JAN ŚPIEWAK
Ćwierć wieku temu amerykański intelektualista Francis Fukuyama ogłosił koniec historii. Zacieśnianie współpracy gospodarczej, likwidacja granic i barier handlowych – na Ziemi miał zapanować pokój i bogactwo. Wszyscy mieli żyć długo i szczęśliwie. Ale nie żyli. Z perspektywy 2016 r. przepowiednie Fukuyamy wydają się być zabawną anegdotą. Zaczęło się od kryzysu migracyjnego wywołanego wojną w Syrii. Następnie Wielka Brytania postanowiła opuścić Unię, a kilka miesięcy później miliarder Donald Trump, gwiazda reality show nieukrywająca swoich sympatii do Władimira Putina, został amerykańskim prezydentem. Nastały czasy wielkiej niepewności. Co poszło nie tak? Okazało się, że neoliberalizm i globalizacja tworzą co najmniej tyle problemów, ile rozwiązują. Wolny przepływ ludzi i kapitału przyniósł okres ekonomicznej prosperity, ale uderzył w całe gałęzie gospodarki. Podważył istniejący styl życia i podstawy tożsamości setek milionów ludzi na całym świecie. Uwolnienie kapitału od odpowiedzialności uczyniło państwa narodowe bezbronnymi wobec rosnących ekonomicznych nierówności. Politycy od prawa do lewa, zamiast się zastanawiać, jak nadać społeczne ramy żywiołowemu rozwojowi kapitalizmu, robili wszystko, by niszczyć kolejne przejawy oporu wobec niego. Każda proponowana regulacja była z założenia traktowana jako niekorzystna dla biznesu, a więc dla nas wszystkich. Każda wątpliwość była odrzucana jako wyraz sentymentalizmu i nieobiektywnego spojrzenia na rzeczywistość. „Wystarczy ograniczyć wpływy i rolę państwa, a rynek wszystko załatwi” – słyszeliśmy i słyszymy dalej. Współczesny kapitalizm zdejmuje z elit odpowiedzialność, przerzucając koszty i ryzyka związane z rozwojem gospodarczym na zwykłych obywateli. Polityczne i finansowe elity nie wyciągnęły żadnych wniosków z kryzysu ekonomicznego 2008 r. Wielkie banki zostały uratowane dzięki publicznej pomocy. Winni oszustw gospodarczych zapłacili grzywny w wysokości rocznych premii i robią dalej to, co robili wcześniej. Międzynarodowe korporacje wciąż nie płacą podatków, bogaci uciekają ze swoimi pieniędzmi do rajów podatkowych. Nierówności społeczne, zamiast się zmniejszyć, tylko się powiększyły. Dzisiaj 62 osoby posiadają tyle majątku, ile połowa ludzkości. Polityka zaciskania pasa dotyka jedynie szarego
człowieka. Elity polityczne, zamiast wymusić, by bogaci płacili swoją sprawiedliwą część podatków, zareagowały tak jak zawsze: obcinaniem świadczeń socjalnych, spadkiem jakości usług publicznych oraz deregulacją rynku pracy. To prawica pierwsza wyczuła lęk Europejczyków i zaproponowała rozwiązania. Najpierw Orbán, później Kaczyński, następnie brexit, a dzisiaj Trump – wszystkie te zwycięstwa zawdzięczamy coraz bardziej powszechnemu poczuciu braku bezpieczeństwa, zagrożenia deklasacją, utratą własnej pozycji społecznej i ekonomicznej. Dzisiejsze pokolenie 20-latków będzie pierwszym pokoleniem od czasów II wojny światowej, którego sytuacja będzie gorsza od pokolenia swoich rodziców. Nic dziwnego, że obrońców status quo dramatycznie ubywa. Trump i Kaczyński wygrali, głosząc podobne antyestablishmentowe hasła. Dla swoich wyborców byli jak granat wrzucony w szambo. Tylko tak można wstrząsnąć systemem, który przestał pracować dla obywateli. Prawica obiecała przywrócić ludziom godność. „Polska wstaje z kolan” brzmi podobnie do hasła miliardera „Uczyńmy Amerykę ponownie wielką”. Przepis na polityczny sukces wydaje się być prosty. Po pierwsze: trzeba postraszyć obcymi, mogą to być imigranci albo uchodźcy. Po drugie: przypominajmy, że kapitał ma narodowość. America First – Polska Jest Najważniejsza. Po trzecie: zaproponujmy silne państwo, które interweniuje w gospodarkę i zapewnia usługi publiczne. Skostniały polityczny system, który przez ostatnie dekady służył głównie bogatym i ustosunkowanym, traci swój mandat. Nic dziwnego, że wkurzeni mieszkańcy zachodu chcą wywrócić stolik, na którym oderwane od rzeczywistości elity rozgrywają swoje gry. Ale jak go wywrócić, nie rozlewając mleka? Świat złożony z krajów skoncentrowanych tylko na własnym interesie nie rozwiąże globalnych wyzwań, jak ocieplenie klimatu i terroryzm. Skłócone ze sobą egoistyczne państwa to świetne podglebie dla nowych konfliktów, od których zachód przez ostatnie 70 lat był wolny. Liberałowie i lewica muszą znaleźć odpowiedź na rozwiązania, które podsuwa prawica. W czasach prawicowego populizmu dla równowagi potrzebujemy dzisiaj lewicowego populizmu. g
JAN ŚPIEWAK – SOCJOLOG, WARSZAWSKI RADNY, AKTYWISTA MIEJSKI, LIDER STOWARZYSZENIA MIASTO JEST NASZE
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.