Ostatnio Lech Wałęsa ogłosił, że dawno tak nie kochał "Solidarności" jak teraz

Antoniemu Macierewiczowi pod bokiem zalągł się agent SB. Tak przynajmniej uważa rzecznik interesu publicznego i dlatego przed sądem toczy się sprawa Roberta Luśni (RKN, najbliższy współpracownik Antka). A raczej sprawa się nie toczy, bo Luśnia okazał się mistrzem Europy w ściemnianiu. Najpierw przez półtora roku chorował biedaczyna na kręgosłup. Dolegliwość tym straszniejsza, że zapadał na nią tylko w sądach: po świecie jeździł, nawet w Sejmie bywał, ale do sądu za nic nie mógł przyjść i rozprawę odraczano 17 razy. Wymówka najnowsza brzmi jeszcze fajniej - Luśnia poleciał do Australii, ale wrócić nie mógł, bo mu paszport ukradli. A za tydzień przyśle zaświadczenie, że znów nie może, bo jest kardynałem i bierze udział w konklawe.
Tak na marginesie, Sienkiewiczowski wachmistrz Luśnia słynął z okrucieństwa, natomiast Antkowy Luśnia, oprócz tego, że dziś zamożny, za czasów studenckich słynął raczej z, hm, nazwijmy to czerpaniem z życia pełnymi garściami. Patrzcie, państwo, wygląda, jakby do trzech nie umiał zliczyć, a tu i hulaka, i bogacz, i agent.
Rekordy sadyzmu bije PeDe. Do walki o mandat w stolicy chce na pierwszym miejscu wystawić Tadeusza Mazowieckiego. My, w przeciwieństwie do pedów, mamy jednak trochę litości dla starszego pana, więc chętnie oszczędzilibyśmy mu kolejnych klęsk. Już widzimy te spoty reklamowe - dziarski Mazowiecki i głos z offu: "Tadeusz! Wajchę przełóż!". Rozbawiony Tadeuszek, rozbawiona młodzież, wszyscy, trzymając się za ręce, pędzą głosować na PeDe, które wygrywa wybory. I wtedy dzwoni budzik.
Rozmarzyliśmy się my, rozmarzył się i Krzysztof Dołowy, mocno już zaśniedziały działacz PeDe, niegdyś drący koty z Mazowieckim zwolennik wolnej aborcji. "Takiego entuzjazmu nie widziałem od czasu ROAD-u - cieszy się. - Powstaje wielka formacja!". Dołowy liczy na 25 proc. w samej Warszawie i kilkanaście w całym kraju. Czyli tyle, co jabol. I trzeba będzie kilka jaboli obalić, żeby takie wyniki zobaczyć.
Ale tak jeszcze wracając do Mazowieckiego, to przypominamy sobie, jak jakieś trzy lata temu odchodził z Unii Wolności, bo ta skręcała w lewo, co dla chadeka Mazowieckiego było nie do przyjęcia. Teraz do UW doszło kilku ekskomunistów i Mazowiecki z radością wraca na partyjne łono. Nie wątpimy, że Partia Ludzi Najmądrzejszych na Świecie potrafi nam to jakoś dialektycznie wytłumaczyć.
Jakiś czas temu do PiS-u przyszli działacze Platformy Obywatelskiej z propozycją: bojkotujemy "Co z tą Polską?" dopóki Tomasz Lis nie zadeklaruje, czy będzie kandydował na prezydenta. PiS-owcy zgodzili się i nawet Jarosław Kaczyński odrzucił zaproszenie do programu. Jakież było ich zdziwienie, gdy w tym samym programie zobaczyli Zytę Gilowską. "Ona z nami tego nie konsultowała, a sama bardzo chce występować" - usłyszeli z PO.
A czym się zajmuje prokuratura? Oto prokurator z Bielska-Białej umorzył właśnie śledztwo w sprawie oczerniania posła Piotra Smolany (niegdyś Samoobrona). Ponoć pewien pan z pewną panią rozpowiadali, jak to Smolana w Oświęcimiu współżyje z maciorą, znaczy się ze świnią. Ale i pan, i pani się wyparli, jakoby cokolwiek rozpowiadali, więc prokurator sprawę umorzył. Smolana jest oburzony. Świni nie przesłuchano. W tej sytuacji oburzenie Smolany jest w pełni uzasadnione.
Pamiętacie, państwo, jeszcze Marka Kolasińskiego, byłego posła AWS, aresztowanego na Słowacji w przebraniu księdza? Siedzi chłopina od dobrych trzech lat i mu się nudzi. Spłodził więc był kilkanaście listów otwartych. Najlepszy ten do władz: 31 stron, cytaty z Pisma Świętego, Mickiewicza, Norwida, Krasickiego, Słowackiego. Generalnie chodzi o to, że Kolasiński jest niewinnym patriotą. A Ziemia jest płaska i unoszona w powietrzu przez cztery dorodne, latające nosorożce.
Więcej możesz przeczytać w 16/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.