Oczywiście trudno zweryfikować legendę o jego rekordowej miłosnej skuteczności, zresztą nie ma po co, zwłaszcza że w sferach, w których się Casanova poruszał, panowała w Europie w tamtych czasach – wbrew pozorom – duża swoboda obyczajów i raczej buchalterii w tej dziedzinie nie prowadzono. Ojcowie i matki podsuwały zamożnym mężczyznom córki w nadziei, że nawet jeśli związek nie skończy się małżeństwem, to jakieś materialne korzyści dla rodziny z niego wynikną. Zdrady małżeńskie były trwałym obyczajem, a kochanki i kochankowie niekiedy funkcjonowali jako osoby uznawane w towarzystwie. Dziwną i dwuznaczną rolę pełniły też niektóre klasztory żeńskie, w których zamykano córki, by uchronić je przed pokusami świata i uratować ich cnotę dla przyszłych mężów. Ale wiele z nich znajdowało sposób – zresztą przy pomocy zakonnic – by wymykać się na schadzki i folgować zmysłom. A i niektóre zakonnice też tak robiły mimo złożonych ślubów. Kilka takich przypadków barwnie opisuje Casanova w swoich pamiętnikach.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.