Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego działał jeszcze przez pięć lat po jego formalnej likwidacji
Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ) wcale nie zakończył działalności w 1991 r., jak dotychczas sądzono. Na bazie likwidowanego FOZZ niemal natychmiast wypączkował FOZZ bis. I prowadził operacje niemal w ten sam sposób jak pierwszy FOZZ - za wiedzą ważnych urzędników państwowych, wykorzystując do tajnych transakcji tajemniczych biznesmenów, prywatne bankii spółki z rajów podatkowych. Taki rodzaj działalności praktycznie uniemożliwia skontrolowanie, czy pieniądze publiczne nie trafiają do prywatnych rąk. FOZZ bis działał bez przeszkód, mimo że w sprawie jego poprzednika toczyło się już prokuratorskie śledztwo. Częścią jego majątku obracał właśnie FOZZ bis, o czym prokuratorzy prowadzący śledztwo nie mieli pojęcia.
Pozorna likwidacja
Kluczem do FOZZ bis jest spółka Cartesian Investment Limited (CIL) założona w 1992 r. w raju podatkowym na wyspie Man na polecenie ówczesnego ministra finansów Jerzego Osiatyńskiego (wtedy Unia Demokratyczna). Spółka przejęła w zarządzanie kilkusetmilionowy portfel długów PRL skupionych przez Grzegorza Żemka i jego agentów i na zlecenie rządu zajęła się tajnymi operacjami finansowymi, nadal skupując potajemnie długi Polski. Tym sposobem FOZZ, formalnie od 1 stycznia 1991 r. znajdujący się w likwidacji, wciąż działał, tyle że pod nowym szyldem, który nie wywoływał złych skojarzeń. Rządy się zmieniały, a firma założona za pieniądze z budżetu państwa działała - aż do 1996 r.
Członkowie władz CIL to ludzie, którzy zajmowali się obrotem państwowymi długami od lat 80. Nawet po likwidacji CIL nadal robili wspólnie interesy. Zarządzali m.in. VII NFI im. Kazimierza Wielkiego, zarabiając na programie powszechnej prywatyzacji. Nie zaprzestali też działalności na rynku długów, używając do tego firm krzaków. Rozgrywającym był zawsze wysoki urzędnik Ministerstwa Finansów - Ryszard Michalski. Jeszcze w 2003 r., jako wiceminister w rządzie Leszka Millera, udzielił pełnomocnictwa do negocjacji w sprawie wielomilionowego długu Republiki Angoli wobec Polski. Udzielił go prezesowi firmy oficjalnie zajmującej się pracami remontowo-budowlanymi. Znał go od lat 80., potem współpracowali w FOZZ bis, a następnie w NFI.
Czy grozi nam powtórka z największej i do końca nie rozliczonej afery FOZZ? Wykup długów PRL po cenie poniżej ich nominalnej wartości może być postrzegany jako szczytny cel. Wobec niemożności wyegzekwowania długu wierzyciele Polski byli gotowi sprzedać go za ułamek wartości. Polskie władze postanowiły to wykorzystać do oddłużenia kraju. Tyle że operacja taka była niezgodna ze standardami prawa międzynarodowego i musiała być tajna. Narzędziem miały być firmy zarejestrowane w rajach podatkowych. W operację zaangażowano oficerów i agentów wywiadu wojskowego. Ich działalność była praktycznie niemożliwa do kontrolowania i nadzorowania. Doszło więc w przeszłości do malwersacji i defraudacji środków FOZZ.
Menedżerowie nowego FOZZ, czyli CIL, przyjęli podobne metody działania do tych, jakimi posługiwał się FOZZ - operowanie przez egzotyczne firmy, znane z dyskrecji banki. W tle znów pojawił się wyraźny ślad ludzi wywodzących się z tajnych służb.
