Królowa czuje się lepiej – na wieść o tym, że Elżbieta II, głowa rodu Windsorów i Zjednoczonego Królestwa, powoli wychodzi z ciężkiego zaziębienia, odetchnęli nawet zagorzali przeciwnicy monarchii brytyjskiej. W ostatnie dni minionego roku stan zdrowia 90-letniej królowej był na Wyspach tematem numer jeden. Dziennikarze czatowali koło kościółka w Sandringham, gdzie rodzina królewska spędzała Boże Narodzenie i sylwestra, żeby przekonać się, czy niewidziana od kilku tygodni władczyni pojawi się na niedzielnej mszy. Jako głowa Kościoła anglikańskiego Elżbieta od dziesięcioleci nie opuszczała świątecznych nabożeństw, jednak na tym ostatnim reprezentował ją jedynie mąż, książę Filip, który sam nie wyglądał najlepiej. Pałac Buckingham podał, że królewska para zaziębiła się i że królowa ciągle jeszcze zmaga się z chorobą, co postawiło na baczność całą Wielką Brytanię. Grypa jest ciężka do zniesienia dla każdego, ale w przypadku monarchini może stać się sprawą wagi państwowej. I nie chodzi tu wcale o sprawy sukcesyjne, tylko o poczucie narodowej wspólnoty, które Elżbieta zapewnia jak nikt inny w tych trudnych dla Brytyjczyków czasach. Większość obywateli Zjednoczonego Królestwa nie zna bowiem świata innego niż ten, w którym to właśnie ona zasiada na tronie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.