Ostatnio Lech Wałęsa ogłosił, że dawno tak nie kochał "Solidarności" jak teraz
Tydzień bez Wałęsy to tydzień wymarzony, o, przepraszamy, to tydzień stracony, tak chcieliśmy napisać. Ostatnio Lech Wałęsa ogłosił, że dawno tak nie kochał "Solidarności" jak teraz. Zaraz potem dodał, że jesienią ma zamiar z niej wystąpić. Poza tym wybaczył Annie Walentynowicz. Wałęsa domaga się również, by prokuratura Walentynowicz ścigała. Uff, PAP nazwała to "ambiwalentnymi uczuciami Wałęsy". Czyli po naszemu: gada chłop od rzeczy.
Antoniemu Macierewiczowi pod bokiem zalągł się agent SB. Tak przynajmniej uważa rzecznik interesu publicznego i dlatego przed sądem toczy się sprawa Roberta Luśni (RKN, najbliższy współpracownik Antka). A raczej sprawa się nie toczy, bo Luśnia okazał się mistrzem Europy w ściemnianiu. Najpierw przez półtora roku chorował biedaczyna na kręgosłup. Dolegliwość tym straszniejsza, że zapadał na nią tylko w sądach: po świecie jeździł, nawet w Sejmie bywał, ale do sądu za nic nie mógł przyjść i rozprawę odraczano 17 razy. Wymówka najnowsza brzmi jeszcze fajniej - Luśnia poleciał do Australii, ale wrócić nie mógł, bo mu paszport ukradli. A za tydzień przyśle zaświadczenie, że znów nie może, bo jest kardynałem i bierze udział w konklawe.
Tak na marginesie, Sienkiewiczowski wachmistrz Luśnia słynął z okrucieństwa, natomiast Antkowy Luśnia, oprócz tego, że dziś zamożny, za czasów studenckich słynął raczej z, hm, nazwijmy to czerpaniem z życia pełnymi garściami. Patrzcie, państwo, wygląda, jakby do trzech nie umiał zliczyć, a tu i hulaka, i bogacz, i agent.
Rekordy sadyzmu bije PeDe. Do walki o mandat w stolicy chce na pierwszym miejscu wystawić Tadeusza Mazowieckiego. My, w przeciwieństwie do pedów, mamy jednak trochę litości dla starszego pana, więc chętnie oszczędzilibyśmy mu kolejnych klęsk. Już widzimy te spoty reklamowe - dziarski Mazowiecki i głos z offu: "Tadeusz! Wajchę przełóż!". Rozbawiony Tadeuszek, rozbawiona młodzież, wszyscy, trzymając się za ręce, pędzą głosować na PeDe, które wygrywa wybory. I wtedy dzwoni budzik.
Rozmarzyliśmy się my, rozmarzył się i Krzysztof Dołowy, mocno już zaśniedziały działacz PeDe, niegdyś drący koty z Mazowieckim zwolennik wolnej aborcji. "Takiego entuzjazmu nie widziałem od czasu ROAD-u - cieszy się. - Powstaje wielka formacja!". Dołowy liczy na 25 proc. w samej Warszawie i kilkanaście w całym kraju. Czyli tyle, co jabol. I trzeba będzie kilka jaboli obalić, żeby takie wyniki zobaczyć.
Ale tak jeszcze wracając do Mazowieckiego, to przypominamy sobie, jak jakieś trzy lata temu odchodził z Unii Wolności, bo ta skręcała w lewo, co dla chadeka Mazowieckiego było nie do przyjęcia. Teraz do UW doszło kilku ekskomunistów i Mazowiecki z radością wraca na partyjne łono. Nie wątpimy, że Partia Ludzi Najmądrzejszych na Świecie potrafi nam to jakoś dialektycznie wytłumaczyć.
Jakiś czas temu do PiS-u przyszli działacze Platformy Obywatelskiej z propozycją: bojkotujemy "Co z tą Polską?" dopóki Tomasz Lis nie zadeklaruje, czy będzie kandydował na prezydenta. PiS-owcy zgodzili się i nawet Jarosław Kaczyński odrzucił zaproszenie do programu. Jakież było ich zdziwienie, gdy w tym samym programie zobaczyli Zytę Gilowską. "Ona z nami tego nie konsultowała, a sama bardzo chce występować" - usłyszeli z PO.
A czym się zajmuje prokuratura? Oto prokurator z Bielska-Białej umorzył właśnie śledztwo w sprawie oczerniania posła Piotra Smolany (niegdyś Samoobrona). Ponoć pewien pan z pewną panią rozpowiadali, jak to Smolana w Oświęcimiu współżyje z maciorą, znaczy się ze świnią. Ale i pan, i pani się wyparli, jakoby cokolwiek rozpowiadali, więc prokurator sprawę umorzył. Smolana jest oburzony. Świni nie przesłuchano. W tej sytuacji oburzenie Smolany jest w pełni uzasadnione.