Krąg zaufania
Kapitał założycielski CIL wynosił 10 tys. funtów i został pokryty z budżetu państwa. W składzie komitetu zarządzającego firmy znaleźli się pierwszy zastępca ministra finansów Krzysztof Kalicki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Ryszard Michalski, wiceprezes Banku Handlowego w Warszawie, a obecnie jeden z dyrektorów państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego Antoni Sala oraz Wiesław Szczuka, dyrektor departamentu zagranicznego Ministerstwa Finansów, późniejszy podsekretarz stanu w tym resorcie. Był w tym gronie także Firouz Vakil, w latach 70. wiceminister planowania i budżetu Iranu. To jedna z kluczowych postaci w historii skomplikowanych operacji handlu długami Polski. Vakil pracował niegdyś w Manufacturers Hanover Trust Company w Nowym Jorku. Była to jedna z najważniejszych firm używanych przez FOZZ do skupu długów PRL. Potem był związany z grupą banku Lazard Brothers - instytucji, z którą współpracował FOZZ bis, lokując m.in. w tym banku skupione aktywa.
Do zadań CIL, oprócz zarządzania portfelem długów przejętych po FOZZ, należało ograniczenie kosztów obsługi zadłużenia zagranicznego. Spółka miała też przeprowadzić zlecone przez Ministerstwo Finansów operacje finansowe. Podobnie jak FOZZ firma CIL miała potajemnie wykupywać dług Polski.
Skala operacji prowadzonych przez CIL była imponująca. Według sprawozdania z działalności firmy, do którego dotarł "Wprost", w latach 1992-1993 spółka przetransferowała aktywa FOZZz banków Morgan Stanley, Chemical Bank i DLF do londyńskiego oddziału Berliner Bank. Kwota nominalna tego długu (skupowanego od lipca 1989 r. do sierpnia 1991 r. przez FOZZ) wynosiła 350 mln USD. CIL nabywał także długi Polski wobec banków komercyjnych. Żeby sfinansować tę operację, posłużył się pieniędzmi pochodzącymi ze sprzedaży długów Maroka wobec Polski. CIL rozliczał też zadłużenie Polski wobec Międzynarodowego Banku Współpracy Gospodarczej i Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego, zlokalizowanych w Moskwie. Polegało to na wykupie wierzytelności tych instytucji wobec banków komercyjnych, a następnie zawarciu porozumień kompensujących wzajemne zobowiązania. Po likwidacji CIL przekazał do Banku Handlowego w Warszawie nie wykorzystane aktywa MBI i MBWG o wartości około 330 mln dol.
Pełna rekonstrukcja operacji na majątku FOZZ może być niemożliwa, bo po zakończeniu działalności firmy CIL i zlikwidowaniu jej przez ministra Grzegorza Kołodkę Firouz Vakil w imieniu paryskiej spółki VHF kupił za 70 tys. franków francuskich firmę Cartesian Advisory Services. Była to kluczowa spółka dla wyjaśnienia operacji CIL. Powstała w 1993 r., a jej zadaniem było przechowywanie dokumentacji, utworzenie i zarządzanie strukturą operacyjną CIL, czyli FOZZ bis. Była więc to firma zajmująca się księgowością operacji prowadzonych przez CIL. Dyrektorem Cartesian Advisory Services był Kamran Farman-Farmaian, wieloletni współpracownik Firouza Vakila. Zapytaliśmy w resorcie finansów, czy ministerstwo dysponuje raportem z likwidacji CIL. - Ministerstwo Finansów nie ma raportu z likwidacji spółki CIL, gdyż taki raport nie powstał i nie był wymagany w miejscu rejestracji spółki - poinformowała nas Zofia Ogińska, p.o. zastępcy dyrektora biura ministra finansów. Z pytaniami o firmę CIL zwróciliśmy się też do Grzegorza Kołodki, który jako minister finansów podjął decyzję o jej likwidacji. Kołodko odesłał nas do Ryszarda Michalskiego. Ten odmówił nam informacji, zasłaniając się tajemnicą państwową. W ten sposób informacje o operacjach FOZZ bis są równie trudne do prześledzenia jak w wypadku FOZZ. Ale może właśnie o to chodziło.
Afrykański dług
Dawni współpracownicy Cartesian Investment Limited zostali partnerami w kolejnych interesach. - Firouza Vakila i jego współpracowników "odziedziczyłem" po swoich poprzednikach. Dr Vakil, amerykański finansista rezydujący w Paryżu, były pracownik Banku Światowego i międzynarodowych banków inwestycyjnych, już pod koniec lat 80. oferował swoje usługi polskiemu rządowi. Współpraca z nim i jego ekipą pionu zagranicznego MF została zaaprobowana przez stosowne władze. Okazała się bardzo efektywna, a dr Vakil i jego współpracownicy zadomowili się na polskim rynku. Ich paryska firma przejęła w 1996 r. zarządzanie VII NFI im. Kazimierza Wielkiego. Pracowałem w Polskim Banku Rozwoju, gdy w połowie 1996 r. zaproponowali mi prezesurę VII NFI i jego firmy zarządzającej (VHF Polska sp. z o.o.) - mówi "Wprost" Ryszard Michalski, były wiceminister finansów.
