W ubiegłym tygodniu na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowano projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wywołał on tak wielką burzę medialną, że interweniował sam Mateusz Morawiecki. Zdecydował, że proponowane zmiany pójdą do kosza. Winę za aferę wzięła na siebie wiceminister Elżbieta Bojanowska, która oddała się do dyspozycji szefowej resortu Elżbiety Rafalskiej. – Ta wersja projektu nigdy nie powinna wyjść poza mury tego resortu, takie zapisy nie powinny też nigdy powstać nawet w wersji roboczej – mówiła Bojanowska. Ale szczęśliwy finał zamieszania nie zwalnia nas od pytania: jak to możliwe, że tak skandaliczne zmiany Ministerstwo Rodziny w ogóle zaproponowało? Najbardziej bulwersująca zmiana to właściwie wykreślenie, bo z definicji przemocy domowej usunięto słowo „jednorazowe” i zostało tyle, że przemoc jest wtedy, kiedy dochodzi do niej w sposób stały. Drugi głośno komentowany zapis dotyczył procedury zakładania Niebieskiej Karty polegającej na monitorowaniu przez pracowników socjalnych rodzin narażonych na przemoc. Według zaproponowanego rozwiązania, ofiara musiałaby wyrazić zgodę na uruchomienie tej procedury.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.