Nowi Dawni Mistrzowie wyprowadzają sztukę ze ślepej uliczki
Wystawa, wymyślona przez Donalda Kuspita, pierwotnie miała rozpocząć swe światowe tournée w Hiszpanii. Słynny amerykański krytyk sztuki odkrył jednak w Gdańsku Krzysztofa Izdebskiego, którego prace zrobiły na nim tak duże wrażenie, że ekspozycja "Nowi Dawni Mistrzowie" debiutuje w Polsce. Sprowadzenie ponad stu dzieł z ponad dwudziestu zakątków świata okazało się koszmarem logistycznym, któremu nie potrafiła sprostać nawet Lufthansa specjalizująca się w tego typu zadaniach. Ubezpieczenie obrazów, których wartość przekracza kilka milionów dolarów, również nie było łatwe. Ale zadziałały charyzma żony i muzy Izdebskiego Natalii Kruss, nazwisko Kuspita, wsparcie samych artystów i zaangażowanie szefów galerii.
Kuspit, parafrazując futurologa Francisa Fukuyamę, swoją ostatnią książkę zatytułował przewrotnie "Koniec sztuki" ("The End of Art"). Napisał w niej, że postmodernizm umarł. Zarówno książka, jak i zorganizowana przez niego wystawa "Kalifornijscy Nowi Dawni Mistrzowie" wywołały w krajach anglosaskich prawdziwą burzę. Kuspit był bowiem przez większą część życia zafascynowany odmianami sztuki konceptualnej.
Kilka lat temu czołowy brytyjski artysta Damien Hirst na imprezie dla VIP-ów w nowojorskiej galerii Mayfair zmontował instalację z petów, butelek po piwie i innych śmieci. Zachwycona szefowa galerii od ręki wyceniła ją na kilkaset tysięcy dolarów. Niestety, "bezcenne" dzieło tej samej nocy zostało wyrzucone przez niewtajemniczonego sprzątacza. Takie przykłady można mnożyć, bo widzowi trudno dziś nadążyć za kaprysami artystów i ich promotorów. Oczekuje on od sztuki nie tylko wstrząsu (zapewniają mu to na co dzień medialne newsy), lecz także doskonałego warsztatu. Prezentowani na wystawie artyści spełniają te warunki, dorównując swoim kunsztem dawnym mistrzom. Każde z prezentowanych dzieł zostało starannie wyselekcjonowane przez Kuspita, więc widz spotka tu sztukę pierwszorzędną, jak choćby obrazy Chestera Arnolda, Stevena Assaela, Krzysztofa Izdebskiego czy rzeźby Judy Fox i Roberta Grahama.
Do sytuacji, jaka przydarzyła się "dziełu" Hirsta, na pewno na tej wystawie nie dojdzie. Jedna ze sprzątaczek porządkująca sale wystawiennicze w pałacu Opatów, kiedy zobaczyła akwarele Josepha Raffaela, powiedziała, że czuje się, jakby pierwszy raz w życiu oglądała drzewa. Raffael jest mistrzem trudnej sztuki akwareli. Jego obraz "Iluminacje lata" to objawienie duchowości w naturze i udana próba pokazania w sposób realistyczny i jednocześnie abstrakcyjny niesamowitości życia i jego przemijania.
Obraz "Cockaigne" Vincent Desiderio malował 10 lat. Widać na nim stół i porozrzucane wokół chaotycznie książki o sztuce, otwarte na reprodukcjach znanych dzieł. Podobną technikę stosował niegdyś Chardin, ale tytuł pracy to aluzja do znanego obrazu Pietera Bruegla "Kraina lenistwa", co po francusku brzmi dość dwuznacznie: "Cocagne". U Bruegla w centrum znajduje się stół z resztkami jedzenia, a na podłodze śpią cztery osoby pochodzące z różnych klas społecznych, które zjadły zbyt dużo. Różnice między nimi wyrównały się dzięki przynależności do rodzaju ludzkiego.