Współpraca z Vakilem nie rodziłaby wątpliwości i podejrzeń, gdyby nie sprawa z 2003 r. Jej kanwą znów stał się rynek długów z okresu PRL i pieniądze z budżetu państwa. A Ryszard Michalski w 2003 r. znów był wysokim urzędnikiem państwowym - wiceministrem finansów w rządzie Leszka Millera. Sprawa tym razem dotyczy restrukturyzacji zadłużenia Angoli wobec Polski. PRL wiele lat współfinansowała reżim w Luandzie walczący z opozycją wspieraną przez USA. Rozmowy na temat spłaty zadłużenia zaczęły się dopiero w2002 r. Dług afrykańskiej republiki wobec Polski wynosił wówczas około 148 mln USD wraz z odsetkami. Sytuacja wewnętrzna Angoli ustabilizowała się na tyle, że do kraju bogatego w diamenty, ropę naftową i łowiska ryb zaczęli ściągać zagraniczni inwestorzy. Dla wierzycieli był to dzwonek alarmowy, że powinni zabiegać o zamianę dawnych zobowiązań rządu Angoli na udziały w złożach i przedsiębiorstwach.
Z dokumentów, do których dotarł "Wprost", wynika, że co najmniej od połowy 2002 r. odkupieniem angolańskiego długu od Polski interesował się wiedeński Meinl Bank. W styczniu 2003 r. Austriacy złożyli Ministerstwu Finansów ofertę odkupienia długu za 11,5 mln USD, czyli 17 proc. podstawowej kwoty (70 mln USD). Negocjacje zakończyły się jednak fiaskiem. Kiedy Austriacy udali się do Angoli, by potwierdzić wysokość długu, okazało się, że polski rząd wystawił pełnomocnictwo do rozmów z władzami Angoli nieznanej firmie Kamico z Warszawy. Dokument podpisał podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Ryszard Michalski. Prezesem Kamico był znajomy Michalskiego Karman Farman-Farmaian. Ten sam, z którym współpracował w Cartesian Investment Limited, a także przy VII NFI. Z dokumentacji zgromadzonej w sądowym rejestrze spółek wynika, że Kamico powstała we wrześniu 1998 r., a jej większościowym właścicielem jest spółka Billgate Ltd., zarejestrowana parę miesięcy wcześniej w Dublinie. Działalność Kamico obejmuje prace budowlane, remontowe itp. Ani słowa o pośrednictwie w negocjacjach międzyrządowych i restrukturyzacji państwowych zobowiązań.
Pytany o wybór Kamico Ryszard Michalski w liście do "Wprost" napisał: "Proces odzyskiwania rządowych wierzytelności jest dość skomplikowany, żmudny i czasochłonny. (...) W tym celu często wynajmuje się wyspecjalizowane banki albo firmy tzw. wolnych strzelców, które po uzyskaniu odpowiedniego pełnomocnictwa we własnym imieniu i na swój koszt próbują odzyskać jak największą część długu, od tego bowiem zależy ich success fee". Problemem jest to, że Michalski wystawił pełnomocnictwo swemu znajomemu i partnerowi w biznesowych przedsięwzięciach, co może oznaczać konflikt interesów.
Interes strat
Kilka miesięcy po wystawieniu pełnomocnictwa dla Kamico w sprawie negocjacji z Angolą z rządem tego kraju zawarto porozumienie o restrukturyzacji zadłużenia wobec Polski. Urzędnicy resortu finansów, potwierdzając udział Kamico w negocjacjach, zaprzeczają, by firma odegrała jakąkolwiek rolę w doprowadzeniu do zawarcia porozumienia z Angolą. "Firma Kamico prowadziła rozmowy z władzami Republiki Angoli oraz z przedstawicielami Banku Angoli. Działania te nie prowadziły jednak do rozliczenia tych należności przez Ministerstwo Finansów (...). Porozumienie z władzami Angoli w sprawie spłaty i restrukturyzacji zadłużenia (...) wobec Polski zostało zawarte bez udziału pośredników, w tym firmy Kamico" - poinformował nas Marek Hajbos z gabinetu politycznego minister Zyty Gilowskiej.
