Jarosław Kaczyński miał pistolet już w latach 90. Namówił go do tego Maciej Zalewski, który pracował w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Należący do Kaczyńskiego taurus kaliber 6.35 stał się zresztą przyczyną małego skandalu w czasie kampanii wyborczej w 2007 r.: Donald Tusk wypomniał prezesowi PiS, że kiedyś – dla żartów – straszył go w Sejmie „małym pistoletem”. Z kolei Bronisław Komorowski to zapalony myśliwy. Przyznał, że flintę posiada właściwie od zawsze. Ostatnio powiedział, że Polacy powinni mieć ułatwiony dostęp do broni. Niewykluczone, że tak będzie. Klub Kukiz’15 złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji. Ma on ułatwiać uzyskanie zezwolenia na broń. Łatwiej będzie kupić pistolety, karabinki i broń myśliwską. Licencje będą wydawały samorządy, a nie jak teraz policja. Projekt poparł PiS, co oznacza, że szanse jego uchwalenia radykalnie wzrosły. Zresztą trudno mówić o zaskoczeniu, bo rozszerzenie dostępu do broni to jeden z 10 priorytetów rządu PiS ustalonych na ubiegłorocznym spotkaniu parlamentarzystów PiS w Jachrance.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.