Pod lubelskim ratuszem podczas ubiegłotygodniowych obrad Rady Miasta zgromadziło się około półtora tysiąca ludzi. Czekali na werdykt radnych w sprawie wygaszenia mandatu prezydenta. Nastroje protestujących były jednoznaczne – zły PiS zapolował na stołek prezydenta Lublina. CBA rzeczywiście od połowy czerwca kontroluje samorządy ze szczególnym uwzględnieniem urzędów marszałkowskich. Ale prezydenci miast też znaleźli się na celowniku.
Opozycja twierdzi, że PiS, który rządzi tylko w jednym z 16 województw, czyli na Podkarpaciu, poluje na błędy samorządowców innych opcji politycznych, żeby w taki pozawyborczy sposób przejąć władzę. Z kolei w PiS można usłyszeć, że samorządy pozbawione przez lata kontroli wydawały pieniądze na głupstwa. – Nie jest tak, że CBA zarzuciło na prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka sieci – tłumaczy Krzysztof Łapiński, poseł PiS. – W toku kontroli stwierdzono, że łamał on przepisy ustawy o ograniczeniu działalności gospodarczej. Zdaniem Łapińskiego, gdyby CBA pod poprzednim kierownictwem sprawnie działało, to Krzysztof Żuk miałby już wcześniej problemy. – Teraz każdy z Platformy, kto będzie miał coś za uszami i zajmie się nim CBA, będzie mówił, że to akcja polityczna – mówi Łapiński. – To w istocie żądanie immunitetu na zasadzie: jesteśmy z opozycji, więc nas prawo nie obowiązuje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.