Archeolodzy odkrywają dziś głównie źródła dotacji
Kamienny sarkofag z rzekomymi szczątkami Jakuba, brata Jezusa, okazał się fałszerstwem! Odkryta w ubiegłym roku przez prof. André Lemaire'a z Sorbony wapienna urna z I wieku n.e. miała być pozabiblijnym dowodem istnienia Chrystusa. Ekspertyza specjalistów z Antiquities Authority w Izraelu, badających autentyczność zabytku, nie pozostawia jednak żadnych wątpliwości, że "inskrypcje wyryte na urnie zostały podrobione".
Bliski Wschód aż roi się od doskonałych fałszerzy, zadziwiające jest jednak, jak łatwo niektórzy, nawet doświadczeni badacze dają się nabrać oszustom. Prof. Lemaire, badacz starożytnych inskrypcji, odkrył sarkofag w czerwcu 2002 r., podczas wizyty u 52-letniego obecnie Odeda Golana, właściciela firmy inwestycyjnej w Tel Awiwie, jednego z najbardziej znanych w Izraelu kolekcjonerów zabytków. Francuski uczony zauważył na obudowie ossuarium głęboko wyryte aramejskie napisy "Ja'kow, bar Josef" (Jakub, syn Józefa), a także mniej wyraźną inskrypcję "achui di" (brat) oraz ledwie widoczny dopisek "Jeszua" (Jezus). Wniosek sam się narzucał: w ossuarium pochowano kości Jakuba, syna Józefa, brata Jezusa.
Urna z antykwariatu
Niewielki sarkofag długości 50 cm i szerokości 27 cm powstał w czasach, gdy żył ukamienowany w 62 r. n.e. Jakub, zwany Sprawiedliwym - przekonywał prof. Lemaire w listopadzie 2002 r. na łamach "Biblical Archeology Review". Jego zdaniem, wskazywał na to krój pisma, jakim się posługiwano między 10 r. a 70 r. n.e. Wykładowca Sorbony okazał się jednak zbyt łatwowierny. Szczegółowe oględziny urny wykazały, że aramejskie napisy sprytnie podrobiono w czasach współczesnych. W celu ukrycia fałszerstwa inskrypcje pokryto warstwą specjalnego materiału, by wyglądały tak, jakby zostały sporządzone przed wiekami. Zrobiono to z niezwykłą zręcznością - twierdzi prof. Gideon Avni, przewodniczący zespołu ekspertów.
Oded Golan, przesłuchiwany przez policję izraelski biznesmen, stwierdził, że przed 36 laty odkupił urnę za kilkaset dolarów od arabskiego antykwariusza w Starej Jerozolimie. Po publikacji prof. Lemaire'a jej cena skoczyła do 2 mln USD! Dziś nie ma ona żadnej wartości archeologicznej ani historycznej. Nawet kamień, z którego ją wykonano, nie pochodzi, jak wykazała ekspertyza, z Izraela, lecz z Cypru lub Syrii. Sarkofag, który miał być koronnym dowodem na istnienie Chrystusa, okazał się tylko jednym z wielu ossuariów, w jakich Żydzi w I wieku naszej ery składali kości zmarłych (os znaczy po łacinie kość).
Podrabiana tablica Salomona
Wielkie wątpliwości budzi wiarygodność napisów wyrytych na kamiennej tablicy, rzekomo odnalezionej podczas prac renowacyjnych na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. Płyta miała być pierwszym "materialnym" dowodem istnienia słynnej izraelskiej świątyni, wzniesionej z rozkazu Salomona przez budowniczych fenickich w IX w. p.n.e.
