy najbardziej zatwardziałe serca. Przynajmniej męskie. Poparcie pań będzie już jedynie skutkiem kobiecej solidarności. W drodze do prezydentury Hillary Clinton dramat odtworzony przez Sharon Stone może się okazać decydującym argumentem. Istotnym wątkiem filmu ma być droga pierwszej damy do senatorskiego fotela. A stamtąd - jak dowodzi historia amerykańskiej prezydentury - już naprawdę niedaleko do Białego Domu.
Jeśli Hillary Clinton ma trochę zmysłu dramaturgicznego, powinna namawiać scenarzystów, by przedstawili niewiernego Billa w jak najgorszym świetle. Im czarniejszym okaże się charakterem, tym jej gwiazda świecić będzie jaśniej. Tylko czy Travolta, uchodzący za przyjaciela Clintona, zdecyduje się pokazać go w czarnych barwach?
Więcej możesz przeczytać w 27/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.