Opozycja jest pewna, że PiS po prostu chce podporządkować sobie wszystkie media. A więc już wiemy, że jesienią czeka nas kolejna odsłona polsko-polskiego konfliktu z protestami ulicznymi i sejmowymi awanturami.
Nikt nie wie, wszyscy spekulują
– Sprawy, które mamy jeszcze do załatwienia, jak dekoncentracja mediów, też będą załatwione. Choć będzie wielki opór – te słowa Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane tuż po protestach w sprawie sądów wywołały falę spekulacji, jak też owa dekoncentracja miałaby wyglądać. Według ubiegłotygodniowej „Gazety Wyborczej” pułap inwestycji zagranicznych w mediach zostanie ustawiony na poziomie 20 proc. Z kolei „Super Express”, powołując się na prominentnego polityka PiS, informował o poziomie 15 proc. kapitału zagranicznego, powyżej którego obowiązywałyby przepisy dekoncentracyjne. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na swojej stronie internetowej przedstawiła natomiast własny projekt regulacji rynku medialnego, ustawiając pułap na poziomie 30 proc., ale to opracowanie dotyczy wyłącznie radia i telewizji, bo kontrola tego segmentu mediów leży w gestii KRRiT. Ale to właśnie w strategii KRRiT pojawił się też termin „dekoncentracja krzyżowa”, o której dziś mówią politycy PiS. Oznacza on, że rynek medialny nie byłby postrzegany segmentowo: osobno telewizja, prasa drukowana, portale internetowe lub domy mediowe, ale łącznie nawet z właścicielami kablówek i platform cyfrowych. I przepisy dekoncentracyjne dotyczyłyby właśnie takiego globalnego rynku.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.