Z odejściem Jana Pawła II Rosja straciła szansę na prawdziwe zbliżenie do Zachodu
Dopiero śmierć Jana Pawła II uzmysłowiła wielu Rosjanom, że jego pontyfikat mógł być historyczną szansą - nie tylko na zbudowanie mostów między Kościołem katolickim i prawosławnym, lecz także na zakorzenienie Rosji w kulturze Zachodu. Szansą zmarnowaną, gdyż jest mało prawdopodobne, aby kolejny następca św. Piotra był zafascynowany Rosją, jej kulturą i duchowością w takim stopniu jak Karol Wojtyła.
Do Rosji zapraszali papieża Michaił Gorbaczow (1989), Borys Jelcyn (1991, 1998), a nawet Władimir Putin (2003). Jan Paweł II nie chciał tam jednak jechać tylko jako głowa państwa watykańskiego. Przyjazd uzależnił od zaproszenia ze strony patriarchatu moskiewskiego, które nigdy nie nadeszło. Teraz w rosyjskich mediach często pojawia się pytanie: dlaczego?
Rosyjski mesjanizm
W XVI wieku mnich Filoteusz z Pskowa przepowiadał, że gdy upadły Rzym i Konstantynopol, Moskwa będzie trwać wiecznie jako "trzeci Rzym" i ostatnia duchowa stolica świata. Idea "trzeciego Rzymu" przez stulecia wpływała na życie duchowe i polityczne Rosji, stając się wytłumaczeniem polityki ekspansji i zaborów.
W XX wieku rosyjski mesjanizm przybrał złowrogą formę antyreligii - komunizmu. Ogień rewolucji bolszewickiej strawił wielowiekowe dziedzictwo wschodniego chrześcijaństwa, co było jedną z największych tragedii XX wieku.
Po upadku komunizmu i rozpadzie Związku Radzieckiego wielu Rosjan próbowało na nowo określić swoją tożsamość, identyfikując się z dziedzictwem carskiej Rosji oraz odkrywając prawosławne korzenie. Władze temu sprzyjały, stopniowo wprowadzając prawosławie w krąg państwowej ideologii. Za rządów Putina pozycja Kościoła prawosławnego w życiu Rosji bardzo wzrosła (pisałem o tym we "Wprost" z 29 lutego 2004 r.). Władza, chociaż formalnie nadal zachowuje dystans wobec wszystkich instytucji wyznaniowych, nie ukrywa, że prawosławie jest czynnikiem najbardziej współtworzącym rosyjską świadomość narodową oraz kulturę. Umiejętnie wykorzystał to patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksy II (Rydygier). Niewątpliwie jego zasługą jest to, że Cerkiew prawosławna okrzepła materialnie i zdobyła znaczącą pozycję w wielu dziedzinach życia społecznego.
Ostatnie zwycięstwo KGB
Kto bywał w Rosji, zmiany dostrzeże na każdym kroku. W krajobrazie rosyjskich miast ponownie widoczne są cebulaste kontury cerkiewnych wież, z pietyzmem restaurowanych. W każdej większej księgarni można odnaleźć bogato zaopatrzony dział z literaturą religijną. W informacjach telewizyjnych często pojawia się patriarcha Aleksy II, zabierający głos w sprawach ważnych dla kraju. W niedzielę wokół świątyń panuje ruch. W nabożeństwach uczestniczą już nie tylko staruszki, ale także ludzie w średnim wieku, czasem z dziećmi. Rosyjska Cerkiew szybko odbudowała materialne struktury, gorzej poszło z odbudową ducha.
Ks. Jakub Krotow, jeden z najciekawszych religijnych publicystów w Rosji, prawosławny duchowny, który jednocześnie modli się za papieża, sceptycznie ocenia renesans prawosławia.
- Patriarchat moskiewski stał się jednym z ośrodków władzy, ale nie centrum duchowym - mówi. - Za kilkanaście lat być może nie będzie już w Rosji silnego prawosławia. Nie rozwinie się także Kościół katolicki, który nie potrafił wyjść poza skupiska mniejszości narodowych oraz niewielkie grupy inteligencji. Jeżeli pozostanie przy obrządku łacińskim i nie sięgnie do doświadczenia Kościoła unickiego, dla Rosjan nigdy nie będzie prawdziwą alternatywą. Masy, a zwłaszcza rosyjska wieś, pójdą do zielonoświątkowców - dodaje. Już dzisiaj zielonoświątkowcy, brutalnie prześladowani w czasach sowieckich, należą do najbardziej dynamicznie rozwijających się wspólnot religijnych w Rosji.
