Amerykańskie know-how dla Afryki
Chcemy, żeby nasza pomoc nie trafiała do skorumpowanych elit, ale do krajów, które są rządzone sprawiedliwie, inwestują w zdrowie i edukację swych obywateli, a także wspierają wolność gospodarczą - stwierdził George Bush, prezydent Stanów Zjednoczonych, w przemówieniu wygłoszonym w Krakowie, zapowiadając nowy program pomocy dla Afryki. USA już na ubiegłorocznym "szczycie biedy" w Monterrey obiecały, że w latach 2004-2006 przekażą słabo rozwiniętym państwom, głównie afrykańskim, 15 mld USD pomocy. Teraz gra toczy się o sposób wykorzystania tych pieniędzy. Bush składa wizytę w pięciu krajach Afryki - Senegalu, RPA, Botswanie, Ugandzie i Nigerii. Przywozi tam nadzieję i szansę. - Mocne połączenie handlu i wolnego rynku to sprawdzona historycznie metoda pokonywania biedy. Handel jest potężnym napędem postępu gospodarczego i silnym motorem postępu ludzkiego - tłumaczył George Bush w przemówieniu na amerykańsko-afrykańskim szczycie biznesu w Waszyngtonie.
Wędka dla Afrykanów
Afrykanie, by skorzystać z amerykańskiej pomocy, będą jednak musieli zapewnić swoim krajom stabilność polityczną. Prawie połowa z 53 państw tego kontynentu jest zamieszana w wojny i konflikty. Co roku ginie w nich ponad 200 tys. osób. - W większości krajów afrykańskich dochodzi do waśni plemiennych. Obywatelom brakuje poczucia wspólnoty, odpowiedzialności za własną ojczyznę - mówi "Wprost" Marina Ottaway, ekspert ds. Afryki z Carnegie Endowment for International Peace. W Kongu w trwającej od pięciu lat wojnie domowej zginęło 3 mln osób. W Sudanie konflikt dzieli muzułmański rząd i animistyczno-chrześcijańską Armię Wyzwolenia Ludów Sudanu. W Angoli i Sierra Leone toczy się wojna o kontrolę nad kopalniami diamentów. W Liberii i na Wybrzeżu Kości Słoniowej plemienni watażkowie walczą o kontrolę nad państwem. Trudno się więc dziwić, że gospodarki krajów afrykańskich zwijały się raczej, niż rozwijały.
Plagi afrykańskie
Wojny to nie jedyny problem Afryki. Od 30 lat na tym kontynencie panuje stagnacja gospodarcza. Połowa mieszkańców nie ma pracy. Korupcja jest wszechobecna. Według szacunków Unii Afrykańskiej, kosztuje ona Czarny Ląd rocznie 150 mld USD. Biurokracja i chaos prawny to kolejne problemy. Afryka nie ma dźwigni, za której pomocą mogłaby podnieść swoją gospodarkę.
Ponad 30 mln spośród 811 mln Afrykanów cierpi na AIDS. Powszechny jest też głód - śmierć z tego powodu grozi 40 mln ludzi. Te dwie plagi są w pewnym stopniu spowodowane zaniedbaniami rządzących. Wiadomo, że na AIDS rzadziej zapadają osoby wykształcone, tymczasem prawie 120 mln afrykańskich dzieci nie chodzi do szkoły. Niedobór żywności tylko częściowo jest wynikiem klęsk klimatycznych, przede wszystkim rezultatem bezmyślnej polityki. Obrazuje to przykład Zimbabwe: ten kraj, jeszcze do niedawna nazywany spichlerzem Afryki, importuje dziś zboże, bo prezydent Robert Mugabe przeprowadził "reformę rolną".
Reanimacja trupa?
