Rząd zrobił mocne wejście w temat sądownictwa i obronności. O kwestiach prawnych niech piszą prawnicy. Dodam tylko, że statystycznie dużo częstsze jest rozstrzyganie przez sądy różnych instancji – od powszechnych po TK – na korzyść Ministerstwa Finansów z uzasadnieniem troski o finanse publiczne. Skoro prawnicy mogą troszczyć się o finanse, to ekonomiści o wydatki na obronność. Informacja z okolic MON o analizowaniu przez Polskę przystąpienia do programu NATO Nuclear Sharing wywołała gniewną reakcję opozycji w Polsce i mediów w Moskwie.
Czy jednak planowane zakupy uzbrojenia za 130 mld zł do 2022 r. i utrzymywanie corocznie minimum 1,95 proc. PKB wydatków na MON jest efektywne kosztowo? Wydatki na obronność to nie mniej niż 7 proc. wydatków budżetu centralnego, a więc już sporo. Od 25 lat średnio ok. 20 proc. wydatków na obronność przeznaczane jest na uzbrojenie i choć wskaźnik ten ma przekroczyć 36 proc. w 2015 r., to zapaść sprzętowa polskiej armii jest bardzo głęboka. Prawie równo po 20 proc. wydatków na obronność przeznaczane jest na emerytury mundurowe oraz płace i pochodne, w tym na procentowo największy udział wyższych oficerów na jednego szeregowca (po armii chińskiej). W wartościach nominalnych i wymienialnych na uzbrojenie i utrzymanie armii faktycznie wydamy ok. 5,7 mld dolarów w 2015 r. Rosyjskie wydatki na obronność, które trudno zweryfikować, są 8-10 razy większe niż polskie. Ale dużo większe terytorium, inna struktura kosztów militarnych i rodzajów broni nie sprawiają, że część przeznaczona na kierunek zachodni będzie porównywalna z polskimi wydatkami i poczujemy się bezpiecznie.
Polska nigdy nie będzie w stanie sama obronić się przed Rosją. Niewiele pomogą masowe wydatki na zakup kilkunastu-kilkudziesięciu sztuk różnego uzbrojenia (samolotów, rakiet, okrętów, dział itp.). A wiara w ekonomiczny mnożnik wydatków militarnych w polskich fabrykach zbrojeniowych jest tak naiwna jak w uzdrowienie państwowych kopalń węgla przy spadających cenach.
Plany obronne Polski nie zaczynają się na Mińsku białoruskim, ale na mazowieckim, więc obrona linii Wisły i oddanie połowy terytorium, co zakładają plany ewentualnościowe NATO, jest obłędną strategią militarną, ekonomiczną i polityczną. Jej wymiar ekonomiczny widać na przykładzie inwestycji zagranicznych, dużo mniej licznych na wschód od Wisły. Zatem każdy wydatek militarny Polski powinien być rozpatrywany pod kątem efektywności kosztowej, czyli koszt dla polskiego budżetu powinien być 8-10 razy mniejszy niż koszt środków przeciwdziałania w budżecie Rosji. Zawsze najlepiej mieć i tarczę, i miecz, ale jeśli koszt pełnego uzbrojenia przekracza możliwości finansowe, to tańszy jest miecz. �
* Członek zarządu Deloitte Consulting
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.