W amerykańskich wyborach wygrywa ten, kto wydał najwięcej na kampanię
Dwie rzeczy są ważne w polityce: pierwszą są pieniądze, a drugiej nie pamiętam". Tak mawiał Mark Hanna, autor sukcesu wyborczego prezydenta McKinleya. Był rok 1896. Od tego czasu podjęto wiele prób uregulowania finansów wyborczych. Z tak mizernym skutkiem, że przyjęło się nawet powiedzenie, iż w Ameryce warto znieść wybory i ogłaszać prezydentem tego, kto zebrał największe fundusze na kampanię wyborczą. Bo i tak wygra.
Więcej możesz przeczytać w 25/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.