Pijany Syryjczyk kierujący samochodem wpada w poślizg i zabija dwie młode Polki – gdyby tak się stało, prawdopodobnie wybuchłyby zamieszki, przy których wydarzenia w Ełku po zasztyletowaniu 21-letniego Daniela okazałyby się błahostką. Niestety, taka tragedia się zdarzyła. W Jeleniej Górze zginęły w sylwestra 14-letnia Sara i 16-letnia Marysia, tyle że za kierownicą siedział Ukrainiec z blisko dwoma promilami alkoholu we krwi. Oby drań poniósł zasłużoną karę, choć niestety życia to już nikomu nie wróci. Ale do zamieszek antyukraińskich w związku z tym nie doszło i mam nadzieję, że nie dojdzie. Jeden morderca – inaczej nie nazwę pijaka za kierownicą – nie może rzutować na opinię o całym narodzie. To potwierdza, że Polacy nie są generalnie uprzedzeni do imigrantów (o Ukraińcach w Polsce piszemy w tym wydaniu, podobnie jak o tragedii w Ełku).
Fakty jednak są takie, że w ostatnich dniach pobito Pakistańczyka w Ozorkowie koło Łodzi, obywatela Bangladeszu w Legnicy, zaatakowano lokale z kebabami prowadzone przez Hindusa w Lubinie oraz Egipcjanina we Wrocławiu. Tu również mam nadzieję, że winni zostaną ukarani. Uważam jednak, że otwarte pozostaje pytanie, ilu takich czynów dopuszczają się rasiści, a ilu zwykli chuligani. Czasami bowiem są one efektem skanalizowania nienawiści, na przykład wtedy, gdy wybucha dyskusja o przyjmowaniu uchodźców albo dochodzi do zamachów terrorystycznych. Wtedy ci, którzy są gotowi bić innych tylko za to, że są „inni”, obierają sobie za cel konkretne ofiary, na przykład osoby o ciemnej karnacji.
Oczywiście są w naszym kraju rasiści, i być może to oni atakują. Jest to jednak tylko jakiś odsetek Polaków, a problem nie dotyczy tylko nas. Inna sprawa, że trzeba zachować umiar w ocenach, bo niezależnie od ostatniej serii ataków Polska nie jest – jak dotąd – szczególnie niebezpieczna.
Jeśli mowa o naszych problemach, to zbyt często stykam się z bezkarnością chuliganów. Utkwił mi szczególnie w pamięci incydent z połowy ubiegłego roku, do którego doszło w tramwaju w Poznaniu. Młodzi ludzie wulgarnie zaczepiali innych, jednak policja i prokuratura nie zrobiły z tym nic, bo zaatakowani „nie zgłosili gróźb karalnych”. Cała Polska mogła obejrzeć film, na którym, jak to się mówi językiem prawniczym, „używane są wyrazy nieprzyzwoite w miejscu publicznym”, a policjanci wykazali się bezradnością. Osobiście zdecydowanie podzielam pogląd Rudolpha Giulianiego, słynnego burmistrza Nowego Jorku. Uważał on, że nie ma innego sposobu na utrzymanie porządku niż zero tolerancji wobec zła.
Agresji na ulicach sprzyja ta w życiu publicznym. Niektórzy, słysząc zajadłych polityków, komentatorów czy dziennikarzy, zaczynają używać pięści. Wstrzemięźliwość – nie mylić z brakiem zdecydowania – bywa cnotą. „Jeśli potwierdzą się doniesienia, że to cudzoziemcy są sprawcami sylwestrowego mordu w Ełku, należy ich ukarać z całą surowością. Co do reszty środowiska, z którego się wywodzą – rozważyć cofnięcie zgód na pobyt w naszym kraju” – napisał na Twitterze poseł Robert Winnicki z Ruchu Narodowego po tragedii w Ełku. Szybki osąd z żądaniem odpowiedzialności zbiorowej.
Inna sprawa, że opacznie bywają rozumiane zupełnie szlachetne postulaty patriotyzmu, doceniania tego co polskie czy ograniczania napływu uchodźców. Nie mieści się w nim atakowanie obcych, wbrew temu, jak rasiści czy chuligani to interpretują.
Martwi mnie, że na fali dyskusji o rzeczywistym czy wydumanym rasizmie pojawiają się oskarżenia Polaków o antysemityzm. „Polska prokuratura domagająca się złagodzenia wyroku sądu w sprawie antysemickich wybryków kompromituje Polskę przed całym światem” – napisał na Twitterze poseł PO Sławomir Nitras. Sąd we Wrocławiu skazał na dziesięć miesięcy więzienia mężczyznę, który spalił na rynku kukłę Żyda, prokuratura domagała się łagodniejszego wyroku, dziesięć miesięcy prac społecznych. Sąd uważał tak, oskarżyciele inaczej i apelacja rozstrzygnie sprawę. Kwestią jest wysokość kary, a nie chęć jej obniżenia. Szafowanie oskarżeniami ze wstydem w tle w praktyce kończy dyskusję. Tak jak nawoływania „Wstyd, Polsko”, gdy nie chcieliśmy, w przeciwieństwie do Niemców, zgodzić się na masowy napływ uchodźców. A gdy dyskusja się kończy, pozostaje ulica.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.