Wciągu najbliższych tygodni wakacyjnych możemy się doczekać przełomu w mojej ulubionej partii, czyli Lidze Polskich Rodzin.
Wydawało się, że Roman Giertych jest wzorem radykała, ale wydawało się tak tylko do dnia, kiedy doszły mnie słuchy, że nic bardziej mylącego. To znaczy, dla mnie on wciąż jest jastrzębiem, ale w partii, która go hołubiła, jest obecnie obrzydliwym gołębiem, znoszącym we własnym gnieździe prounijne, a być może nawet i moskiewskie jaja, żeby naruszyć jej zdrowy, za przeproszeniem, człon.
A stało się tak, ponieważ pan Roman w wywiadzie dla tygodnika "Nasza Polska" od razu zareagował na to słowami, że w pobliżu ojca Rydzyka ujawnił się agent i "zdrajca sprawy narodowej". A muszę powiedzieć, że dla tygodnika "Nasza Polska" nazwanie kogoś Europejczykiem jest straszną obelgą, bo Europejczyk w pojęciu "Naszej Polski" to odmiana małpy człekokształtnej, która raz przybiera postać prezydenta Kwaśniewskiego, a innym razem profesora Geremka.
W każdym razie sztandar ligi, czyli poseł Giertych - być może będąc na kacu albo pod wrażeniem wotum dla Leszka Millera, co jest gorsze nawet od kaca - powiedział, że jest Europejczykiem, a to mówią, jak wiadomo, tylko Żydzi, których kraj co prawda nie leży w Europie, ale wiedzą dokładnie, gdzie jest Polska. I do tego stopnia wiedzą, że wysłali do nas statek wczesnoporonny, jak poinformowała swoich wiernych widzów telewizja Trwam. I dlatego padła propozycja ze strony działaczy jeszcze bardziej prawdziwych i radykalnych, żeby się odsunąć od tego liberała Giertycha i założyć natychmiast Patriotyczną Ligę Polskich Rodzin, w skrócie PLPR, bo - jak się okazało - członek rodziny nie musi być patriotą.
W sojuszu pozbywanie się kogokolwiek z własnego otoczenia jest o wiele prostsze, czego dowodem może być dialog zasłyszany na polowaniu po pierwszym strzelaniu do szaraków. - Bonda, żyjesz? - Żyję. - Jagieliński, żyjesz? - Żyję. - Balazs, żyjesz? - Żyję. - To i Bogu dzięki, znaczy, że jednak trafiłem Tańskiego.
A stało się tak, ponieważ pan Roman w wywiadzie dla tygodnika "Nasza Polska" od razu zareagował na to słowami, że w pobliżu ojca Rydzyka ujawnił się agent i "zdrajca sprawy narodowej". A muszę powiedzieć, że dla tygodnika "Nasza Polska" nazwanie kogoś Europejczykiem jest straszną obelgą, bo Europejczyk w pojęciu "Naszej Polski" to odmiana małpy człekokształtnej, która raz przybiera postać prezydenta Kwaśniewskiego, a innym razem profesora Geremka.
W każdym razie sztandar ligi, czyli poseł Giertych - być może będąc na kacu albo pod wrażeniem wotum dla Leszka Millera, co jest gorsze nawet od kaca - powiedział, że jest Europejczykiem, a to mówią, jak wiadomo, tylko Żydzi, których kraj co prawda nie leży w Europie, ale wiedzą dokładnie, gdzie jest Polska. I do tego stopnia wiedzą, że wysłali do nas statek wczesnoporonny, jak poinformowała swoich wiernych widzów telewizja Trwam. I dlatego padła propozycja ze strony działaczy jeszcze bardziej prawdziwych i radykalnych, żeby się odsunąć od tego liberała Giertycha i założyć natychmiast Patriotyczną Ligę Polskich Rodzin, w skrócie PLPR, bo - jak się okazało - członek rodziny nie musi być patriotą.
W sojuszu pozbywanie się kogokolwiek z własnego otoczenia jest o wiele prostsze, czego dowodem może być dialog zasłyszany na polowaniu po pierwszym strzelaniu do szaraków. - Bonda, żyjesz? - Żyję. - Jagieliński, żyjesz? - Żyję. - Balazs, żyjesz? - Żyję. - To i Bogu dzięki, znaczy, że jednak trafiłem Tańskiego.
Więcej możesz przeczytać w 28/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.