Można powiedzieć, że okres przedwakacyjny okazał się dla klasy politycznej czasem rozgrzeszeń.
Najlepiej wyszedł na tym Leszek Miller - umorzony przez prokuraturę, rozgrzeszony przez własny sojusz (tzw. partię po przejściach). Mimo niewielkiego żalu za grzechy i symbolicznego postanowienia poprawy dostał również błogosławieństwo pana prezydenta. A ponieważ wcześniej otrzymał wotum zaufania Sejmu, brakuje mu do kompletu jedynie beatyfikacji. Co do pokuty - panuje powszechna opinia, że za ów akt łaski odpokutuje społeczeństwo. Przy okazji zyskał co nieco pan prezydent, uwolniony od konieczności oddania się w ręce komisji śledczej. Dzięki temu na luzie mógł zachwycić kilkoma pięknymi hasłami w rodzaju: "Więcej wizji, mniej telewizji". Co daje się rozwinąć w myśl, że politycy nie powinni się mieszać do sterowania mediami, skoro na ich czele stoją wyznaczeni przez nich bezpartyjni fachowcy. Szczególnie niewskazane jest sterowanie za pomocą SMS-ów, bo łatwo popełnić w nich błędy ortograficzne, i był już wypadek napisania słowa Halber przez "ch", co zostało zakwalifikowane jako zdrada tajemnicy państwowej.
Ewangeliczna idylla, która panuje u nas, kontrastuje, niestety, z tym, co dzieje się w Europie. Wybór Berlusconiego na rotacyjnego przewodniczącego unii wywołał kwasy i dąsy, a nawet chęć chwilowej amputacji włoskiego buta. Niestety, są kraje w Europie, gdzie nie ma zakazu koncentracji wszystkiego w jednych rękach, i we Włoszech można mieć wszystkie telewizje, premierostwo, posadę europejską i jeszcze specjalny immunitet na przekręty (czyli cztery władze w jednym. Można rzec
- marzenia ? la Czarzasty). Równocześnie, uprzedzając krytyki, premier Włoch zaproponował zaproszenie do unii Rosji, Ukrainy i Izraela, czym zaskoczył zarówno rusofilów, jak i anty-Amerykanów i filosemitów.
A skoro o wzajemnym odpuszczeniu win mowa, na zaproszenie Jerzego Buzka spotkali się na zamku w Łęczycy kombatanci z nieboszczki Akcji Wyborczej Solidarność. Bez Mariana. Bliższych szczegółów na temat jest niewiele, mnożą się natomiast komentarze. Według jednego z nich, powodem zwołania konwentyklu właśnie w Łęczycy była chęć skaptowania do nowej inicjatywy politycznej tamtejszego diabła Boruty (Rokita chwilowo jest bardzo zajęty). Wprawdzie ze względu na etos bardziej właściwi byliby aniołowie, ale ci ostatnio, niestety, sprzyjają jakby bardziej lewicy. Nawet w sondażach drgnęło. Wakacje!
Ewangeliczna idylla, która panuje u nas, kontrastuje, niestety, z tym, co dzieje się w Europie. Wybór Berlusconiego na rotacyjnego przewodniczącego unii wywołał kwasy i dąsy, a nawet chęć chwilowej amputacji włoskiego buta. Niestety, są kraje w Europie, gdzie nie ma zakazu koncentracji wszystkiego w jednych rękach, i we Włoszech można mieć wszystkie telewizje, premierostwo, posadę europejską i jeszcze specjalny immunitet na przekręty (czyli cztery władze w jednym. Można rzec
- marzenia ? la Czarzasty). Równocześnie, uprzedzając krytyki, premier Włoch zaproponował zaproszenie do unii Rosji, Ukrainy i Izraela, czym zaskoczył zarówno rusofilów, jak i anty-Amerykanów i filosemitów.
A skoro o wzajemnym odpuszczeniu win mowa, na zaproszenie Jerzego Buzka spotkali się na zamku w Łęczycy kombatanci z nieboszczki Akcji Wyborczej Solidarność. Bez Mariana. Bliższych szczegółów na temat jest niewiele, mnożą się natomiast komentarze. Według jednego z nich, powodem zwołania konwentyklu właśnie w Łęczycy była chęć skaptowania do nowej inicjatywy politycznej tamtejszego diabła Boruty (Rokita chwilowo jest bardzo zajęty). Wprawdzie ze względu na etos bardziej właściwi byliby aniołowie, ale ci ostatnio, niestety, sprzyjają jakby bardziej lewicy. Nawet w sondażach drgnęło. Wakacje!
Więcej możesz przeczytać w 28/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.