Wygaszanie gimnazjów od września 2017 r. wydaje się przesądzone. Blisko 20 lat temu wprowadzał pan te szkoły do systemu edukacji. Żal panu, że znikną?
To nie jest kwestia żalu. Likwidacja gimnazjów to jest po prostu zła decyzja. Uważam – i nie jest to tylko moja ocena – że tamta reforma się sprawdziła, a przede wszystkim osiągnęła swoje cele, nie ma żadnych racjonalnych powodów do jej zawracania.
A jakie były cele?
Przede wszystkim upowszechnienie edukacji na średnim i wyższym szczeblu. Może nie wszyscy pamiętają, że wówczas odsetek osób mogących się pochwalić świadectwem maturalnym wynosił ok. 20 proc. Tych, którzy wybierali studia, było jeszcze mniej. Dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu, przodujemy w świecie, jeżeli chodzi o te statystyki.
Szefowa MEN twierdzi, że obecny system źle kształci maturzystów. Na ich edukację mają narzekać rektorzy.
Niestety, minister Zalewska często mija się z prawdą. Temat zmian w systemie oświaty był wielokrotnie poruszany przez rektorów. Tych, którzy są zwolennikami zmian forsowanych przez Zalewską, można policzyć na palcach jednej ręki. Powiem z pełną odpowiedzialnością, nie ma w środowisku akademickim opinii, że jest gorzej, niż było. W tej chwili do matury przystępuje ok. 80 proc., a studiuje ok. 50 proc. populacji młodzieży. Studia stały się masowe, a za to płaci się jakością. Uczelnie jednak mają pełną swobodę w sposobie rekrutacji i te, które dbają o jakość kształcenia i selekcji, na pewno na poziom wykształcenia kandydatów nie narzekają.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.