Pamiętacie, państwo, jeszcze Marka Kolasińskiego, byłego posła AWS, aresztowanego na Słowacji w przebraniu księdza? Siedzi chłopina od dobrych trzech lat i mu się nudzi. Spłodził więc był kilkanaście listów otwartych. Najlepszy ten do władz: 31 stron, cytaty z Pisma Świętego, Mickiewicza, Norwida, Krasickiego, Słowackiego. Generalnie chodzi o to, że Kolasiński jest niewinnym patriotą. A Ziemia jest płaska i unoszona w powietrzu przez cztery dorodne, latające nosorożce.
Antoniemu Macierewiczowi pod bokiem zalągł się agent SB. Tak przynajmniej uważa rzecznik interesu publicznego i dlatego przed sądem toczy się sprawa Roberta Luśni (RKN, najbliższy współpracownik Antka). A raczej sprawa się nie toczy, bo Luśnia okazał się mistrzem Europy w ściemnianiu. Najpierw przez półtora roku chorował biedaczyna na kręgosłup. Dolegliwość tym straszniejsza, że zapadał na nią tylko w sądach: po świecie jeździł, nawet w Sejmie bywał, ale do sądu za nic nie mógł przyjść i rozprawę odraczano 17 razy. Wymówka najnowsza brzmi jeszcze fajniej - Luśnia poleciał do Australii, ale wrócić nie mógł, bo mu paszport ukradli. A za tydzień przyśle zaświadczenie, że znów nie może, bo jest kardynałem i bierze udział w konklawe.
Tak na marginesie, Sienkiewiczowski wachmistrz Luśnia słynął z okrucieństwa, natomiast Antkowy Luśnia, oprócz tego, że dziś zamożny, za czasów studenckich słynął raczej z, hm, nazwijmy to czerpaniem z życia pełnymi garściami. Patrzcie, państwo, wygląda, jakby do trzech nie umiał zliczyć, a tu i hulaka, i bogacz, i agent.
Rekordy sadyzmu bije PeDe. Do walki o mandat w stolicy chce na pierwszym miejscu wystawić Tadeusza Mazowieckiego. My, w przeciwieństwie do pedów, mamy jednak trochę litości dla starszego pana, więc chętnie oszczędzilibyśmy mu kolejnych klęsk. Już widzimy te spoty reklamowe - dziarski Mazowiecki i głos z offu: "Tadeusz! Wajchę przełóż!". Rozbawiony Tadeuszek, rozbawiona młodzież, wszyscy, trzymając się za ręce, pędzą głosować na PeDe, które wygrywa wybory. I wtedy dzwoni budzik.
Rozmarzyliśmy się my, rozmarzył się i Krzysztof Dołowy, mocno już zaśniedziały działacz PeDe, niegdyś drący koty z Mazowieckim zwolennik wolnej aborcji. "Takiego entuzjazmu nie widziałem od czasu ROAD-u - cieszy się. - Powstaje wielka formacja!". Dołowy liczy na 25 proc. w samej Warszawie i kilkanaście w całym kraju. Czyli tyle, co jabol. I trzeba będzie kilka jaboli obalić, żeby takie wyniki zobaczyć.
Ale tak jeszcze wracając do Mazowieckiego, to przypominamy sobie, jak jakieś trzy lata temu odchodził z Unii Wolności, bo ta skręcała w lewo, co dla chadeka Mazowieckiego było nie do przyjęcia. Teraz do UW doszło kilku ekskomunistów i Mazowiecki z radością wraca na partyjne łono. Nie wątpimy, że Partia Ludzi Najmądrzejszych na Świecie potrafi nam to jakoś dialektycznie wytłumaczyć.
Jakiś czas temu do PiS-u przyszli działacze Platformy Obywatelskiej z propozycją: bojkotujemy "Co z tą Polską?" dopóki Tomasz Lis nie zadeklaruje, czy będzie kandydował na prezydenta. PiS-owcy zgodzili się i nawet Jarosław Kaczyński odrzucił zaproszenie do programu. Jakież było ich zdziwienie, gdy w tym samym programie zobaczyli Zytę Gilowską. "Ona z nami tego nie konsultowała, a sama bardzo chce występować" - usłyszeli z PO.
A czym się zajmuje prokuratura? Oto prokurator z Bielska-Białej umorzył właśnie śledztwo w sprawie oczerniania posła Piotra Smolany (niegdyś Samoobrona). Ponoć pewien pan z pewną panią rozpowiadali, jak to Smolana w Oświęcimiu współżyje z maciorą, znaczy się ze świnią. Ale i pan, i pani się wyparli, jakoby cokolwiek rozpowiadali, więc prokurator sprawę umorzył. Smolana jest oburzony. Świni nie przesłuchano. W tej sytuacji oburzenie Smolany jest w pełni uzasadnione.
Pamiętacie, państwo, jeszcze Marka Kolasińskiego, byłego posła AWS, aresztowanego na Słowacji w przebraniu księdza? Siedzi chłopina od dobrych trzech lat i mu się nudzi. Spłodził więc był kilkanaście listów otwartych. Najlepszy ten do władz: 31 stron, cytaty z Pisma Świętego, Mickiewicza, Norwida, Krasickiego, Słowackiego. Generalnie chodzi o to, że Kolasiński jest niewinnym patriotą. A Ziemia jest płaska i unoszona w powietrzu przez cztery dorodne, latające nosorożce.
Więcej możesz przeczytać w 16/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.