Idea jednolitego uproszczonego podatku ładnie brzmi i jest słuszna. Ale liczą się szczegóły, o których politycy PiS nie mogą nic powiedzieć, bo ich nie znają. Wyborcy nie lubią podnoszenia podatków, nawet jeżeli ta operacja nie dotyka ich bezpośrednio. Poza tym PiS w ubiegłorocznej kampanii nie pozostawił suchej nitki na PO za ukryte podwyższanie podatków w czasach jej rządów. Politycy Prawa i Sprawiedliwości wyliczali szczegółowo, o ile wzrosły daniny za premierostwa Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Teraz role mogą się zmienić, i to PO oraz reszta opozycji będą miały okazję krytykować PiS za podwyższanie podatków. A posłowie Prawa i Sprawiedliwości nawet nie są w stanie się bronić, bo szczegółów operacji pod hasłem „jednolity podatek” w ogóle nie znają. Szkody wywołane taką sytuacją są coraz większe. W mediach pojawiają się wypowiedzi anonimowych polityków PiS, że w budżecie już niedługo zabraknie pieniędzy na sztandarowe projekty partii rządzącej. Komentatorzy mówią o rozrzutności PiS i o tym, że nadmierne wydatki rząd chce pokryć z kieszeni podatników, a także że złupiona zostanie przede wszystkim klasa średnia, czyli najbardziej przedsiębiorcza i kreatywna grupa społeczna.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.