James Joyce twierdził, że historia to koszmar, z którego może obudzić człowieka jedynie sztuka. "Historia sztuki" kalifornijskiego artysty Chestera Arnolda mówi raczej, że sama sztuka jest koszmarem, wirem, który wciąga jak czarna dziura. Artysta w ten sposób zadaje pytanie o jej sens, paradoksalnie tworząc arcydzieło. Steven Assael na swych połyskujących płótnach portretuje współczesną bohemę, przedstawicieli nowojorskiej "awangardowej" sceny klubowej. Na jednym z nich ("Amber Ray") widać perwersyjną, żeńską wersję Kupidyna. Assaelowskie użycie technik dawnych mistrzów do upamiętnienia współczesnych postaci najlepiej widać na obrazie "Dama z torebką" ("The Bag Twice Lady"), gdzie - wzorem flamandzkich mistrzów - zwykła kobieta niosąca plastikową torbę urasta do rangi heroiny. Prace Judy Fox, wykonane z terakoty i kazeiny lub marmuru i żywicy, są dowodem na to, że także Fidiasz doczekał się następców. Jej rzeźby to współczesne wersje postaci mitologicznych, które sprawiają wrażenie, jakby ciągle żyły wśród nas. Ich realizm jest oszałamiający - jak w wypadku "Maryi Dziewicy" ("Virgin Mary"). Z kolei akty rzeźbiarskie Roberta Grahama zostały wykonane z ginekologiczną dokładnością, ale z zachowaniem klasycznych póz. Graham zintegrował klasyczny ideał harmonijnie pięknej postaci - doskonałego pięknego ciała modelek - z modernistyczną dbałością o precyzję. Piękności Grahama można ponoć spotkać na plaży w kalifornijskiej Wenecji, gdzie artysta mieszka. Znać tu nawiązania do amerykańskiego kultu ciała i obsesji młodości. Krzysztofa Izdebskiego można z kolei nazwać Stańczykiem palety. Gdański malarz w alegoryczny sposób śmieje się z siebie i otaczającej go rzeczywistości. W "Sapientii", personifikacji mądrości, upozowanej na wzór fresku Michała Anioła z Sykstyny, daje prztyczka w nos całemu patriarchalnemu społeczeństwu. Na obrazie nie ma śladu palca bożego. Tu raczej kobieta czeka, aż Bóg obdarzy ją życiem. Z kolei w "Autoportrecie", jak na słynnym zdjęciu Einsteina, Izdebski pokazuje język, dając jasno do zrozumienia, co sądzi o sezonowych artystycznych modach i ich bezkrytycznych chwalcach. Izdebski, który antydatuje swoje prace o sto lat i podpisuje się, jak da Vinci, w lustrzanym odbiciu, organizując wernisaż wystawy w Gdańsku, sprawił, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów oczy kulturalnego świata zwrócone są w kierunku Polski.
Wystawa "Nowi Dawni Mistrzowie" w Muzeum Narodowym w Gdańsku będzie czynna do 15 lutego
Kuspit, parafrazując futurologa Francisa Fukuyamę, swoją ostatnią książkę zatytułował przewrotnie "Koniec sztuki" ("The End of Art"). Napisał w niej, że postmodernizm umarł. Zarówno książka, jak i zorganizowana przez niego wystawa "Kalifornijscy Nowi Dawni Mistrzowie" wywołały w krajach anglosaskich prawdziwą burzę. Kuspit był bowiem przez większą część życia zafascynowany odmianami sztuki konceptualnej.
Kilka lat temu czołowy brytyjski artysta Damien Hirst na imprezie dla VIP-ów w nowojorskiej galerii Mayfair zmontował instalację z petów, butelek po piwie i innych śmieci. Zachwycona szefowa galerii od ręki wyceniła ją na kilkaset tysięcy dolarów. Niestety, "bezcenne" dzieło tej samej nocy zostało wyrzucone przez niewtajemniczonego sprzątacza. Takie przykłady można mnożyć, bo widzowi trudno dziś nadążyć za kaprysami artystów i ich promotorów. Oczekuje on od sztuki nie tylko wstrząsu (zapewniają mu to na co dzień medialne newsy), lecz także doskonałego warsztatu. Prezentowani na wystawie artyści spełniają te warunki, dorównując swoim kunsztem dawnym mistrzom. Każde z prezentowanych dzieł zostało starannie wyselekcjonowane przez Kuspita, więc widz spotka tu sztukę pierwszorzędną, jak choćby obrazy Chestera Arnolda, Stevena Assaela, Krzysztofa Izdebskiego czy rzeźby Judy Fox i Roberta Grahama.
Do sytuacji, jaka przydarzyła się "dziełu" Hirsta, na pewno na tej wystawie nie dojdzie. Jedna ze sprzątaczek porządkująca sale wystawiennicze w pałacu Opatów, kiedy zobaczyła akwarele Josepha Raffaela, powiedziała, że czuje się, jakby pierwszy raz w życiu oglądała drzewa. Raffael jest mistrzem trudnej sztuki akwareli. Jego obraz "Iluminacje lata" to objawienie duchowości w naturze i udana próba pokazania w sposób realistyczny i jednocześnie abstrakcyjny niesamowitości życia i jego przemijania.
