Jest pan specem od propagandy. W kampanii był pan nazywany mistrzem PR, królem Twittera. A tymczasem bolączką rządu Beaty Szydło jest chaos komunikacyjny.
Nie zajmuję się propagandą, tylko komunikacją. Propaganda jest wtedy, kiedy rząd nie podejmuje decyzji, tylko szuka tematów zastępczych i odwraca uwagę od nicnierobienia. My komunikujemy to, co robimy, a robimy to, co obiecaliśmy Polakom. Jeżeli chodzi o kampanię, to była to gra zespołowa. Stałem na czele zespołu, który zajmował się kampanią w sieci i był częścią sztabu. Bez zaangażowania wielu osób ta kampania, także w internecie, nie byłaby zwycięska.
W internecie roi się od memów wyśmiewających rząd, a z waszej strony nie ma zabiegów ocieplających jego wizerunek. Nie odpieracie ataków. Co się stało z armią Szefernakera, czyli młodymi ludźmi, którzy brylowali w internecie i pracowali na rzecz PiS?
Nie było żadnej armii Szefernakera, tylko spontaniczny ruch społeczny, który popierał dobrą zmianę. Ci, którzy całkowicie nie znają się na komunikacji, a przegrali wybory w sieci, nazwali go armią Szefernakera. Ten ruch społeczny w dalszym ciągu działa, ale warunki kampanijne są zgoła inne niż te, gdy podejmuje się mozolną pracę w celu realizacji konkretnych programów i założeń wyborczych. Mimo to jesteśmy najbardziej aktywnym rządem w internecie.
Nawet najbardziej życzliwi waszemu rządowi komentatorzy twierdzą, że komunikacja jest jego głównym problemem.
Nie zgadzam się z tym. Wiele osób porównuje naszą pracę z czasami kampanii wyborczej, a to są sprawy nieporównywalne. Rzeczywiście w kampanii sposób komunikowania się z wyborcami był nowatorski, a nasz przekaz bardzo spójny. Ale pracowaliśmy na rzecz najpierw Andrzeja Dudy, a potem Prawa i Sprawiedliwości, w dużo mniejszym i zgranym zespole, więc było mniej problemów komunikacyjnych. Teraz mamy 20 ministrów konstytucyjnych, kilkudziesięciu wiceministrów, wszyscy oni na co dzień podejmują wiele decyzji i chcą je jak najszybciej przekazać obywatelom. Tymczasem kampania informacyjna dotycząca niektórych reform, takich jak reforma systemu szkolnego, powinna być przygotowywana przez kilka miesięcy. Powinien pracować przy niej sztab ludzi. Ale była decyzja polityczna, żeby realizować zapowiedziane reformy, i w związku z tym kwestie związane z komunikacją bywały zaniedbywane. Poza tym, gdy każdy resort prowadzi włas ną politykę informacyjną, to czasami pojawiają się w przestrzeni publicznej różne stanowiska. Teraz wracamy do dyscypliny w przekazie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.