Jednak teraz ta zła Angela okazuje się być najkorzystniejszym z punktu widzenia Polski szefem niemieckiego rządu, bo dba o interesy Europy, uwzględniając przy tym interesy polskie. Taka deklaracja padła z ust szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego, mimo że jeszcze jakiś czas temu byłaby absolutnie nie do pomyślenia. W podobnym tonie wypowiada się także szefowa rządu polskiego Beata Szydło.
Okazuje się, że zło, które ona dotąd uosabiała, zaczyna przybierać znacznie gorsze formy. Zamiast dobrej Angeli możemy za chwilę ocknąć się z Niemcami rządzonymi przez prorosyjskich populistów i Europą, w której karty rozdaje fanatyczny socjalista Martin Schulz. Żeby tego uniknąć, warto wybaczyć niemieckiej kanclerz jej dotychczasowe grzechy, być może włączając w to także wsparcie dla Donalda Tuska, uważanego obecnie za jedno z największych nieszczęść polskich po roku ’89. To przejaw wielkiej politycznej dojrzałości, a także cios we wszystkich, którzy oskarżają obecną ekipę o zerwanie z ciągłością polskiej dyplomacji. Czyż w publicznym uznaniu znaczenia Merkel dla polskich interesów nie pobrzmiewa ton tęsknoty za silnym, niemieckim przywództwem, do którego kiedyś wzdychał znienawidzony dziś Radek Sikorski?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.