W kontekście nasilających się awantur o Trybunał Konstytucyjny warto zwrócić uwagę na głośną wypowiedź Kornela Morawieckiego, gdyż pokazuje ona, jak ważna dla dobrego sprawowania władzy jest znajomość historii i filozofii prawa. Podczas dyskusji o TK powiedział on: „Prawo jest ważną rzeczą, ale prawo to nie świętość! Nad prawem jest dobro narodu! Jeżeli prawo to dobro zaburza, to nie wolno uważać tego za coś, czego nie możemy naruszyć, czego nie możemy zmienić! Prawo ma służyć nam, prawo, które nie służy narodowi, to bezprawie!”. I zawrzało.
Jedni się zachwycili, że oto mamy męża stanu, który stawia nas wyżej od bezdusznych przepisów. Inni z oburzeniem zaczęli wskazywać, że takie sformułowania brzydko pachną totalitarnymi praktykami i że jest to uderzenie w elementarną zasadę państwa prawa. I co do zasady krytycy tezy o wyższości narodu nad prawem mają rację. Uzasadnianie łamania praworządnie ustalonych norm prawnych dobrem narodu czy innej grupy społecznej (np. proletariatu), której „prawo ma służyć”, to bardzo niebezpieczna idea. To właśnie na niej opierają się teoretyczne koncepcje uzasadniające bezprawie w celurealizacji mniej lub bardziej zbrodniczych pomysłów władzy. Takim tezom należy się zatem bezwzględnie sprzeciwiać i bronić idei praworządności.
Czy jednak oznacza to, że zawsze mamy poddawać się bezwzględnej machinie przepisów? I tu dochodzimy do sedna problemu. Ufam, że Kornel Morawiecki miał dobre intencje, wypowiadając cytowane słowa, a ten bardzo źle brzmiący błąd wynika z niedostatecznej wiedzy w zakresie filozofii prawa. Jeśli chciał on bowiem podkreślić fakt, że nie możemy bezwzględnie podporządkowywać się każdemu prawu niezależnie od wartości etycznej jego norm, to znaczy, że po prostu nieświadomie odwołał się do niewłaściwego niemieckiego prawnika.
Zamiast bowiem użycia semantyki wskazującej na ideologiczny flirt z Carlem Schmittem, który uzasadniał działanie suwerena ponad prawem, powinien był odwołać się do Gustava Radbrucha. Ten drugi był twórcą koncepcji, która powstała właśnie w reakcji na nadużycia reżimu nazistowskiego, wynikające ze skrajnie pozytywistycznego podejścia do prawa, zgodnie z którym prawo zapisane w ustawach obowiązuje nas z racji tego, że zostało uchwalone przez suwerena.Ogrom zbrodni dokonanych w świetle takiego pozytywistycznie rozumianego prawa sprawił, że Radbruch ukuł swoją słynną formułę, iż prawo, które jest rażąco niesprawiedliwe, traci przymiot obowiązującego prawa. Inaczej mówiąc: istnieją normy, które ze względu na ich rażącą niezgodność z podstawowymi normami moralnymi nie uzyskują powagi prawa, a są jedynie ustawowym bezprawiem. I do tej koncepcji warto się odwoływać i o niej pamię tać. �
* Prezes Stowarzyszenia KoLiber
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.