W ostatnich miesiącach przekonaliśmy się, że nie jesteśmy skazani na telewizyjną bylejakość i kwestia rozczarowującego poziomu seriali nie była wynikiem klątwy, wiecznego pecha, tylko przekonania, że widzowie połkną wszystko. Dwa świetne seriale, zabierające nas w świat wyobraźni twórców oraz kilka trochę lepszych i trochę gorszych produkcji gatunkowych to tegoroczne żniwo telewidza. Zmiany na rynku są bardzo widoczne, wprowadziło je nowe pokolenie producentów, jak Izabela Łopuch, Maciej Kubicki i Anna Kępińska czy Łukasz Dzięcioł, dbający o jakość, a nie tylko liczbę odcinków.
Do seriali zatrudniani są artyści – reżyserzy, aktorzy, operatorzy, scenografowie – którzy przede wszystkim pracują przy filmach, co ma podnieść walory artystyczne. Ale przede wszystkim mobilizację wymusiło puchnięcie oferty Netflixa, inwestującego gigantyczne kwoty w lokalne produkcje, z siłą oraz apetytem rekina wypływającego na ogólnoświatowe wody. Warto przypomnieć, że wysokiej jakości seriale, nazywane też premium, powstały na długo przed Netflixem, który początkowo był wypożyczalnią filmów z dostawą do domu. Zjawisko zawdzięczamy HBO, producentowi „Rodziny Soprano”, „Sześciu stóp po ziemią” czy „Seksu w wielkim mieście”. I to ta właśnie stacja cały czas jest na czele wyścigu o telewizyjną jakość i widza.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.