Od wielu lat w kręgach wojskowych toczy się dyskusja na temat tego, jak powinno wyglądać polskie wojsko. Dziś dominuje głos Antoniego Macierewicza, szefa MON, który zapowiedział zwiększenie liczebności armii do 150 tys. żołnierzy (teraz liczy niespełna 100 tys. żołnierzy zawodowych i ok. 20 tys. rezerwistów z Narodowych Sił Rezerwowych).
Gdzie trafią pieniądze
Sposobem powiększenia liczebności wojska ma być budowa Obrony Terytorialnej (OT). Ten projekt też jednak budzi kontrowersje. A w ubiegłym tygodniu Antoni Macierewicz na konferencji prasowej podał: docelowo wojska Obrony Terytorialnej będą liczyły 53 tys. żołnierzy. Zgodnie z koncepcją resortu obrony w każdym powiecie powstanie jedna kompania. W sumie ma ich być 364. Będą dowodzone przez 17 brygad, a w miastach wojewódzkich powstanie jeden batalion OT. Wszystkie jednostki zostaną podporządkowane Dowództwu Wojsk Obrony Terytorialnej, które według ustawy ma być równorzędne z Dowództwem Generalnym i Dowództwem Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Niedawno minister obrony powołał dowódcę tych wojsk. Został nim były dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca płk Wiesław Kukuła. Pierwsze brygady OT powstaną w Białymstoku, Lublinie i Rzeszowie. – Podjąłem się tej misji, bo identyfikuję się z ideą budowy tej formacji i wiem, jak wiele pozytywnych zmian wywoła jej powstanie – podkreślał pułkownik. – Kilku dobrych oficerów nie wystarczy, jeśli cały system jest zły – uważa jednak Czesław Mroczek, poseł PO i były wiceminister obrony.
Główne obawy związane z Obroną Terytorialną dotyczą tego, że nie podniesie ona zdolności obronnych naszego państwa, ale zabierze pieniądze na modernizację wojsk operacyjnych. – Nie ma się co oszukiwać, żeby komuś coś dać, innym trzeba zabrać, a potrzeby armii są ogromne – ocenia Tomasz Dmitruk, dziennikarz serwisu DziennikZbrojny.pl. Już wiadomo, że na OT zostaną przeznaczone niemałe środki. Szef MON zapowiedział też, że te wojska będą miały priorytet. – Jeśli chodzi o Obronę Terytorialną, jest to kwota przekraczająca 4 mld zł – powiedział płk Krzysztof Zielski ze Sztabu Generalnego WP. Za te pieniądze dla OT w pierwszej kolejności zostaną kupione kamizelki kuloodporne, hełmy, karabinki, karabiny, granatniki, moździerze, celowniki, lornetki, sprzęt elektroniczny i łączności. Tymczasem w kasie MON pieniędzy wcale nie ma za wiele. – W projektach Planu Modernizacji Technicznej zrobiono korekty finansowe. Z zaplanowanych wcześniej 102 mld zł na zakupy dla wojska w latach 2017-2022 zostało 77 mld zł. W tym samym okresie na programy priorytetowe z ok. 75,6 mld zł zostało 60 mld zł. Oznacza to cięcia w systemie zakupów na poziomie 20-25 proc. Oceniam jednak, że ta korekta była potrzebna w obecnej sytuacji budżetowej – uważa Tomasz Dmitruk. Pytanie, jak te koszty będą się teraz rozkładały. 15 września na biurko ministra Macierewicza trafił nowy Plan Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP na lata 2017-2022 ze szczególnym uwzględnieniem lat 2017-2019. Dokładnie określa on, jakie są potrzeby armii i w jakim czasie powinny być realizowane. 7 października szef MON podpisał ten dokument po wprowadzeniu tam własnych poprawek. Poprzedni program, przygotowany jeszcze przez ekipę PO, został zmieniony. Zakres rzeczowy prawdopodobnie uległ tylko niewielkim zmianom, korekty dotyczyły natomiast ilości planowanego do zakupu sprzętu. Szczegóły nie są jednak znane, bo dokument jest niejawny, ale zapowiadane jest upublicznienie jego założeń. Dziś z wypowiedzi ministra Macierewicza wiemy jedynie, które programy stanowią najpilniejszą potrzebę dla armii. Według szefa MON należą do nich: obrona powietrzna, modernizacja marynarki wojennej, wojsk pancernych i zmechanizowanych, działania w cyberprzestrzeni i Obrona Terytorialna.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.