W listopadzie 2003 r. wiceminister finansów Ryszard Michalski podpisał w Luandzie umowę, na mocy której Polska umorzyła Angoli 60 proc. długu wynoszącego z odsetkami 153 mln USD (pozostałe 40 proc. dłużnik zobowiązał się spłacić do końca października 2006 r.). Obsługę techniczną restrukturyzacji długu miał zapewnić państwowy, nadzorowany przez Ministerstwo Finansów Bank Gospodarstwa Krajowego, którego wiceprezesem był Antoni Sala, były członek komitetu zarządzającego Cartesian Investment Limited.
W zamian za umorzenie Angoli 60 proc. długu polskie firmy miały otrzymać udział i wsparcie władz Angoli w wydobyciu zasobów naturalnych tego kraju i handlu nimi. Tyle że o obiecanych Polsce korzyściach z umorzenia Angoli ok. 90 mln USD długu do tej pory nic nie słychać. Według danych Ministerstwa Gospodarki, polskie firmy z Angoli importują jedynie granit. Wartość importu w ciągu ostatnich 4 lat wyniosła ledwie kilkaset tysięcy dolarów i - jak twierdzi z kolei MSZ - import ten nie ma nic wspólnego z umorzeniem długów Angoli.
Historia długu Angoli, jak też innych krajów, dowodzi, że na pożyczaniu pieniędzy innym krajom Polska jako państwo traciła, zyskiwali natomiast biznesmeni z rozległymi kontaktami w sferach urzędniczo-rządowych. Okazuje się, że bez względu na ekipy rządzące od lat 80. obrotem wierzytelnościami i restrukturyzacją długów Polski i wobec Polski trudni się wciąż ta sama grupa ludzi. Raz występują oni jako doradcy rządu, raz jako biz-nesmeni, urzędnicy, bankierzy, rządowi negocjatorzy. Państwo nic z tego nie ma, a tylko firmuje swoim autorytetem podejrzane operacje i interesy.
Ilustracja: D. Krupa
Pozorna likwidacja
Kluczem do FOZZ bis jest spółka Cartesian Investment Limited (CIL) założona w 1992 r. w raju podatkowym na wyspie Man na polecenie ówczesnego ministra finansów Jerzego Osiatyńskiego (wtedy Unia Demokratyczna). Spółka przejęła w zarządzanie kilkusetmilionowy portfel długów PRL skupionych przez Grzegorza Żemka i jego agentów i na zlecenie rządu zajęła się tajnymi operacjami finansowymi, nadal skupując potajemnie długi Polski. Tym sposobem FOZZ, formalnie od 1 stycznia 1991 r. znajdujący się w likwidacji, wciąż działał, tyle że pod nowym szyldem, który nie wywoływał złych skojarzeń. Rządy się zmieniały, a firma założona za pieniądze z budżetu państwa działała - aż do 1996 r.
Członkowie władz CIL to ludzie, którzy zajmowali się obrotem państwowymi długami od lat 80. Nawet po likwidacji CIL nadal robili wspólnie interesy. Zarządzali m.in. VII NFI im. Kazimierza Wielkiego, zarabiając na programie powszechnej prywatyzacji. Nie zaprzestali też działalności na rynku długów, używając do tego firm krzaków. Rozgrywającym był zawsze wysoki urzędnik Ministerstwa Finansów - Ryszard Michalski. Jeszcze w 2003 r., jako wiceminister w rządzie Leszka Millera, udzielił pełnomocnictwa do negocjacji w sprawie wielomilionowego długu Republiki Angoli wobec Polski. Udzielił go prezesowi firmy oficjalnie zajmującej się pracami remontowo-budowlanymi. Znał go od lat 80., potem współpracowali w FOZZ bis, a następnie w NFI.
