Jest taki kraj w Europie, gdzie każdego roku z pompą świętuje się klęskę, która skończyła się zniszczeniem stolicy i śmiercią kwiatu młodzieży. W tym samym kraju nikt poza lokalną społecznością nie pamięta o wielkim powstańczym triumfie, dzięki któremu kolebka polskości mogła zrzucić pruskie jarzmo. Litry tuszu wylano już na opisywanie polskiej mentalności lubującej się w martyrologicznych klimatach i z estymą celebrującej tragedie. My w Wielkopolsce przywykliśmy do tego, że olewa się w ogólnopolskich mediach rocznice naszego Powstania. Mimo to co roku w rocznicę jego wybuchu szukamy informacji o nim na portalach internetowych i w telewizyjnych dziennikach. I za każdym razem zwycięskie Powstanie Wielkopolskie w medialnej narracji to w porównaniu z tragicznym Powstaniem Warszawskim mało istotny epizod naszej historii.
Do tego przywykliśmy. Nie spodziewaliśmy się jednak, że olać najważniejsze święto Wielkopolan może również piastujący obecnie stanowisko prezydenta Poznania Jacek Jaśkowiak. Rozumiem, że każdy zasługuje na urlop, ale dla poznaniaka udział w obchodach to nie obowiązek, to zaszczyt. Jeśli prezydent stolicy Wielkopolski tego nie rozumie, to tym bardziej trudno oczekiwać od władz centralnych, żeby upamiętniały Powstanie Wielkopolskie przynajmniej tak samo mocno jak to, które wybuchło w ’44.
Nie pozostaje nam nic innego, jak sięgnięcie do najlepszych wielkopolskich wzorców pracy organicznej. Tak, by czerpiąc z nich, prowadzić edukację w celu promocji tego zrywu i stojących za nim wartości, czyli przede wszystkim bohaterstwa popartego cierpliwością, realizmem i rozsądkiem. Bo zdolności do poświęcenia i walki nigdy nam, Polakom, nie brakowało. Rzadko jednak za tymi heroicznymi czynami idzie codzienna praca nad budową wolnego i dumnego społeczeństwa tworzącego silny i suwerenny kraj. Zazwyczaj nie potrafimy też tego bohaterstwa wykorzystywać i przegrywamy w zaciszu politycznych gabinetów. I nie będziemy potrafili tego robić tak długo, jak nie wypracujemy w sobie mentalności zwycięzców, a naszej gorącej duszy nie przyprawimy choćby szczyptą zimnego realizmu politycznego.
Dlatego wspierajmy takie inicjatywy, jak viralowa akcja kibiców Lecha, w której pod hasłem #powstańMy kolejne osoby nagrywały filmiki, przypominające o zwycięskim zrywie, nominując zarazem następnych uczestników. Nie zapomnijmy o tych, którzy oddali życie w tragicznych zrywach, ale zmieniajmy stopniowo proporcje w budowaniu historycznej tożsamości tak, by w końcu Gloria Victoribus zastąpiło nam Gloria Victis. �
* Prezes Stowarzyszenia KoLiber
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.