Jej opis znany jest wyłącznie z Biblii. Czterysta lat po powstaniu budowli, w 587 r. p.n.e., zburzył ją władca Babilonii Nabuchodonozor. Z biblijnych opisów wynika, że świątynia była prostokątnym budynkiem (z dwiema kolumnami z brązu), dzielącym się na przedsionek, "miejsce święte" i miejsce "święte świętych"
- ukryte za zasłoną sanktuarium, gdzie miała się znajdować Arka Przymierza. Świątynia została obudowana między 520 r. a 515 r. p.n.e., a potem znowu zburzona przez Rzymian w 70 r. n.e. (za panowania Tytusa). Na jej miejscu w latach 687-691 n.e. powstał meczet Kubbet as-Sachra (Kopuła na Skale). Z odbudowanej świątyni izraelskiej do czasów współczesnych przetrwała jedynie Ściana Płaczu (najbardziej okazała pozostałość zachodniego odcinka murów otaczających budowlę).
Kamienna tablica, odnaleziona podczas prac renowacyjnych w Starej Jerozolimie, miała zawierać wyryty w języku hebrajskim plan przebudowy pierwotnej świątyni. Na początku tego roku autentyczność znaleziska potwierdzał prof. Shimon Ilani z Izraelskiego Instytutu Geologii. Uczony przekonywał, że tablica pochodzi sprzed 2800 lat i mogła być nawet fragmentem murów pierwotnej świątyni. Zaprzecza temu najnowsza ekspertyza specjalistów Antiquities Authority. "Nie tylko sam wyryty na płycie napis, lecz również jego treść wyraźnie zdradzają współczesne pochodzenie" - twierdzi prof. Avigdor Horowitz, jeden z ekspertów izraelskiego komitetu.
To nie jest mumia Nefretete!
Ogromne wątpliwości wywołuje odnalezienie w jednym z grobowców w luksorskiej Dolinie Królów w Egipcie mumii Nefretete (Nefretiti). Dr Joann Fletcher z University of York w Wielkiej Brytanii twierdzi, że mumia królowej znajduje się w odkrytym 105 lat temu grobowcu faraona Amenhotepa II. Badania przeprowadzone z inicjatywy Discovery Channel sugerują, że pochodzi ona z XIV w. p.n.e. (z końca XVIII dynastii), gdy królowa panowała wraz z mężem, faraonem Amenhotepem IV. Nie ma jednak przekonywających dowodów, że odnalezione szczątki należą właśnie do Nefretete, czyli "pięknej cudzoziemki" (znanej z przechowywanego w Muzeum Egipskim w Berlinie wapiennego popiersia, jednej z najpiękniejszych rzeźb egipskich).
Dr Fletcher twierdzi, że w pobliżu mumii znalazła perukę w stylu nubijskim, jakie noszono za czasów królowej Nefretete. Królewskie pochodzenie ma zdradzać ogolona głowa, podwójnie przekłute uszy i widoczne ślady przylegającej do czaszki opaski, jaką faraonowie i ich żony zakładali pod ciężką koronę. Obok mumii leżało oderwane i wygięte w górę (w sposób typowy dla ówczesnych władców) prawe ramię, w którym znajdowało się od dawna poszukiwane berło królewskie. Nie odkryto jednak żadnych znaków identyfikacyjnych, np. biżuterii z imieniem, pozwalających ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, że jest to mumia pięknej królowej.
- To są tylko spekulacje - twierdzi dr Janusz Karkowski z Zakładu Archeologii Śródziemnomorskiej PAN w Warszawie. Jego zdaniem, jest mało prawdopodobne, by mumia Nefretete znajdowała się w Dolinie Królów. Królowa popierała reformy religijne swego męża, Amenhotepa IV, który wprowadził w Egipcie kult jedynego boga Atona (przedstawianego w postaci tarczy słonecznej), przybrał imię Echnaton i przeniósł stolicę z Teb do zbudowanego przez siebie miasta Horyzont Atona (obecnie znanego jako Tell el-Amarna). Kapłani tradycyjnej religii, którzy po śmierci królowej i faraona heretyka odzyskali władzę, uważali, że para królewska nie jest godna pochówku w otaczanej wielką czcią nekropolii, jaką była Dolina Królów.