Czy grozi nam powtórka z największej i do końca nie rozliczonej afery FOZZ? Wykup długów PRL po cenie poniżej ich nominalnej wartości może być postrzegany jako szczytny cel. Wobec niemożności wyegzekwowania długu wierzyciele Polski byli gotowi sprzedać go za ułamek wartości. Polskie władze postanowiły to wykorzystać do oddłużenia kraju. Tyle że operacja taka była niezgodna ze standardami prawa międzynarodowego i musiała być tajna. Narzędziem miały być firmy zarejestrowane w rajach podatkowych. W operację zaangażowano oficerów i agentów wywiadu wojskowego. Ich działalność była praktycznie niemożliwa do kontrolowania i nadzorowania. Doszło więc w przeszłości do malwersacji i defraudacji środków FOZZ.
Menedżerowie nowego FOZZ, czyli CIL, przyjęli podobne metody działania do tych, jakimi posługiwał się FOZZ - operowanie przez egzotyczne firmy, znane z dyskrecji banki. W tle znów pojawił się wyraźny ślad ludzi wywodzących się z tajnych służb.
Krąg zaufania
Kapitał założycielski CIL wynosił 10 tys. funtów i został pokryty z budżetu państwa. W składzie komitetu zarządzającego firmy znaleźli się pierwszy zastępca ministra finansów Krzysztof Kalicki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Ryszard Michalski, wiceprezes Banku Handlowego w Warszawie, a obecnie jeden z dyrektorów państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego Antoni Sala oraz Wiesław Szczuka, dyrektor departamentu zagranicznego Ministerstwa Finansów, późniejszy podsekretarz stanu w tym resorcie. Był w tym gronie także Firouz Vakil, w latach 70. wiceminister planowania i budżetu Iranu. To jedna z kluczowych postaci w historii skomplikowanych operacji handlu długami Polski. Vakil pracował niegdyś w Manufacturers Hanover Trust Company w Nowym Jorku. Była to jedna z najważniejszych firm używanych przez FOZZ do skupu długów PRL. Potem był związany z grupą banku Lazard Brothers - instytucji, z którą współpracował FOZZ bis, lokując m.in. w tym banku skupione aktywa.
Do zadań CIL, oprócz zarządzania portfelem długów przejętych po FOZZ, należało ograniczenie kosztów obsługi zadłużenia zagranicznego. Spółka miała też przeprowadzić zlecone przez Ministerstwo Finansów operacje finansowe. Podobnie jak FOZZ firma CIL miała potajemnie wykupywać dług Polski.
Skala operacji prowadzonych przez CIL była imponująca. Według sprawozdania z działalności firmy, do którego dotarł "Wprost", w latach 1992-1993 spółka przetransferowała aktywa FOZZz banków Morgan Stanley, Chemical Bank i DLF do londyńskiego oddziału Berliner Bank. Kwota nominalna tego długu (skupowanego od lipca 1989 r. do sierpnia 1991 r. przez FOZZ) wynosiła 350 mln USD. CIL nabywał także długi Polski wobec banków komercyjnych. Żeby sfinansować tę operację, posłużył się pieniędzmi pochodzącymi ze sprzedaży długów Maroka wobec Polski. CIL rozliczał też zadłużenie Polski wobec Międzynarodowego Banku Współpracy Gospodarczej i Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego, zlokalizowanych w Moskwie. Polegało to na wykupie wierzytelności tych instytucji wobec banków komercyjnych, a następnie zawarciu porozumień kompensujących wzajemne zobowiązania. Po likwidacji CIL przekazał do Banku Handlowego w Warszawie nie wykorzystane aktywa MBI i MBWG o wartości około 330 mln dol.
Pełna rekonstrukcja operacji na majątku FOZZ może być niemożliwa, bo po zakończeniu działalności firmy CIL i zlikwidowaniu jej przez ministra Grzegorza Kołodkę Firouz Vakil w imieniu paryskiej spółki VHF kupił za 70 tys. franków francuskich firmę Cartesian Advisory Services. Była to kluczowa spółka dla wyjaśnienia operacji CIL. Powstała w 1993 r., a jej zadaniem było przechowywanie dokumentacji, utworzenie i zarządzanie strukturą operacyjną CIL, czyli FOZZ bis. Była więc to firma zajmująca się księgowością operacji prowadzonych przez CIL. Dyrektorem Cartesian Advisory Services był Kamran Farman-Farmaian, wieloletni współpracownik Firouza Vakila. Zapytaliśmy w resorcie finansów, czy ministerstwo dysponuje raportem z likwidacji CIL. - Ministerstwo Finansów nie ma raportu z likwidacji spółki CIL, gdyż taki raport nie powstał i nie był wymagany w miejscu rejestracji spółki - poinformowała nas Zofia Ogińska, p.o. zastępcy dyrektora biura ministra finansów. Z pytaniami o firmę CIL zwróciliśmy się też do Grzegorza Kołodki, który jako minister finansów podjął decyzję o jej likwidacji. Kołodko odesłał nas do Ryszarda Michalskiego. Ten odmówił nam informacji, zasłaniając się tajemnicą państwową. W ten sposób informacje o operacjach FOZZ bis są równie trudne do prześledzenia jak w wypadku FOZZ. Ale może właśnie o to chodziło.
