Anna-Maria Siwińska o tym, że jest chora na stwardnienie rozsiane, dowiedziała się w 2007 r. – Nagle zaczęły zawodzić mnie ręce, miałam problemy z chodzeniem – wspomina. Jakby tego było mało, w tym samym czasie zmarł jej ojciec. Odziedziczyła po nim kampera. – Całe życie martwiłam się, że czegoś tam nie zdążę zrobić, zobaczyć, spróbować. Gdy dowiedziałam się, że mam SM, w końcu zaczęłam realizować ten wiecznie odkładany na później plan. Podróż kamperem była na samym początku tej listy. Pomyślałam, że to ostatnia chwila na wyprawę. Ruszyła ze swoim partnerem i nastoletnim synem w miesięczną podróż. Trochę żeby zapomnieć, trochę po to, żeby się poskładać. – Być może to eskapizm, ucieczka od problemów, czyli także od choroby. Ja to nazywam odwykiem – mówi pół żartem, pół serio Anna-Maria, po czym dodaje: – Bo przed sobą się nie da uciec, ale w czasie podróży można od siebie odpocząć.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.