Przyjeżdżając do Warszawy z jasnym przesłaniem, że chce zrozumieć Polskę, prezydent Sarkozy dał braciom Kaczyńskim szansę wyjścia z izolacji. Być może ostatnią, więc powinni z niej skorzystać. (…) Jeśli prezydent i premier wysłuchają europejskiej lekcji Sarkozy’ego - pierwiastek nie będzie już potrzebny" - przekonywał w ubiegłym tygodniu komentator „Gazety Wyborczej". Dziennik Adama Michnika oraz Aleksander Kwaśniewski i jego pomagierzy z politycznej drugiej ligi w ostatnich dniach zachowują się jak w amoku. Co ich tak rozzłościło? Ano to, że Polska próbuje wywalczyć sobie mocną pozycję w Europie i wygrać kształt Unii Europejskiej korzystny dla Polaków, a nie Francuzów i Niemców.
Kwaśniewski i spółka twierdzą, że bracia Kaczyńscy chcą storpedować wspaniały projekt nowego traktatu, który zastąpi eurokonstytucję. Nie przyjmują do wiadomości, że tak duży kraj jak Polska może mieć własny projekt. I nie tłumaczą, w czym niemiecko-francuski projekt jest wspanialszy od polskiego. Uważają po prostu, że nie wypada psuć planów Niemcom, Francuzom i innym europejskim potęgom, bo tego nam Europa nie wybaczy. Gdyby iść tym tokiem myślenia, to na przykład reprezentacja Polski w piłce nożnej powinna oddać walkowerem czekający nas mecz z Portugalią, bo - gdybyśmy wygrali i wyeliminowali Portugalczyków - to kibice w całej Europie mieliby do nas ogromny żal, że w mistrzostwach Europy nie będą mogli oglądać takich gwiazd jak Cristiano Ronaldo czy Deco. Na to sobie pozwolić nie możemy.
Nie możemy sobie też raczej pozwolić na rozwój gospodarczy. Broń Boże nic nie powinniśmy eksportować i nie powinniśmy wpuszczać do Polski zagranicznych inwestycji, by nie zachwiać pozycją rynkową uznanych gigantów z Europy Zachodniej. Nie po to Philips czy Grundig tyle lat budowały swoją renomę, by teraz wysyłano na Zachód wyprodukowane w Polsce przy pomocy polskiej taniej siły roboczej telewizory koreańskich producentów. Te przykłady brzmią absurdalnie. Ale poza absurd nie wychodzą też argumenty Kwaśniewskiego i jego kolegów. Mamy po prostu nie denerwować Francuzów oraz Niemców i nie psuć im europejskiego święta.
Liderzy polskiej lewicy zachowują się jak bojowe psy wytresowane przez zachodnich polityków. Tyle że ci ostatni nie zwrócili uwagi, iż do obrony własnych interesów zamiast buldogów wytresowali yorki. Bo taka jest obecnie polityczna waga SLD i jego przyległości. Sejmowa debata nad sprawą pierwiastka pokazała, że lewica jest osamotniona. Jej politycy, mówiący o izolacji Polski, sami są izolowani. Od własnego społeczeństwa.
Na szczęście 99,9 proc. Polaków wytresować się nie udało. Piłkarze zamierzają pojechać do Lizbony i walczyć z Portugalczykami. Polscy przedsiębiorcy (vide: dołączona do tego numeru „Wprost" lista 100 najbogatszych Polaków 2007) chcą być jeszcze bogatsi i konkurować z europejskimi rywalami.
A wszyscy polscy politycy, poza SLD, chcą walczyć o mocniejszą pozycję Polski w Europie (vide: „Polska szarża").
Kto na tym lepiej wyjdzie? Kogo lepiej po tym konflikcie zapamiętają wyborcy? Pewnie tych skuteczniejszych. A jak pokazuje historia (vide: „Weto sukcesu"), dzisiejszy kształt struktur europejskich nie jest efektem ustępstw, ale twardej polityki i blokad podejmowanych przez poszczególne państwa.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.