Patriarchat moskiewski od dawna metodami administracyjnymi próbował ograniczać obecność innych Kościołów w Rosji. W gruncie rzeczy z mesjanistycznej idei wyjątkowości "rosyjskiej prawosławnej cywilizacji" wyrastała teza, że Rosja jest kanonicznym terytorium prawosławia, którego bronić ma także władza świecka. Wszystkich Rosjan Cerkiew uważa za ludzi o prawosławnych korzeniach, którzy nie powinni należeć do innych wspólnot wyznaniowych. Ponieważ niewielka część z nich wybiera jednak Kościół katolicki, pojawiły się oskarżenia o "katolicki prozelityzm" i zarzut "misjonarstwa" prowadzonego na "świętej prawosławnej Rusi".
Perspektywa, że Jan Paweł II ze swą charyzmą, niezwykłą biografią i autentycznym umiłowaniem rosyjskiej kultury stanie w centrum Moskwy, gromadząc wokół siebie Rosjan i przemawiając w ich języku, dla wielu prawosławnych biskupów, a także części elit władzy była katastrofą, do której nie mogli dopuścić. Zwłaszcza że korzenie tej władzy, jak i wielu prawosławnych biskupów są wspólne - sowieckie organy bezpieczeństwa. Można powiedzieć, że udaremnienie papieskiej pielgrzymki do Rosji było ostatnim sukcesem KGB, formacji, która być może pierwsza trafnie odczytała, jakim niebezpieczeństwem dla Związku Sowieckiego i komunizmu jest papież z Polski.
W ostatnich latach rosyjskie służby specjalne bardzo interesowały się zdrowiem Jana Pawła II i próbowały prognozować, kto może być jego następcą. Być może z ich ocen wynikało, że słowiański pontyfikat należało przeczekać i zacząć rozmowy z następnym papieżem. Nie bez powodu uczestniczący w pogrzebie Jana Pawła II metropolita smoleńsko-kaliningradzki Cyryl (Gundajew) zaraz po ceremoniach rozmawiał z kardynałami Ruinim i Kasperem, obiecując im szybkie wznowienie dialogu. Nie byłbym zdziwiony, gdyby się okazało, że nowy papież szybko otrzyma zaproszenie do złożenia wizyty w Moskwie.
Zadanie nowego papieża
Katolicy w Rosji nie są grupą liczną. Według statystyk, jest ich około 600 tys., skupionych w 300 parafiach porozrzucanych po całej Federacji Rosyjskiej. Ich istnienie jest jednym z najważniejszych dokonań pontyfikatu Jana Pawła II, podobnie jak nawiązanie oficjalnych stosunków dyplomatycznych między Federacją Rosyjską a Stolicą Apostolską. Gdy się pamięta, że w 1991 r. były w Rosji otwarte dwa kościoły, widać dynamizm katolickiej wspólnoty. Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Rosji jest jezuita - bp Joseph Werth z Nowosybirska. Rosjanie pochodzenia niemieckiego obok wiernych z polskim rodowodem są ważną częścią tej wspólnoty. Katolikiem jest m.in. German Greff, jeden z bliskich współpracowników Putina, minister ds. rozwoju ekonomicznego.
Po serii nieprzyjaznych gestów, do których doszło po ustanowieniu przez papieża w lutym 2002 r. stałych diecezji w Rosji (m.in. wydaleniu kilku katolickich duchownych, w tym bp. Jerzego Mazura z Irkucka), sytuacja się uspokoiła. Kościół katolicki w Rosji korzysta z wolności religijnej i mozolnie buduje swą obecność w różnych regionach tego kraju. Katolicyzm wybierają także Rosjanie, często młoda inteligencja, realizując marzenie prawosławnego filozofa Władimira Sołowiowa, prekursora ekumenizmu. U schyłku XIX wieku pisał on o potrzebie przezwyciężenia w rosyjskiej mentalności rozdarcia między Wschodem a Zachodem. Janowi Pawłowi II bliska była myśl Sołowiowa. Katolicy w Rosji oraz unici mieli być pomostem łączącym tradycje zachodniego i wschodniego chrześcijaństwa - Rosję i Europę. W przesłaniu odczytanym przed rokiem w Moskwie przez kard. Waltera Kaspera papież napisał: "Zachód potrzebuje Rosji, która w przeszłości często była ochronną tarczą dla Europy, ale i Rosja potrzebuje Zachodu, potrzebuje Rzymu, jeśli nie chce żyć w izolacji". Otwarcie na Wschód pozostaje ważnym zadaniem dla nowego papieża.
Więcej możesz przeczytać w 16/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.