WYPOSAŻENI W TAKĄ APARATURĘ pojęciową możemy się już przyjrzeć bohaterom zakończonej kampanii wyborczej i wskazać, którzy z nich to rasowi dorośli, a w których tli się jeszcze dziecko.
TROCHĘ DOROSŁY, A TROCHĘ DZIECKO: To Grzegorz Napieralski. Gdzie dostrzec w nim dorosłego, czyli gdzie zaatakowała „względność"? Dorwała go oczywiście przy ocenie wyników uzyskanych przez SLD. Jeszcze przed wyborami pan Grzegorz deklarował, że żaden wynik poniżej 14 proc. nie będzie go satysfakcjonował. Za punkt odniesienia przyjmował rezultaty kampanii prezydenckiej. Co zrobić, gdy skończyło się w okolicach 8 proc.? Powiedzieć „porażka”? Nie. Wystarczy zmienić punkt odniesienia. Dlatego w pierwszych słowach po przegranej przewodniczący poinformował nas, że „różne siły” grały o to, by SLD w ogóle do Sejmu nie wszedł, czyli uzyskał mniej niż 5 proc. głosów. W tej sytuacji 8 proc. to wcale nie jest „mało”, to jest „dużo”! Gdzie w takim razie u przewodniczącego Napieralskiego dostrzec można „trochę dziecka”? Minęła doba i sam czy z pomocą innych uznał, że 8 proc. to jest jednak „mało”, i podał się do dymisji. Za co należą mu się wielkie brawa. Tak postępuje człowiek odważny i honorowy, czyli w języku dorosłych, naiwny.
PRAWIE DOROSŁY: W tej roli występuje premier Donald Tusk. Mieliśmy przed kampanią zapewnienia, że „zrobimy więcej", a pod jej koniec elegancki szantaż emocjonalny: „Czy chcesz, żeby tamci rządzili?!”, czyli odwołanie się do poczucia odpowiedzialności. Część narodu – ta dziecięca, jak się okazuje – poczuła się i zagłosowała na. W nagrodę, po wieczorno-wyborczej radości dostała następnego dnia informacje: że to, co jest najpierw do zrobienia, to poukładanie się z kolegami i niekolegami i że ewentualnie dopiero potem stworzy się rząd, który „zrobi więcej” , ale później. Gdy część opinii publicznej na tę propozycję powiedziała „O wy, tacy owacy” premier się zreflektował i obiecał, że przemyśli.
PRAWDZIWY DOROSŁY: Czyli prezes Jarosław Kaczyński. Zapowiadał zwycięstwo, poniósł szóstą z rzędu porażkę. Sugerował, że jakby chciał, to by rozszarpał i zmiażdżył, ale akurat mu się nie chce, tymczasem wyszło trochę inaczej. Inaczej? Wcale nie. Bo wystarczy (znów) powiedzieć, że cały świat się sprzysiągł przeciw. I w tej sytuacji uzyskany wynik jest rewelacyjny! No bo ustać, walcząc z całym światem, i się nie przewalić, to jest coś. Więc – idąc dalej – o żadnej rezygnacji z kierowania partią nie ma mowy. Rezygnować w obliczu sukcesu?! I rezygnować, gdy inni wołają „zbaw nas". No sorry, taka rezygnacja to nie tylko nonsens, to brak odpowiedzialności. Za nas. I za ojczyznę. A na to nikt dojrzały pozwolić sobie nie może. Itd., itd. Tylko prawdziwy dorosły potrafi tak pięknie – na naszych oczach – dowodzić, że wszystko jest względne.
PS Niech będzie, że jestem dziecinny. Z charakterystyczną dla dzieci naiwnością oświadczam więc, że swój zupełnie dorosły i pełnowartościowy głos w wyborach oddałem w charakterze pożyczki. I jak przystało na dorosłego, oczekuję jej spłaty z procentem. Wkrótce się okaże, czy Triumfujący Premier okaże się dorosły i powie „Po wyborach to możecie mnie pocałować, gdzie chcecie" czy też może zachowa się dziecinnie i o względności składanych obietnic nawet nie pomyśli.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.