Karol Wasilewski
Kilkaset osób z Ukrainy pracuje dla bydgoskiej Pesy produkującej tabor szynowy, wizytówki naszego przemysłu; kilkudziesięciu Ukraińców zatrudnia też Indesit wytwarzający w swoich łódzkich fabrykach AGD oraz Hutchinson (działającej w branży samochodowej) w Bielsku-Białej. Po Ukraińców sięgają również firmy z branży IT. Jednak najwięcej, bo w setkach tysięcy, Ukraińców znajduje pracę na budowach, przy sprzątaniu, ochronie czy pomagając na polach. Tyle że wkrótce mogą oni z Polski zniknąć. Ambasadorowie państw Unii Europejskiej poparli propozycję zniesienia przez UE wiz dla obywateli Ukrainy. Decyzja otwiera drogę do negocjacji Komisji z Parlamentem Europejskim w tej sprawie. A to oznacza, że imigrant zza wschodniej granicy będzie miał wkrótce do wyboru ciężką pracę w Polsce za 2 tys. zł miesięcznie albo ciężką pracę w Niemczech za 2 tys., tyle że euro miesięcznie. Co wybierze? – Główną motywacją wyjazdu za granicę są oczywiście pieniądze – tłumaczy Maciej Witucki, prezes Work Service, firmy zajmującej się pośrednictwem pracy. – Kiedy zorientują się, że w Niemczech, Belgii czy we Francji dostaną trzy-cztery razy więcej niż w Polsce, to wiadomo, że z tego skorzystają.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.