Pan i jego słudzy
GDY W TELEWIZJI PUBLICZNEJ pojawia się bardzo ważny reprezentant PiS, studio przypomina kościół: dziennikarze admirują Gościa, powtarzając niczym modlitwę wyuczone pytania. Cudów nie ma, wszystko przebiega zgodnie z planem, a dziennikarz wygląda tak, jakby za chwilę miał zostać oczyszczony ze wszystkich swoich grzechów, takich jak oportunizm czy tchórzostwo. I zapewne oczyszczony zostaje. Stało się tak z pewnością po ostatniej rozmowie na wizji pewnego dziennikarza z Jarosławem Kaczyńskim (TVP 16.11). Prezes udał się do mediów, by oświadczyć, że wszystko jest w najlepszym porządku. Reformy idą w tempie ekspresowym, Beata Szydło naprawdę rządzi, lud się cieszy, co widać po sondażach, demokracja jest w fantastycznej kondycji, ekshumacje są konieczne, protesty są ostatnimi konwulsjami dawnej władzy oderwanej od koryta, ale – niestety – rządząca partia jest „w niespotykanej skali” krytykowana. Więc cierpi. Dziennikarz potakiwał głową, wielbił. Ta rozmowa dawała doskonały obraz tego, co się teraz w Polsce dzieje.
Pan i jego słudzy. Pan wie, że wszystko idzie najlepiej, bo przecież idzie po jego myśli. Kto krytykuje, ten wróg. Rozmowy milkną nie tylko w studiu TVP, ale przede wszystkim w parlamencie. Posłowie Pana, podobnie jak jego dziennikarze, nie wymieniają opinii, nie mają własnego zdania ani żadnych wątpliwości. Pan wie, więc tylko pociąga za sznurki, a jego myśl przyobleka się w (ustawowe) ciało. Lud się cieszy, bo rozdaje mu się pieniądze, obniża wiek emerytalny, przywraca poczucie pańskiej dumy. Gdyby Pan jeszcze wyeliminował matematykę ze szkół, ukarał sąsiada, zniósł wszystkie podatki, a zwłaszcza przepisy ograniczające prędkość na drogach – radość ludu byłaby jeszcze większa. Na razie będzie opłateki skarpetki na wigilię dla wszystkich. Jak takiego Pana nie wielbić? Zwłaszcza gdy Pan tak cierpi, chowając po raz drugi swojego brata, bo takie były wymogi Prawdy, której Pan wiernie służy. I tak lud służy Panu. Dziennikarze „publiczni” służą w pierwszym szeregu.
Kto nie skacze
WOBEC POSŁANKI PIS BEATY MATEUSIAK-PIELUCHY zastosowano mieszankę wszystkich tych chwytów, które „obrońcy demokracji” tak rzetelnie wypominają prawicowym blogerom, publicystom, reporterom i wykidajłom. Posłanka wypowiedziała się na temat imigrantów, „demokratyczny” internet – i to nie same fejsbukowe oszołomy, nie, nie, również szacowne lub uważające się za takie redakcje – krzyczą zgodnie o tym, że pani poseł chce deportować z Polski ateistów. Jak się domyślamy, naprawdę to nie chce. Nie szkodzi! Należy wzbudzać się moralnie, dając odpór barbarzyńskiemu projektowi pisowskiej odmiany ustaw norymberskich; nie zaszkodzi chwycić się za ręce i śpiewać „Mury”. Mateusiak-Pielucha wypowiedziała się jak na mój gust niemądrze; proponowane przez nią lojalki dla imigrantów mogą stać się łatwo polem do nadużyć. Krytykę odnawiającej się pisowskiej histerii w sprawie Obcych chwilowo wszakże zawieszam, by dusić histerię „demokratyczną”. Gołym okiem widać,
Wytresowane pchły z cyrku histerycznego obskoczą news obrzydliwy
że pani z PiS nie proponuje akcji przeciw rodzimym ateistom, trzeba tylko przeczytać jej niedługą wypowiedź (kilka akapitów to chyba jeszcze nie jest za dużo?), by się o tym przekonać. Ludzie, którzy wypatroszyli wypowiedź Złej Pisówy, bzdurzą. „Bzdurzą”? No, widzicie Państwo, jak górę wziął we mnie wrodzony optymizm w ocenie natury ludzkiej? Ci, którzy wpuszczają akcje kłamstwa na rynek komentarzy internetowych, nie są głupi tylko wyrachowani. Wiedzą, że zręcznie skrojony news obrzydliwy będzie żył własnym życiem. Wytresowane pchły z cyrku histerycznego obskoczą news obrzydliwy i rozniosą go dalej z szybkością prądu elektrycznego. Że było inaczej, niż to napisano? Że wystarczy przypomnieć sobiepropagandystów stanu wojennego, propagandystów „antysyjonizmu”, hitlerowski „Nowy Kurier Warszawski”, aby poczuć co najmniej zażenowanie taką prawdo-kłamną twórczością? W walce z pisowską żulią nie zadaje się takich pytań. Hop, hop! Kto nie skacze, ten za prawdą, hop, hop...
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.