Obraz "Cockaigne" Vincent Desiderio malował 10 lat. Widać na nim stół i porozrzucane wokół chaotycznie książki o sztuce, otwarte na reprodukcjach znanych dzieł. Podobną technikę stosował niegdyś Chardin, ale tytuł pracy to aluzja do znanego obrazu Pietera Bruegla "Kraina lenistwa", co po francusku brzmi dość dwuznacznie: "Cocagne". U Bruegla w centrum znajduje się stół z resztkami jedzenia, a na podłodze śpią cztery osoby pochodzące z różnych klas społecznych, które zjadły zbyt dużo. Różnice między nimi wyrównały się dzięki przynależności do rodzaju ludzkiego.
James Joyce twierdził, że historia to koszmar, z którego może obudzić człowieka jedynie sztuka. "Historia sztuki" kalifornijskiego artysty Chestera Arnolda mówi raczej, że sama sztuka jest koszmarem, wirem, który wciąga jak czarna dziura. Artysta w ten sposób zadaje pytanie o jej sens, paradoksalnie tworząc arcydzieło. Steven Assael na swych połyskujących płótnach portretuje współczesną bohemę, przedstawicieli nowojorskiej "awangardowej" sceny klubowej. Na jednym z nich ("Amber Ray") widać perwersyjną, żeńską wersję Kupidyna. Assaelowskie użycie technik dawnych mistrzów do upamiętnienia współczesnych postaci najlepiej widać na obrazie "Dama z torebką" ("The Bag Twice Lady"), gdzie - wzorem flamandzkich mistrzów - zwykła kobieta niosąca plastikową torbę urasta do rangi heroiny. Prace Judy Fox, wykonane z terakoty i kazeiny lub marmuru i żywicy, są dowodem na to, że także Fidiasz doczekał się następców. Jej rzeźby to współczesne wersje postaci mitologicznych, które sprawiają wrażenie, jakby ciągle żyły wśród nas. Ich realizm jest oszałamiający - jak w wypadku "Maryi Dziewicy" ("Virgin Mary"). Z kolei akty rzeźbiarskie Roberta Grahama zostały wykonane z ginekologiczną dokładnością, ale z zachowaniem klasycznych póz. Graham zintegrował klasyczny ideał harmonijnie pięknej postaci - doskonałego pięknego ciała modelek - z modernistyczną dbałością o precyzję. Piękności Grahama można ponoć spotkać na plaży w kalifornijskiej Wenecji, gdzie artysta mieszka. Znać tu nawiązania do amerykańskiego kultu ciała i obsesji młodości. Krzysztofa Izdebskiego można z kolei nazwać Stańczykiem palety. Gdański malarz w alegoryczny sposób śmieje się z siebie i otaczającej go rzeczywistości. W "Sapientii", personifikacji mądrości, upozowanej na wzór fresku Michała Anioła z Sykstyny, daje prztyczka w nos całemu patriarchalnemu społeczeństwu. Na obrazie nie ma śladu palca bożego. Tu raczej kobieta czeka, aż Bóg obdarzy ją życiem. Z kolei w "Autoportrecie", jak na słynnym zdjęciu Einsteina, Izdebski pokazuje język, dając jasno do zrozumienia, co sądzi o sezonowych artystycznych modach i ich bezkrytycznych chwalcach. Izdebski, który antydatuje swoje prace o sto lat i podpisuje się, jak da Vinci, w lustrzanym odbiciu, organizując wernisaż wystawy w Gdańsku, sprawił, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów oczy kulturalnego świata zwrócone są w kierunku Polski.
Wystawa "Nowi Dawni Mistrzowie" w Muzeum Narodowym w Gdańsku będzie czynna do 15 lutego
WPROST EXTRA |
---|
Donald Kuspit, prof. historii sztuki i filozofii na uniwersytecie Stanowym Stony Brook w Nowym Jorku, jest uważany za jednego z najwybitniejszych krytyków sztuki w Stanach Zjednoczonych. Od lat publikuje swoje artykuły w tak prestiżowych magazynach, jak "Artforum" czy "Sculpture". Jest także autorem ponad 20 książek o sztuce, m.in. "The Cult of Avand Garde Artist" czy "The Dialectic of Decadence". Ostatnia jego książka "The End of Art" została przetłumaczona po raz pierwszy w Europie właśnie w Polsce. Tygodnik "Wprost" i Muzeum Narodowe w Gdańsku zapraszają na promocję polskiego przekładu książki "Koniec sztuki" z udziałem autora Donalda B. Kuspita. Spotkanie poprowadzą Paweł Huelle i Łukasz Radwan (tygodnik "Wprost"). Promocja odbędzie się we wtorek, 21 listopada 2006 r. o godz. 18 w Muzeum Narodowym w Gdańsku przy ul. Toruńskiej 1. |
Więcej możesz przeczytać w 47/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.