Do: Min Hyuk Hyuk
Subject: Poland is fantastic!
Stary! W sumie to fajnie, że jak kupowałem bilety, to pomyliłem Holland z Poland. Co prawda tu nie mają coffee shopów, ale i tak jarają wszyscy, a podobno ostatnio jakoś poluzowali z prawem, bo mafia przekupiła kogoś w rządzie. Więc jest prawie jak na Goa, kiedy byliśmy w zeszłym roku. Tylko dziewczyny bardziej bezpośrednie.
W szkole byłeś lepszy z historii, więc weź ty mi powiedz: czy ich też okupowali Japończycy? Turcy na pewno. Tak kombinuję, bo danie narodowe biedaków to kebab, a zamożnych sushi. Bogatsi jeszcze jedzą coś dziwnego, co się nazywa „jadło". Jest wszędzie, może ty wiesz, o co chodzi, jest „jadło chłopskie”, „jadło polskie”, „jadło swojskie”, „jadło wiejskie” i podają to w takich śmiesznych drewnianych domach. Sprawdzę i dam znać. A, ą propos Turcji, to tu też mają takich Kurdów. Jedni twierdzą, że to naród, a drudzy, że żaden naród, bo prawo mówi, że nie ma takiego narodu. Nie pamiętam, jak się nazywają. Chyba Ruch Chorzów, możesz sprawdzić.
Dziwna sprawa jest z samochodami. Wydawało mi się, że na całym świecie ludzie jarają się mercedesami i o nich marzą. A tu jak złapię taksówkę, takiego nowego merola, i zapytam kierowcę, jak leci, ten odpowiada: „do dupy, panie, do dupy". Znaczy, że jeżdżą nimi ci, którym najgorzej się powodzi. Ale czego chcą? Naszych hyundaiów? A może chodzi o to – ktoś mi tłumaczył, ale nie do końca zrozumiałem – że tu Niemcy się kryją, przebierają czy chowają w kopalniach. Wiesz, tych od węgla. ? propos: co to jest przemysł pogardy? To jakaś chyba szczególnie ważna tutaj gałąź gospodarki, ale człowiek, który mi o niej mówił, nie bardzo potrafił to wyjaśnić. Ciekawe też, że jak chciał kogoś nazwać bardzo nieładnie, to mówił „młody, wykształcony z wielkiego miasta”. Ma to chyba jakiś związek z pracą w tym przemyśle pogardy. Ten, z którym rozmawiałem, wyglądał na inżyniera.
Twoja siostra Sun – pozdrów ją serdecznie! – byłaby zachwycona tym krajem, ona tak kocha wiersze. Czy ty sobie wyobrażasz, że tu wszystkie serwisy informacyjne były dzisiaj o poezji? Bo niedawno odbył się wieczór autorski jakiegoś znanego człowieka, a on tam deklamował nieżyjącego poetę. Przyszły tysiące miłośników literatury, którzy oddawali recytującemu cześć, machając pięknie flagami, i teraz wszyscy analizują wiersz i jego interpretację. Nie ściemniam!
Oprócz poetów najpopularniejsi są dwaj goście: jeden słynie z polowania na krokodyle i nazywa się Forfiter (to chyba znany podróżnik, bo tu krokodyli nie mają, ale podobno w rzekach pływają wieloryby), a drugi nazywa się Aleurwał i jest mistrzem w takiej tutejszej odmianie ni to curlingu, ni to wyścigów samochodowych. Generalnie chodzi o to, że zjeżdża się samochodami w mieście po lodzie i wali w inne samochody. Nie kapuję dokładnie reguł, ale jest to megapopularne, a Aleurwał to sędziuje czy komentuje.
W telewizji prawie jak u nas: tańczą i śpiewają, ale lubią też filmować i pokazywać cmentarze. Mają chyba taką własną całoroczną odmianę Halloween. Ale u nas się fajniej biją w parlamencie, bo tu tylko raz widziałem, jak jacyś posłowie skakali przez barierki na policjantów czy na odwrót.
Jak przeczytałem w necie, że nasz Gangwon przegrał z Ulsanem 0:1, to pomyślałem, że chciałbym wprowadzić u nas jeden zwyczaj Polaków. Tutaj jak piłkarz się leni, to ty jako kibic możesz pójść do szatni i dać mu w ryja. Ochrona cię puszcza do lesera i potem grzecznie odprowadza na dwór, żebyś się nie zgubił w korytarzu. Powiem ci, że nabrałem za to dla nich niesamowitego szacunku. Widać, że dla tych ludzi honor to nie tylko puste słowa! A poza tym to się ekonomicznie opłaca, bo w nagrodę dostali organizację Euro. Klasa, co?
Zanim tu przyjechałem, nie miałem pojęcia, że chyba z połowa słynnych ludzi na świecie ma polskie korzenie. Za to połowa słynnych ludzi w Polsce to Żydzi. Nie rozumiem tego do końca, ale przyznasz, że to ciekawe. Tak jakby podmiana jakaś, czy co?
Pytałeś, jak mnie tu traktują. Są przemili, naprawdę. Pomagają, nieraz w domu ugościli, uśmiechają się, są cudowni, a dziewczyny takie piękne i seksowne! Tylko na siebie czasem patrzą tak jak nasz dziadek na japońskich turystów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.