- Świat powinien mocniej się angażować w rozwiązywanie afrykańskich konfliktów. Temu kontynentowi pomóc mogą jednak tylko Stany Zjednoczone, bo reputacja ONZ została poważnie nadwerężona - uważa Marina Ottaway. Afryka bardziej niż pieniędzy potrzebuje jednak wiedzy, w jaki sposób je wydawać. Takie know-how i pieniądze na jego wykorzystanie przywiezie do Afryki George Bush. Czarny Ląd musi posłuchać jego rad, bo może to być ostatnia próba reanimacji tego kontynentu. Oby nie przyniosła ona tak złych efektów jak pomoc dla Królestwa Suazi. Jego władca, nie zważając na to, że co czwarty jego poddany głoduje, wydał niedawno 55 mln USD, czyli czwartą część budżetu, na nowy odrzutowiec...
Wędka dla Afrykanów
Afrykanie, by skorzystać z amerykańskiej pomocy, będą jednak musieli zapewnić swoim krajom stabilność polityczną. Prawie połowa z 53 państw tego kontynentu jest zamieszana w wojny i konflikty. Co roku ginie w nich ponad 200 tys. osób. - W większości krajów afrykańskich dochodzi do waśni plemiennych. Obywatelom brakuje poczucia wspólnoty, odpowiedzialności za własną ojczyznę - mówi "Wprost" Marina Ottaway, ekspert ds. Afryki z Carnegie Endowment for International Peace. W Kongu w trwającej od pięciu lat wojnie domowej zginęło 3 mln osób. W Sudanie konflikt dzieli muzułmański rząd i animistyczno-chrześcijańską Armię Wyzwolenia Ludów Sudanu. W Angoli i Sierra Leone toczy się wojna o kontrolę nad kopalniami diamentów. W Liberii i na Wybrzeżu Kości Słoniowej plemienni watażkowie walczą o kontrolę nad państwem. Trudno się więc dziwić, że gospodarki krajów afrykańskich zwijały się raczej, niż rozwijały.
Plagi afrykańskie
Wojny to nie jedyny problem Afryki. Od 30 lat na tym kontynencie panuje stagnacja gospodarcza. Połowa mieszkańców nie ma pracy. Korupcja jest wszechobecna. Według szacunków Unii Afrykańskiej, kosztuje ona Czarny Ląd rocznie 150 mld USD. Biurokracja i chaos prawny to kolejne problemy. Afryka nie ma dźwigni, za której pomocą mogłaby podnieść swoją gospodarkę.
Ponad 30 mln spośród 811 mln Afrykanów cierpi na AIDS. Powszechny jest też głód - śmierć z tego powodu grozi 40 mln ludzi. Te dwie plagi są w pewnym stopniu spowodowane zaniedbaniami rządzących. Wiadomo, że na AIDS rzadziej zapadają osoby wykształcone, tymczasem prawie 120 mln afrykańskich dzieci nie chodzi do szkoły. Niedobór żywności tylko częściowo jest wynikiem klęsk klimatycznych, przede wszystkim rezultatem bezmyślnej polityki. Obrazuje to przykład Zimbabwe: ten kraj, jeszcze do niedawna nazywany spichlerzem Afryki, importuje dziś zboże, bo prezydent Robert Mugabe przeprowadził "reformę rolną".
Reanimacja trupa?
- Świat powinien mocniej się angażować w rozwiązywanie afrykańskich konfliktów. Temu kontynentowi pomóc mogą jednak tylko Stany Zjednoczone, bo reputacja ONZ została poważnie nadwerężona - uważa Marina Ottaway. Afryka bardziej niż pieniędzy potrzebuje jednak wiedzy, w jaki sposób je wydawać. Takie know-how i pieniądze na jego wykorzystanie przywiezie do Afryki George Bush. Czarny Ląd musi posłuchać jego rad, bo może to być ostatnia próba reanimacji tego kontynentu. Oby nie przyniosła ona tak złych efektów jak pomoc dla Królestwa Suazi. Jego władca, nie zważając na to, że co czwarty jego poddany głoduje, wydał niedawno 55 mln USD, czyli czwartą część budżetu, na nowy odrzutowiec...
Więcej możesz przeczytać w 28/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.