W prawdziwej polityce strategia „ani kroku w tył” bywa zwykle bardzo kosztowna. Znacznie większe efekty przynosi zdolność do szybkiego wycofania się z ofensywy, której nie można zakończyć szybkim i spektakularnym sukcesem, oraz zawieranie pokoju. Właśnie w takiej sytuacji stanął dziś rząd Prawa i Sprawiedliwości. Spór o Trybunał Konstytucyjny nie przynosi jeszcze strat sondażowych, ale z pewnością wywołuje zmęczenie kryzysem, który nie może się skończyć i co chwilę wraca z różnym natężeniem. Jeśli dodatkowo guzik do podnoszenia nastrojów społecznych nagle spoczął w ręku prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego, to widzimy, jak bezsensowny i destrukcyjny stał się ten spór.
ZBAWIENNA OPINIA
Wbrew wielu głosom ogłoszona w piątek opinia Komisji Weneckiej wcale nie jest dla polskiego rządu miażdżąca. Wskazuje oczywiście zagrożenia wynikające ze zmian w ustawie o TK, mianowania nadprogramowych sędziów, wzywa do opublikowania ostatniego, kwestionowanego przez rząd wyroku Trybunału, mówi o paraliżu instytucji państwa oraz możliwości utraty przez sąd konstytucyjny zdolności do nadzorowania tworzonego w Polsce prawa, ale jednocześnie dostrzega złożoność sytuacji. Komisja napisała o istniejącym braku pluralizmu w tej instytucji oraz proponuje zmianę sposobu desygnowania kandydatów na sędziów do Trybunału. Według jej sugestii jedną trzecią składu miałby proponować Sejm, jedną trzecią prezydent, a jedną trzecią środowisko sędziowskie. Dodatkowo członkowie TK mieliby być wybierani większością dwóch trzecich głosów. Przecież lepszej konkluzji PiS właściwie nie mógł sobie wymarzyć.
Jeśli europejscy eksperci dostrzegli, że z polskim Trybunałem coś jest nie w porządku, to jednak podzielili w dużej części zastrzeżenia zgłaszane od kilku miesięcy przez partię Jarosława Kaczyńskiego. Co prawda komisja przyznała, że domaganie się pluralizmu nie usprawiedliwia paraliżu TK, to jednak diagnoza jest jasna – sąd konstytucyjny nie powinien działać w ten sposób, w jaki działał do tej pory. To otwiera ekipie rządzącej drzwi, może nawet wrota, do wyjścia z impasu. Zwłaszcza że komisja wezwała także wszystkie strony konfliktu do porozumienia. W tej sytuacji rząd Beaty Szydło może sprawnie przejąć inicjatywę i wyznaczyć drogę do osiągnięcia kompromisu. Podstawą do dyskusji nie muszą być już żądania opozycji – często absurdalne i zakładające łamanie konstytucji – stawiane prezydentowi, ale ustalenia Komisji Weneckiej. Jeśli Platforma, Nowoczesna i PSL odmówią współpracy, wezmą na siebie odpowiedzialność za brak porozumienia. Jeżeli będą uczestniczyć w pracach, stracą część energii, jaką daje im otwarty konflikt z rządem. Dlatego paradoksalnie opinia komisji może być znacznie bardziej niebezpieczna dla antagonistów Jarosława Kaczyńskiego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.