Grobowiec fikcyjnego władcy
Niemieccy badacze Jörg Fassbinder i Helmut Becker z Instytutu Archeologicznego w Berlinie oświadczyli niedawno, że w pobliżu miasta Uruk (obecnie Al-Warka, 300 km na południe od Bagdadu) natrafili na ukrytą pod ziemią budowlę, która mogła być grobowcem Gilgamesza! Tymczasem nie wiadomo nawet, czy ten legendarny władca w ogóle istniał. Większość naukowców uważa, że był jedynie literackim bohaterem eposu, tak jak w Polsce za postać legendarną uznawany jest np. Popiel.
Na pustyni w pobliżu Uruk przed 5 tys. lat znajdowało się przypominające Wenecję miasto o średnicy 5 km. Było poprzecinane wieloma połączonymi z Eufratem kanałami, którymi - podobnie jak wenecjanie - poruszali się mieszkańcy ówczesnej metropolii. Niemieccy
archeolodzy twierdzą, że w pobliżu dwóch świątyń wykryli obiekt, przypominający grobowiec. Uważają, że mógł być w nim pochowany Gilgamesz. Grobowiec znajduje się pod starym korytem Eufratu i pochodzi, jak wykazały wstępne badania, z połowy II tysiąclecia p.n.e. (z zapisanego pismem klinowym na glinianych tabliczkach eposu o Gilgameszu wynika, że grobowiec herosa, zbudowany z kamienia na złotych belkach, został zalany przez wody Eufratu - z rozkazu bogów lub na skutek prac melioracyjnych).
Swoje daleko idące wnioski niemieccy badacze wysnuli bez wbijania łopaty w ziemię! Posługiwali się wyłącznie coraz częściej wykorzystywanym w archeologii magnetometrem. To urządzenie z dość dużym przybliżeniem pozwała określić (na podstawie zmiany pola magnetycznego), co znajduje się pod ziemią. Dzięki magnetometrowi odkryto w Troi otaczające twierdzę Dolne Miasto, o którym nic wcześniej nie wiedziano. Ten przyrząd nie wystarczy jednak, by przed rozpoczęciem wykopalisk ustalić, jaki obiekt skrywają piaski pustyni, a tym bardziej, kiedy został zbudowany. Wykryty budynek może być zarówno grobowcem Gilgamesza, jak i perską studnią z II lub IV wieku n.e. Problemem jest to, że archeolodzy na gwałt potrzebują dziś pieniędzy. I skupiają się na tym, jak je znaleźć.
Bliski Wschód aż roi się od doskonałych fałszerzy, zadziwiające jest jednak, jak łatwo niektórzy, nawet doświadczeni badacze dają się nabrać oszustom. Prof. Lemaire, badacz starożytnych inskrypcji, odkrył sarkofag w czerwcu 2002 r., podczas wizyty u 52-letniego obecnie Odeda Golana, właściciela firmy inwestycyjnej w Tel Awiwie, jednego z najbardziej znanych w Izraelu kolekcjonerów zabytków. Francuski uczony zauważył na obudowie ossuarium głęboko wyryte aramejskie napisy "Ja'kow, bar Josef" (Jakub, syn Józefa), a także mniej wyraźną inskrypcję "achui di" (brat) oraz ledwie widoczny dopisek "Jeszua" (Jezus). Wniosek sam się narzucał: w ossuarium pochowano kości Jakuba, syna Józefa, brata Jezusa.
Urna z antykwariatu
Niewielki sarkofag długości 50 cm i szerokości 27 cm powstał w czasach, gdy żył ukamienowany w 62 r. n.e. Jakub, zwany Sprawiedliwym - przekonywał prof. Lemaire w listopadzie 2002 r. na łamach "Biblical Archeology Review". Jego zdaniem, wskazywał na to krój pisma, jakim się posługiwano między 10 r. a 70 r. n.e. Wykładowca Sorbony okazał się jednak zbyt łatwowierny. Szczegółowe oględziny urny wykazały, że aramejskie napisy sprytnie podrobiono w czasach współczesnych. W celu ukrycia fałszerstwa inskrypcje pokryto warstwą specjalnego materiału, by wyglądały tak, jakby zostały sporządzone przed wiekami. Zrobiono to z niezwykłą zręcznością - twierdzi prof. Gideon Avni, przewodniczący zespołu ekspertów.