Afrykański dług
Dawni współpracownicy Cartesian Investment Limited zostali partnerami w kolejnych interesach. - Firouza Vakila i jego współpracowników "odziedziczyłem" po swoich poprzednikach. Dr Vakil, amerykański finansista rezydujący w Paryżu, były pracownik Banku Światowego i międzynarodowych banków inwestycyjnych, już pod koniec lat 80. oferował swoje usługi polskiemu rządowi. Współpraca z nim i jego ekipą pionu zagranicznego MF została zaaprobowana przez stosowne władze. Okazała się bardzo efektywna, a dr Vakil i jego współpracownicy zadomowili się na polskim rynku. Ich paryska firma przejęła w 1996 r. zarządzanie VII NFI im. Kazimierza Wielkiego. Pracowałem w Polskim Banku Rozwoju, gdy w połowie 1996 r. zaproponowali mi prezesurę VII NFI i jego firmy zarządzającej (VHF Polska sp. z o.o.) - mówi "Wprost" Ryszard Michalski, były wiceminister finansów.
Współpraca z Vakilem nie rodziłaby wątpliwości i podejrzeń, gdyby nie sprawa z 2003 r. Jej kanwą znów stał się rynek długów z okresu PRL i pieniądze z budżetu państwa. A Ryszard Michalski w 2003 r. znów był wysokim urzędnikiem państwowym - wiceministrem finansów w rządzie Leszka Millera. Sprawa tym razem dotyczy restrukturyzacji zadłużenia Angoli wobec Polski. PRL wiele lat współfinansowała reżim w Luandzie walczący z opozycją wspieraną przez USA. Rozmowy na temat spłaty zadłużenia zaczęły się dopiero w2002 r. Dług afrykańskiej republiki wobec Polski wynosił wówczas około 148 mln USD wraz z odsetkami. Sytuacja wewnętrzna Angoli ustabilizowała się na tyle, że do kraju bogatego w diamenty, ropę naftową i łowiska ryb zaczęli ściągać zagraniczni inwestorzy. Dla wierzycieli był to dzwonek alarmowy, że powinni zabiegać o zamianę dawnych zobowiązań rządu Angoli na udziały w złożach i przedsiębiorstwach.
Z dokumentów, do których dotarł "Wprost", wynika, że co najmniej od połowy 2002 r. odkupieniem angolańskiego długu od Polski interesował się wiedeński Meinl Bank. W styczniu 2003 r. Austriacy złożyli Ministerstwu Finansów ofertę odkupienia długu za 11,5 mln USD, czyli 17 proc. podstawowej kwoty (70 mln USD). Negocjacje zakończyły się jednak fiaskiem. Kiedy Austriacy udali się do Angoli, by potwierdzić wysokość długu, okazało się, że polski rząd wystawił pełnomocnictwo do rozmów z władzami Angoli nieznanej firmie Kamico z Warszawy. Dokument podpisał podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Ryszard Michalski. Prezesem Kamico był znajomy Michalskiego Karman Farman-Farmaian. Ten sam, z którym współpracował w Cartesian Investment Limited, a także przy VII NFI. Z dokumentacji zgromadzonej w sądowym rejestrze spółek wynika, że Kamico powstała we wrześniu 1998 r., a jej większościowym właścicielem jest spółka Billgate Ltd., zarejestrowana parę miesięcy wcześniej w Dublinie. Działalność Kamico obejmuje prace budowlane, remontowe itp. Ani słowa o pośrednictwie w negocjacjach międzyrządowych i restrukturyzacji państwowych zobowiązań.
