W rozmowach o kinie rzadko używał formy „ja”. Mówił: „Dawaliśmy świadectwo”, „Staliśmy się głosem tych, którzy umarli”, „Porozumiewaliśmy się z widzami nad głowami cenzorów”. Bo kino zawsze było dla niego doświadczeniem społecznym. Nie istniało bez wspólnoty. To ją Andrzej Wajda diagnozował całe życie. Był w Polskę wrośnięty. Czy jak mówią inni: chory na polskość. Urodził się w II Rzeczypospolitej, przeżył wojnę, PRL, transformację. Chciał zrozumieć dramatyczne losy swojego pokolenia. Badał naszą tożsamość, nasze wartości i mity. Niektórzy nazywają go „najwybitniejszym historykiem kina”. Ale tak naprawdę, przenosząc widzów w czasie i portretując bohaterów różnych epok, Wajda nie opowiadał o historii, lecz o tym, co z historii ciągle w nas tkwi. O dziedzictwie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.