Oded Golan, przesłuchiwany przez policję izraelski biznesmen, stwierdził, że przed 36 laty odkupił urnę za kilkaset dolarów od arabskiego antykwariusza w Starej Jerozolimie. Po publikacji prof. Lemaire'a jej cena skoczyła do 2 mln USD! Dziś nie ma ona żadnej wartości archeologicznej ani historycznej. Nawet kamień, z którego ją wykonano, nie pochodzi, jak wykazała ekspertyza, z Izraela, lecz z Cypru lub Syrii. Sarkofag, który miał być koronnym dowodem na istnienie Chrystusa, okazał się tylko jednym z wielu ossuariów, w jakich Żydzi w I wieku naszej ery składali kości zmarłych (os znaczy po łacinie kość).
Podrabiana tablica Salomona
Wielkie wątpliwości budzi wiarygodność napisów wyrytych na kamiennej tablicy, rzekomo odnalezionej podczas prac renowacyjnych na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. Płyta miała być pierwszym "materialnym" dowodem istnienia słynnej izraelskiej świątyni, wzniesionej z rozkazu Salomona przez budowniczych fenickich w IX w. p.n.e.
Jej opis znany jest wyłącznie z Biblii. Czterysta lat po powstaniu budowli, w 587 r. p.n.e., zburzył ją władca Babilonii Nabuchodonozor. Z biblijnych opisów wynika, że świątynia była prostokątnym budynkiem (z dwiema kolumnami z brązu), dzielącym się na przedsionek, "miejsce święte" i miejsce "święte świętych"
- ukryte za zasłoną sanktuarium, gdzie miała się znajdować Arka Przymierza. Świątynia została obudowana między 520 r. a 515 r. p.n.e., a potem znowu zburzona przez Rzymian w 70 r. n.e. (za panowania Tytusa). Na jej miejscu w latach 687-691 n.e. powstał meczet Kubbet as-Sachra (Kopuła na Skale). Z odbudowanej świątyni izraelskiej do czasów współczesnych przetrwała jedynie Ściana Płaczu (najbardziej okazała pozostałość zachodniego odcinka murów otaczających budowlę).
Kamienna tablica, odnaleziona podczas prac renowacyjnych w Starej Jerozolimie, miała zawierać wyryty w języku hebrajskim plan przebudowy pierwotnej świątyni. Na początku tego roku autentyczność znaleziska potwierdzał prof. Shimon Ilani z Izraelskiego Instytutu Geologii. Uczony przekonywał, że tablica pochodzi sprzed 2800 lat i mogła być nawet fragmentem murów pierwotnej świątyni. Zaprzecza temu najnowsza ekspertyza specjalistów Antiquities Authority. "Nie tylko sam wyryty na płycie napis, lecz również jego treść wyraźnie zdradzają współczesne pochodzenie" - twierdzi prof. Avigdor Horowitz, jeden z ekspertów izraelskiego komitetu.
To nie jest mumia Nefretete!
Ogromne wątpliwości wywołuje odnalezienie w jednym z grobowców w luksorskiej Dolinie Królów w Egipcie mumii Nefretete (Nefretiti). Dr Joann Fletcher z University of York w Wielkiej Brytanii twierdzi, że mumia królowej znajduje się w odkrytym 105 lat temu grobowcu faraona Amenhotepa II. Badania przeprowadzone z inicjatywy Discovery Channel sugerują, że pochodzi ona z XIV w. p.n.e. (z końca XVIII dynastii), gdy królowa panowała wraz z mężem, faraonem Amenhotepem IV. Nie ma jednak przekonywających dowodów, że odnalezione szczątki należą właśnie do Nefretete, czyli "pięknej cudzoziemki" (znanej z przechowywanego w Muzeum Egipskim w Berlinie wapiennego popiersia, jednej z najpiękniejszych rzeźb egipskich).