Pytany o wybór Kamico Ryszard Michalski w liście do "Wprost" napisał: "Proces odzyskiwania rządowych wierzytelności jest dość skomplikowany, żmudny i czasochłonny. (...) W tym celu często wynajmuje się wyspecjalizowane banki albo firmy tzw. wolnych strzelców, które po uzyskaniu odpowiedniego pełnomocnictwa we własnym imieniu i na swój koszt próbują odzyskać jak największą część długu, od tego bowiem zależy ich success fee". Problemem jest to, że Michalski wystawił pełnomocnictwo swemu znajomemu i partnerowi w biznesowych przedsięwzięciach, co może oznaczać konflikt interesów.
Interes strat
Kilka miesięcy po wystawieniu pełnomocnictwa dla Kamico w sprawie negocjacji z Angolą z rządem tego kraju zawarto porozumienie o restrukturyzacji zadłużenia wobec Polski. Urzędnicy resortu finansów, potwierdzając udział Kamico w negocjacjach, zaprzeczają, by firma odegrała jakąkolwiek rolę w doprowadzeniu do zawarcia porozumienia z Angolą. "Firma Kamico prowadziła rozmowy z władzami Republiki Angoli oraz z przedstawicielami Banku Angoli. Działania te nie prowadziły jednak do rozliczenia tych należności przez Ministerstwo Finansów (...). Porozumienie z władzami Angoli w sprawie spłaty i restrukturyzacji zadłużenia (...) wobec Polski zostało zawarte bez udziału pośredników, w tym firmy Kamico" - poinformował nas Marek Hajbos z gabinetu politycznego minister Zyty Gilowskiej.
W listopadzie 2003 r. wiceminister finansów Ryszard Michalski podpisał w Luandzie umowę, na mocy której Polska umorzyła Angoli 60 proc. długu wynoszącego z odsetkami 153 mln USD (pozostałe 40 proc. dłużnik zobowiązał się spłacić do końca października 2006 r.). Obsługę techniczną restrukturyzacji długu miał zapewnić państwowy, nadzorowany przez Ministerstwo Finansów Bank Gospodarstwa Krajowego, którego wiceprezesem był Antoni Sala, były członek komitetu zarządzającego Cartesian Investment Limited.
W zamian za umorzenie Angoli 60 proc. długu polskie firmy miały otrzymać udział i wsparcie władz Angoli w wydobyciu zasobów naturalnych tego kraju i handlu nimi. Tyle że o obiecanych Polsce korzyściach z umorzenia Angoli ok. 90 mln USD długu do tej pory nic nie słychać. Według danych Ministerstwa Gospodarki, polskie firmy z Angoli importują jedynie granit. Wartość importu w ciągu ostatnich 4 lat wyniosła ledwie kilkaset tysięcy dolarów i - jak twierdzi z kolei MSZ - import ten nie ma nic wspólnego z umorzeniem długów Angoli.
Historia długu Angoli, jak też innych krajów, dowodzi, że na pożyczaniu pieniędzy innym krajom Polska jako państwo traciła, zyskiwali natomiast biznesmeni z rozległymi kontaktami w sferach urzędniczo-rządowych. Okazuje się, że bez względu na ekipy rządzące od lat 80. obrotem wierzytelnościami i restrukturyzacją długów Polski i wobec Polski trudni się wciąż ta sama grupa ludzi. Raz występują oni jako doradcy rządu, raz jako biz-nesmeni, urzędnicy, bankierzy, rządowi negocjatorzy. Państwo nic z tego nie ma, a tylko firmuje swoim autorytetem podejrzane operacje i interesy.
