Gdy kandydatura Krzysztofa Szczerskiego, szefa gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, na nowego polskiego komisarza została ogłoszona, nawet w PiS komentowano nieoficjalnie, że najpierw należało zawalczyć o tekę, a potem dopasować do niej człowieka, a nie na odwrót. I dodawano, że do Szczerskiego, specjalizującego się w polityce zagranicznej, trudno będzie dopasować obszar zagadnień, którymi mógłby się zajmować, bo od spraw zagranicznych komisarza nie ma. – A przecież może się okazać, że teka, którą ostatecznie wywalczymy dla Polski, będzie na tyle niesatysfakcjonująca, że sam Szczerski nie zechce jej objąć – mówi polityk Zjednoczonej Prawicy. Jednak na mocy niepisanej umowy obóz rządzący zdecydował, że to prezydent wskaże kandydata na nowego komisarza, a ten wybrał Szczerskiego. Dlaczego właśnie prezydentowi pozostawiono prawo do wyboru kandydata na komisarza?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.