Najpierw był ortodoksyjnym skinem. Dziś jest ortodoksyjnym Żydem. Historia jak z filmu? Tak, ale wydarzyła się naprawdę.
W czwartek Pinchas Menachem wstał koło południa, a i tak czuł się zmęczony. Do domu wrócił dopiero koło drugiej w nocy, bo w rzeźni drobiu koło Kalisza musiał pomóc przy rytualnym uboju tysiąca kur. – Tysiąc kur to nic – macha ręką. – Czasami trzeba zabić pięć tysięcy, a niech tylko ręka się omsknie i odetnie kurze głowę, to trzeba wziąć jeszcze jedną, bo taka bez głowy jest już niekoszerna.
Pinchas na dniach powinien dostać uprawnienia szoheta – będzie jedynym w Polsce rytualnym rzeźnikiem zajmującym się produkcją żywności koszernej. Przed nim nikt nie chciał się tego zadania podjąć. Nie dość, że trening trwa kilka lat, to i sama robota jest dość niewdzięczna, a do tego nieustannie trzeba się borykać z krytyką. Rytualne uboje, choć z zasady ograniczają cierpienia zwierzęcia do minimum, są ostro krytykowane przez obrońców zwierząt.
Więcej możesz przeczytać w 16/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.