Dr Fletcher twierdzi, że w pobliżu mumii znalazła perukę w stylu nubijskim, jakie noszono za czasów królowej Nefretete. Królewskie pochodzenie ma zdradzać ogolona głowa, podwójnie przekłute uszy i widoczne ślady przylegającej do czaszki opaski, jaką faraonowie i ich żony zakładali pod ciężką koronę. Obok mumii leżało oderwane i wygięte w górę (w sposób typowy dla ówczesnych władców) prawe ramię, w którym znajdowało się od dawna poszukiwane berło królewskie. Nie odkryto jednak żadnych znaków identyfikacyjnych, np. biżuterii z imieniem, pozwalających ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, że jest to mumia pięknej królowej.
- To są tylko spekulacje - twierdzi dr Janusz Karkowski z Zakładu Archeologii Śródziemnomorskiej PAN w Warszawie. Jego zdaniem, jest mało prawdopodobne, by mumia Nefretete znajdowała się w Dolinie Królów. Królowa popierała reformy religijne swego męża, Amenhotepa IV, który wprowadził w Egipcie kult jedynego boga Atona (przedstawianego w postaci tarczy słonecznej), przybrał imię Echnaton i przeniósł stolicę z Teb do zbudowanego przez siebie miasta Horyzont Atona (obecnie znanego jako Tell el-Amarna). Kapłani tradycyjnej religii, którzy po śmierci królowej i faraona heretyka odzyskali władzę, uważali, że para królewska nie jest godna pochówku w otaczanej wielką czcią nekropolii, jaką była Dolina Królów.
Grobowiec fikcyjnego władcy
Niemieccy badacze Jörg Fassbinder i Helmut Becker z Instytutu Archeologicznego w Berlinie oświadczyli niedawno, że w pobliżu miasta Uruk (obecnie Al-Warka, 300 km na południe od Bagdadu) natrafili na ukrytą pod ziemią budowlę, która mogła być grobowcem Gilgamesza! Tymczasem nie wiadomo nawet, czy ten legendarny władca w ogóle istniał. Większość naukowców uważa, że był jedynie literackim bohaterem eposu, tak jak w Polsce za postać legendarną uznawany jest np. Popiel.
Na pustyni w pobliżu Uruk przed 5 tys. lat znajdowało się przypominające Wenecję miasto o średnicy 5 km. Było poprzecinane wieloma połączonymi z Eufratem kanałami, którymi - podobnie jak wenecjanie - poruszali się mieszkańcy ówczesnej metropolii. Niemieccy
archeolodzy twierdzą, że w pobliżu dwóch świątyń wykryli obiekt, przypominający grobowiec. Uważają, że mógł być w nim pochowany Gilgamesz. Grobowiec znajduje się pod starym korytem Eufratu i pochodzi, jak wykazały wstępne badania, z połowy II tysiąclecia p.n.e. (z zapisanego pismem klinowym na glinianych tabliczkach eposu o Gilgameszu wynika, że grobowiec herosa, zbudowany z kamienia na złotych belkach, został zalany przez wody Eufratu - z rozkazu bogów lub na skutek prac melioracyjnych).
Swoje daleko idące wnioski niemieccy badacze wysnuli bez wbijania łopaty w ziemię! Posługiwali się wyłącznie coraz częściej wykorzystywanym w archeologii magnetometrem. To urządzenie z dość dużym przybliżeniem pozwała określić (na podstawie zmiany pola magnetycznego), co znajduje się pod ziemią. Dzięki magnetometrowi odkryto w Troi otaczające twierdzę Dolne Miasto, o którym nic wcześniej nie wiedziano. Ten przyrząd nie wystarczy jednak, by przed rozpoczęciem wykopalisk ustalić, jaki obiekt skrywają piaski pustyni, a tym bardziej, kiedy został zbudowany. Wykryty budynek może być zarówno grobowcem Gilgamesza, jak i perską studnią z II lub IV wieku n.e. Problemem jest to, że archeolodzy na gwałt potrzebują dziś pieniędzy. I skupiają się na tym, jak je znaleźć.
Więcej możesz przeczytać w 28/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.