SUDAŃSKI ŚLAD |
---|
Zanim powstał FOZZ, monopol na operacje finansowe na rynkach międzynarodowych w imieniu PRL miał Bank Handlowy. To on zarządzał długiem Polski i formalnie udzielał kredytów innym krajom, na przykład Demokratycznej Republice Sudanu, której pożyczył co najmniej 21,8 mln franków szwajcarskich. Paweł Zegarłowicz, rzecznik Banku Handlowego, który należy obecnie do Citigroup, poinformował nas, że ze względu na upływ czasu i obowiązujące procedury dokumentację kredytu udzielonego Sudanowi zniszczono. "Wprost" dowiedział się jednak, że choć Sudan przez lata nie spłacał zobowiązań wobec polskiego banku, to 29 września 1993 r. potwierdził ważność długu wobec BH na następne 6 lat. Kilka miesięcy później bank sprzedał wierzytelność Sudanu. Z protokołu NIK wiemy, że w 1994 r., gdy Bank Handlowy sprzedawał sudański dług, cała wierzytelność wraz z odsetkami wynosiła już 37,8 mln CHF. Bank jednak pozbył się tego długu za 1,02 mln CHF, czyli zaledwie 4,25 proc. wartości nominalnej (początkowej) kredytu, a po uwzględnieniu należnych odsetek - jedynie 2,6 proc. W raporcie z kontroli NIK znaleźliśmy lakoniczną informację, że dług Sudanu od BH nabyła spółka z Londynu. Według ustaleń "Wprost", był to prawdopodobnie znany bank inwestycyjny, z którego paryską spółką współpracował Firouz Vakil, znany ze sprawy FOZZ bis. Kiedy sprzedawano zobowiązanie Sudanu, Vakil zajmował się w firmie Cartesian Investment Limited (FOZZ bis) obsługą długów skupionych przez FOZZ. Kontrolerzy NIK nie odnaleźli żadnych dokumentów, które wskazywałyby na to, że Bank Handlowy złożył ofertę sprzedaży długu Sudanu innym bankom. Wiceprezesem BH był wtedy Antoni Sala, ten sam, który zasiadał w komitecie zarządzającym Cartesian Investment Ltd. NIK oceniła, że sprzedaż długu sudańskiego po niskiej cenie była przejawem braku gospodarności. |
WPROST EXTRA |
---|
Agenci FOZZ Gdy w lutym 1989 r. zakładano Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, długi PRL w zagranicznych bankach wynosiły ponad 41 mld USD. Aby operacja potajemnego skupu polskiego zadłużenia na rynkach międzynarodowych mogła się powieść, konieczna była dyskrecja i zaufani powiernicy zarządzający spółkami zarejestrowanymi w Europie Zachodniej, USA i w rajach podatkowych. Sprawdzonych powierników i odpowiednie firmy był w stanie wskazać jedynie wywiad, maskujący swe działania operacyjne za granicą szyldem biznesu. Umowy, które FOZZ podpisywał ze swymi agentami, bardziej przypominały instrukcje dla tajnych współpracowników wywiadu niż rutynową dokumentację biznesową. Agenci funduszu zobowiązywali się w nich "przestrzegać szczegółowych instrukcji przekazywanych przez FOZZ co do stopnia poufności operacji, sposobu ich wykonania, sposobu komunikowania partnerów, referencji, znaków, firm". W umowie podpisanej wiosną 1989 r. przez dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka z Krzysztofem Pochrzęstem, pełnomocnikiem spółki Altex International Ltd z Brytyjskich Wysp Dziewiczych, napisano wręcz, że "zlecenie [dokonania operacji finansowej, handlowej, kapitałowej] może być udzielone w innej niż pisemna formie". Przyjęcie takiej zasady wręcz zachęcało do zagarniania państwowych pieniędzy. Pokusa była tym większa, że - jak okazało się później w czasie śledztwa - wiele transakcji nie było w sposób wiarygodny dokumentowanych. Dokumenty, które przejął likwidator FOZZ, często nie pozwalają w ogóle ustalić charakteru i wysokości zobowiązań, które zaciągał w imieniu funduszu jego dyrektor Grzegorz Żemek, działający - o czym wiadomo dopiero dzisiaj - w ścisłym porozumieniu z Oddziałem "Y" Zarządu II Sztabu Generalnego WP (wywiadu wojskowego PRL). Skutek działalności Żemka i jego współpracowników jest taki, że w wielu wypadkach można się jedynie domyślać, co się stało z milionami dolarów, które wsiąkły podczas operacji z udziałem spółek-widm z Antyli czy wysp na kanale La Manche. Według wyliczeń biegłych, państwo polskie straciło w aferze FOZZ 354 mln zł. Odpowiedzialność za to poniosło jedynie sześć osób, które w marcu 2005 r. zostały skazane na karę więzienia. Wśród skazanych nie było polityków i wysokich urzędników, którzy zaniedbali nadzór nad funduszem. |
Ilustracja: D. Krupa
Więcej możesz przeczytać w 47/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.