Rozmowa z Jackiem Kurskim, posłem PiS
Ostatnio grasowali w pańskim domu włamywacze. Gitary nie zabrali? Zadowolili się kluczykami do auta, którym odjechali.
Wciąż pan gra? Teraz tylko prywatnie. Czas koncertów minął.
A kiedy pan grywał? Podczas strajków w 1988 r. w Stoczni Gdańskiej. Śpiewam w nocy Kaczmara na bramie, żeby wkurzyć ZOMO. A oni grzecznie słuchają. Wierna publiczność. Surrealistyczna scena.
Inny z pańskich występów został uwieczniony na kasetach. Niech mi pan tego nie wypomina! Tuż przed „okrągłym stołem" znajomy wypuścił moje wykonania piosenek Jacka podczas jednej z imprez. Dla mnie to była żenada, ale wielu się podobało!
Tak pan fałszował? Nie chodzi o to. Kaczmarskiego najlepiej wykonywał Kaczmarski. To był mistrz. Jestem dumny, że mogłem go poznać, a raz nawet dostąpiłem zaszczytu recenzowania jego twórczości.
Recenzowania? W 1987 roku w Monachium, wkrótce po tym, jak się poznaliśmy, zagrał tylko dla mnie nowy program i poprosił o opinię. Spełniło się moje marzenie. I zaraz spełniło się drugie. Napiłem się z Kaczmarskim wódki. W życiu tyle nie wypiłem, co wtedy...
Potem się jeszcze spotykaliście? Wielokrotnie. Najbardziej utkwił mi w pamięci prywatny koncert rok później, także w Monachium. Zrywał kostium barda, przeklinał...
Kaczmarski i wulgaryzmy? Ten koncert wypuściłem w podziemiu. Jest dziś kolekcjonerskim rarytasem, choć sam go nie mam, bo nie pamiętam, komu go pożyczyłem. Może po tym wywiadzie odda?
Wciąż pan gra? Teraz tylko prywatnie. Czas koncertów minął.
A kiedy pan grywał? Podczas strajków w 1988 r. w Stoczni Gdańskiej. Śpiewam w nocy Kaczmara na bramie, żeby wkurzyć ZOMO. A oni grzecznie słuchają. Wierna publiczność. Surrealistyczna scena.
Inny z pańskich występów został uwieczniony na kasetach. Niech mi pan tego nie wypomina! Tuż przed „okrągłym stołem" znajomy wypuścił moje wykonania piosenek Jacka podczas jednej z imprez. Dla mnie to była żenada, ale wielu się podobało!
Tak pan fałszował? Nie chodzi o to. Kaczmarskiego najlepiej wykonywał Kaczmarski. To był mistrz. Jestem dumny, że mogłem go poznać, a raz nawet dostąpiłem zaszczytu recenzowania jego twórczości.
Recenzowania? W 1987 roku w Monachium, wkrótce po tym, jak się poznaliśmy, zagrał tylko dla mnie nowy program i poprosił o opinię. Spełniło się moje marzenie. I zaraz spełniło się drugie. Napiłem się z Kaczmarskim wódki. W życiu tyle nie wypiłem, co wtedy...
Potem się jeszcze spotykaliście? Wielokrotnie. Najbardziej utkwił mi w pamięci prywatny koncert rok później, także w Monachium. Zrywał kostium barda, przeklinał...
Kaczmarski i wulgaryzmy? Ten koncert wypuściłem w podziemiu. Jest dziś kolekcjonerskim rarytasem, choć sam go nie mam, bo nie pamiętam, komu go pożyczyłem. Może po tym wywiadzie odda?
Więcej możesz przeczytać w 17/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.